Sam Laidlow mówi, że kilka miesięcy po zdobyciu tytułu mistrza świata nie czuje tej samej presji, co poprzednio. Zapowiada też, że w tym roku zamierza obronić swój tytuł i nie martwi się pierwszym gorszym startem.
ZOBACZ TEŻ: Kacper Stępniak z dziką kartą na T100 Triathlon World Tour Singapur!
Czy mistrz świata IRONMAN czuje presję osiągania dobrych wyników i pokazania, że zasługuje na swój tytuł? Sam Laidlow mówił ostatnio o tym w nowym vlogu, który nagrał w czasie inauguracyjnych zawodów T100 Miami.
Pierwszy wyścig bez „ciśnienia”
Laidlow wziął niedawno udział w wyścigu T100 Miami. Parę miesięcy temu mistrz z Nicei mówił, że ma problemy z motywacją i zastanawia się nad kierunkiem kariery. Teraz chce z dobrej strony pokazać się w zawodach organizowanych przez PTO, ale zaznacza też, że nie czuje tej samej presji, chociaż jest jednym z faworytów do świetnych występów w tym sezonie.
– To dość dziwne. Nie czuję tej samej presji, jak wtedy, gdy nie miałem nic do stracenia. Nie miałem wtedy sponsorów. Dzisiaj jestem właściwie jednym z faworytów – mistrz świata IRONMAN. Mam na tę imprezę specjalnie przygotowany rower. Jest duża liczba sponsorów. Sporo inwestują. Pomimo tego, czuję jednak mniejszą presję. Wiem, że nie jestem teraz w najlepszej formie, ale czuję się zdrowy – powiedział zawodnik.
Mistrzostwo? Taki jest plan
Laidlow zdawał sobie sprawę, że trasa w Miami faworyzuje raczej lżejszych zawodników. Po wyścigu powiedział, że nie był to zdecydowanie jego najlepszy występ. Kilka razy zastanawiał się, czy nie zejść z trasy.
– Zaczęło się od tego, że kopnąłem swój bidon. Później, przez 3 lub 4 okrążenia, czułem okropne skurcze po wewnętrznej stronie uda. Jakoś to przetrzymałem i pomyślałem, że może jednak wycisnę z tego roweru więcej. Moja moc była znacznie niższa niż w Nicei.
Zawodnik popełnił być może błędy treningowe przed wyścigiem. Przyznał też, że miał trochę problemów z trawieniem na kilka dni przed startem. Dlatego zabrakło mu energii na biegu. Sam wynik nie jest jednak zły, biorąc pod uwagę, że po starcie w Nicei powrót do treningów i odpowiedniego stanu mentalnego zajął mu sporo czasu. Nie można mu też odmówić optymizmu.
– Oto jakie mam przewidywania. TOP5 w Singapurze. Później Vitoria Gasteiz. Wygrywam tam. Zajmuje podium w Londynie. Na Ibizie znów podium. Później Kona. Wygrywam tam wyścig.
Czy Laidlow potwierdzi swoje prognozy? Przekonamy się już 13-14 kwietnia. Wtedy planowany jest wyścig T100 Singapur.