Witam, chciałam się pochwalić moim pierwszym startem w triathlonie. Brałam udział w IV letnich otwartych mistrzostwach Sandomierza. Impreza świetnie zorganizowana, mnóstwo wspaniałych ludzi i stres przedstartowy 😉 Byłam nieźle podenerwowana juz na 2 dni rzed startem.
dystans: 750m pływanie, 20km rower, 5km bieg.
Woda o temperaturze 19 stopni trochę mnie przerażała, zwłaszcza, że pierwszy raz miałam pływać w jeziorze. No i ten start w tłoku – z przejęcia nie mogłam płynąć kraulem!
Na szczęście po minięciu pierwszei boi sie odblokowałam i dałam spokój żabie 😉 Nie mam pianki, startowałam w zwykłym stroju kąpielowym, dlatego zmiana mi trochę zajęła – zakładałam spodenki kolarskie, skarpetki i buty już na bieg. Ehh i spadł mi łańcuch, bo jak biegłam z rowerem to za bardzo mi skakał(droga kamienista). Jednak to właśnie rower najlepiej wspominam bo najwięcej na nim nadrobiłam 😉 Fajnie współpracowałam z pewnym panem, robiliśmy zmiany i goniłam za nim ile mogłam. Dałam z siebie wszystko dlatego po kolejnej zmianie troszkę sie nogi pode mną ugięły ;] po pierwszej pętli było już znacznie lepiej i biegłam przyzwoitym tempem. Ale trasa nie była wymarzona – 3 długie! i strome! podbiegi na których nie dałam rady biec – pozostawał szybki marsz. Nie oznacza to, że jestem kiepską biegaczką 😉 Naprawdę większość na podbiegach szła, no może poza czołówką i zapaleńcami;) Biegliśmy po bruku, trasa w sumie nierówna i na jednym zbiegu nawet niebezpieczna, ale czuwali strażacy, którzy bardzo dobrze zabezpieczali całą trasę.
Nie mogę zapomnieć o jednym – ludzie na trasie! Wspaniale kibicowali, nawet płynąc słyszałam krzyki ponaglające. Na rowerze można było machać wyglądającym z podwórza kibicom. A w mieście? Wszyscy bili brawa i mocno dopingowali. To naprawdę pomagało! Chociaż wykańczający bieg po starówce i rynku w Sandomierzu, gdzie wszędzie pełno kawiarni, restauracji i knajpek, a w nich siedzący w cieniu turyści, zajadający się lodami i popijający piwko w cieniu dawał do myślenia: Po co to wszystko robię? Po przekroczeniu mety nie ma już jednak żadnych wątpliwości – to jest to! wspaniałe uczucie ukończyć pierwszy triathlon i to od razu być pierwszą kobietą na mecie! 😉
Jak tylko dorwałam znajome twarze to mi się buzia nie zamykała, byłam tak przejęta, że musiałam opoiedzieć wszystko co mi sie podczas startu przytrafiło 😉
Super organizatorzy, świetna impreza!
Zapraszam amatorów do Sandomierza za rok, w 2013 roku!
super gratulacje ! Szczerze mówiąc gdybym wiedział że w Sandomierzu jest impreza na pewno bym się pojawił bo z Lublina niedaleko ale kompletnie nic nie wiedziałem. Więc za rok będę 😉
Gratulacje Kinga! Jak ja Wam zazdroszczę tych debiutów w tym roku…
Doskonale. Kolejna kobieta na trasach. Oby więcej 🙂
Kinga bravo, bravo gratulacje.