Potęga pozytywnego feedbacku, czyli mówienia, co jest OK.

Szymon Majewski pisząc felietony o relacjach damsko-męskich do którejś z „babskich” gazet zaznaczał: „To nie jest felieton o mnie i o mojej żonie”. Ja również chcę to podkreślić – to nie jest felieton o mnie i o moim trenerze. Rzecz będzie o potędze pozytywnych wzmocnień na linii trener – zawodnik. Albo wzmocnień generalnie. Najpierw krótki test: co widzicie, co zwraca waszą uwagę w tym zestawieniu?

 

 21+13=44

 31-5=26

 71+3=74

 3×12=36

 15*2=30

 40:5=8

 

Zapewne, jak większość zauważyliście, że na 6 działań jedno jest nieprawidłowe. Nie, nie chcę Was namawiać, żebyście jak w kawale kabaretu TEY popatrzyli na ten zestaw z perspektywy 3 kół dobrych, a nie jednego zepsutego, ale raczej chciałbym zwrócić waszą uwagę na kontekst. Tych 6 działań matematycznych wykonał 43 letni facet – spodziewamy się 100% skuteczności. Jeżeli robiłby je 8–latek, to pewnie mielibyśmy większą ochotę na zauważenie najpierw pozytywów, a nie negatywów. Ale do brzegu. Od października prowadzę działania mające na celu pracę nad swoimi celami z 8 uczestnikami procesu mentoringowego. Nie zdawałem sobie sprawy jak ważne jest to, aby ktoś z boku (w tym wypadku ja) mówił tym ludziom, że coś robią dobrze. Jaką wagę motywacyjną ma tzw. dobre, ale konkretne słowo? I to niekoniecznie ode mnie. Sami sobie również udzielają pozytywnego feedbacku. Fajnie to zrobiłeś! Super wynik! Świetna historia, wiele się dzięki temu nauczyłem. Miłe. Ale czy niezbędne w procesie szkolenia sportowego?

 

Zawodnik: Hej Trenerze, dzisiaj robiłem test rowerowy 2 x 8’. Pojechałem XXX wat…
Trener:  O! Super! Spodziewałem się, 10 wat więcej…

Zawodnik: Trenerze ważę już XX kg – zbliżam się do wagi startowej… (z dumą)
Trener: Mój drogi, jak tym tempem będziesz się zbliżał, to Boże Narodzenie cię zastanie.

 

I tak dalej. Z czego wynika to, że z jednej strony potrzebujemy wzmocnień jak kania dżdżu, a z drugiej tak trudno jest nas chwalić. Czy to, że jesteśmy dorosłymi i przecież robimy to dla siebie oznacza, że nie należy nas chwalić? A może to oczekiwania osobnicze – tzn. nie wszyscy tak mają.  Niejaki Dawid McClelland twierdzi, że osoby o silnie rozwiniętej potrzebie rywalizacji (do których niewątpliwie się zaliczamy) potrzebują negatywnego feedbacku – bo ten właśnie zbliża ich do osiągnięcia celu. No to potrzebujemy tego czy nie? Czy taką samą wagę będzie miało umieszczenie nas w spisie typu:

 

„W dniu dzisiejszym moi podopieczni (wymienieni z imienia i nazwiska) brali udział w Biegu do Dziury. Uzyskali następujące wyniki – strasznie jestem z Was dumny!”

Tego typu komunikaty występują w nadmiarze na facebooku po każdych zawodach. Pomijam kwestię, czy trener, który po roku trenowania powoduje polepszenie wyników swojego zawodnika o 2’ na 10km powinien to upubliczniać czy nie, ale czy taka forma to właściwa forma uznania czy nie? Według mnie nie. Myślę, że niezależnie od ciepłego czy zimnego chowu, każdy z nas chce od czasu do czasu usłyszeć informację:

1. Konkretną
2. Prawdziwą
3. Zasłużoną

 

Informację będącą pochwałą naszych wyników, starań, sukcesów. Nie każdy będzie mistrzem, ale każdy się stara i to warto zauważyć drodzy Trenerzy. No chyba, że trzeba za to oddzielnie płacić 😉

 

P.S Mój trener mnie chwali. Jak ma za co! Jak nie ma, to nie chwali. Bo jakby chwalił za nic, to byłoby jeszcze gorzej!

Powiązane Artykuły

11 KOMENTARZE

  1. Komentarze trochę odbiegły od tematu:)

    A z tym słodzeniem sobie i pochwałami chyba nie ma co przesadzać, A relacja trener – zawodnik to nie kółko wzajemnej adoracji. Zgodzę się z przedmówcą Marcinem Stajszczykiem, chwalić to może można, po zawodach, ale tak na treningu to trzeba „jechać z koksem” a nie liczyć na czułe słówka.

