Ostatnie cztery dni miałem mocno zajęte zawodowo i prywatnie, ale udało się też trochę potrenować.
Czwartek – piłka nożna w hali 1,15h – dość intensywnie, dało się poczuć w kościach.
Piątek – nic, imreza rodzinna 🙂
Sobota – bieganie 5,2 km w 35 min
Niedziela – WOŚP od rana, a potem lekki strach, bo chyba mnie łapie infecja – odpuściłem trening.
Zauważyłem, że łapie mnie infekcja jak jest mróz -5 stopni i więcej. Pomimo smarowania kremem twarzy przemarza mi nos i policzki. Ma ktoś jakiś patent na to?
Dariusz ma racje. Krem nawilzajacy to najgorsze co moze byc. Zdecydowanie wazelina. Ja uzywam oliwki dla dzieci.
Sprawdze NIVEA i inne kremy, a co myslicie o masce na twarz? Co do piłki nożnej, to trudno mi będzie zrezygnować. Widze pewne zagrożenie, ale staram się uważać.
U mnie sprawdza się zwykła NIVEA – ta w tradycyjnym niebieskim pudełeczku – niby w składzie jest woda ale jest całkiem tłusty. Ale ja generalnie jestem 'bałwan’ – zimno kocham, na mnie słońce działa źle.
Myslac o tri z tej pilki bym zrezygnowal. Szkoda energii, o kntuzje bardzo latwo. Lepiej spokojnie pobiegac przez godzine. Z kremem to jak napisal Darek. Powodzenia:)
Najpierw sprawdź, czy nie jest to krem nawilżający przypadkiem. W kremie na zimę nie może być wody, bo inaczej paszcza zamarza. Posmarowanie się nawilżającym może nawet doprowadzić do odmrożeń. Mój patent jest banalnie prosty. Wazelina kosmetyczna. Natłuszcza i doskonale zabezpiecza przed wiatrem i zimnem.