    W każdym razie mi taki „zimy chów” odpowiada i wydaje mi się, że jest słuszny i okej. No ale wiadomo, kto co lubi.

    p.s. jechać z koksem = ciężko pracować, nie koksować się:)

  2. Zakładam, że teraz jako jedyne nieprawidłowe „ma być” to z wynikiem 44? Ponieważ mamy okres zadumy a Święta za pasem to będę łagodny:) Patrząc na to jak zostały zapisane różne działania w tab to można przypuszczać, że 15*2 ma oznaczać 15 do kwadratu (a na pewno nie mnożenie) i jak to jest 30 a nie 225 to się feedbackowi kalkulator zepsuł a nawiązując do analogii kół w samochodzie to daleko nie zajedziemy;)))
    A Ojciec Dyrektor jako doświadczony dziennikarz tak wszystko kopiuje bez sprawdzania? Trzeba to będzie wykorzystać;)))
    A co do meritum bardzo ważnego tekstu Marcina to zgadzam się w 100% – chwalić tak, jak jest za co, chwalić po zawodach a nie w trakcie przygotowań i przed startem, ja otrzymałem pierwszą od ub lata pochwałę po ostatnim biegu 2 tyg temu (choć wydawałoby się że wynik na to nie zasługuje ale to bardziej złożone) i był to dla mnie szok;))) autentyczny szok ale pozytywny;)))

  3. Hahhaa najlatwiej zgonic na Ojca Dyrektora. Pudlo! Ojciec skopiował działania z oryginału. Lepiej sie przyznaj, że to przyklad z jakiegos szkolenia Twojego i omawiales dwa błedy, a u nas, z racji, ze malo zdolni triathlonisci, chciales tylko jeden. :)))) a ze zadania sa tak skomplikowane, ze od czasow matury nie pamietam trudniejszych, to pewnie wielu poległo 🙂 na przyszłość daj coś latwiejszego! 🙂

  4. Że też jeszcze producenci na to nie wpadli.
    Nowa przystawka czasowa. Wersja biała- „chłopie ale dajesz”
    wersja czarna- ” co jaja ci spuchły że tak słabo dzisiaj kręcisz”
    pulsometr – wersja biała – „wyluzuj trochę mocarzu bo skali brakuje” wersja czarna- „umierasz czy co? spoczynkowy puls to będziesz miał w grobie”

  5. Jako ze w pracy odnosze narazie wieksze sukcesy niz w triathlonie nie moglem nie zauwazyc – w tabelce sa dwa nieprawidlowe rownania :):

    21+13=34
    71+3=74

    Tekst jednak super. Ogladalem kiedys na Discovery document w ktorym chlopak mial rzucac do kosza z tej samej pozycji. Pierwsze 10 rzutow w asyscie trenera ktory ciagle go chwalil i zachwycal sie jego technika, drugie 10 w towarzystwie trenera ktory ciagle krzyczal mu do ucha i mieszal go z blotem… Poszlo mu lepiej w drugim przypadku.

  6. Nie da się ukryć, że w tak wymagającym ,,przedsięwzięciu” jak TRI potrzebujemy ,,wzmocnień jak kania dżdżu”. Osobiście mam dobrze rozbudowany system wzmocnień. Wystarczą do tego dwie osoby, nadające na tych samych falach, tri-maniacy 🙂 , którzy systematycznie bombardują mnie wiadomościami a to o swoich postępach w treningach a to doceniają moje relacje …. Do tego jak dołożymy czynnik rywalizacji oraz hasła typu ,, i tak Ci dokopię”…. to chce się trenować… Prawda Profesorre? 🙂

  7. Zamiast „pochwał” ja akurat wolę wskazówki co jeszcze lepiej mogę zrobić i potwierdzanie faktu że jestem coraz sprawniejszy gdyby tak nie było to pochwała byłaby niezrozumiałym podlizywaniem się.
    Dlaczego napisałeś że jest jeden błąd w działaniach skoro są dwa błędne wyniki?

  8. A mnie nawet własny ojciec nigdy nie pochwalil ,dlatego chwalę się sam.np,dzis rano ;wszyscy domownicy jeszcze w objęciach Morfeusza a ja 15 na bieżni [plan wykonany=pochwała się nalezy .pozdrawiam wszystkie samochwały

  9. Dobry tekst, w głębi serca/duszy każdy z nas lubi być chwalony, to działa na nasze ego, ale zbyt częste pochwały mogą przynieść odwrotny skutek. Dlatego też, trzeba chwalić jak jest za co, ale również trzeba krytykować jak jest kiedy, wszystko jest potrzebne w procesie rozwoju.

  10. Ostatnio czytałem artykuł naukowy na ten temat. Niestety nie znajduję go teraz. W skrócie rzecz sprowadzała się do tego że oba warianty feedbacku mają swoją rolę. Negatywny – motywuje do poprawy danej funkcji/czynności, a pozytywny ugruntowuje to co zostało już osiągnięte. Tak w dużym uproszczeniu. Mam nadzieję że nic nie pokręciłem.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,784ObserwującyObserwuj
20,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane