Przeczytaj jak Muppet została Mistrzynią Świata!

Dziś światowy dzień książki. Na Akademii Triathlonu polecamy nie tylko dobre filmy o triathlonie, ale również dobre książki, a właśnie taka trafiła niedawno w moje ręce. Akurat tę pozycję powinien poznać każdy triathlonista – amator i zawodowiec. Bohaterkę tej książki pewnie doskonale znacie…nie da się jej nie znać. Ona sama, ze względu na pecha, który często jej towarzyszy, mówi o sobie Muppet. Łamie ręce, wywraca się na rowerze, albo łapie jakieś infekcje. A wszystko to tuż przed ważnymi zawodami. Ale z drugiej strony potrafi wygrywać i to w stylu w jakim do tej pory nie wygrywała żadna triathlonistka na świecie. Zdobycie 4-krotnego Mistrzostwa Świata na Hawajach jest tego najlepszym dowodem. Ma niesamowity uśmiech, który nie schodzi jej z ust. Mógłbym powiedzieć, że uśmiecha się w każdej sekundzie wyścigu, nawet wówczas, gdy jest skrajnie wykończona. Inni ledwo żyją, słaniają się na nogach, nie ukrywając skrajnego wyczerpania, a ona się uśmiecha. Muppet nie z tej Ziemi! Kiedy kilka miesięcy temu Wydawnictwo Galaktyka zaproponowało mi konsultację przy wydaniu polskiej wersji jej biografii, bardzo się ucieszyłem. „A Life without limits” Chrissie Wellington znałem tylko z drobnych fragmentów w języku angielskim, a teraz miałem okazję przeczytać polskie tłumaczenie książki, która trafia do księgarń pod tytułem „Bez ograniczeń”. To książka dla wszystkich, którzy wmówili sobie, że na realizację marzeń jest już za późno. Fascynująca lektura, dzięki której stajemy się świadkami niewiarygodnej przemiany brytyjskiej urzędniczki w mistrzynię świata w Ironmanie. Kariera Chrissie Wellington jest dowodem na to, że człowiek może osiągnąć w życiu wszystko. Jeżeli powoli tracisz sens tego, co robisz, powinieneś poznać historię kobiety, która doświadczyła ogromnej siły, jaką daje sport. Po tej lekturze ma się ochotę wykreślić ze swojego słownika eufemistycznie brzmiący zwrot: „Nie da się”, zakasać rękawy i zmienić swoje życie na lepsze.

 

Z Chrissie Wellington miałem okazję spotkać się tylko raz, ale za to w bardzo ważnych dla mnie (bo pierwszych) zawodach Ironman w Roth. Kiedy ja starałem się jedynie ukończyć dystans 226km, ona biła rekord świata na tym dystansie, uzyskując czas 8h 18 minut 13 sek. Dokonała tego zaledwie po kilku latach profesjonalnego treningu pod okiem m.in. kontrowersyjnego trenera Bretta Suttona. Nie będę odsłaniał wszystkiego, co Wellington o nim pisze, ale jedna historia dotycząca treningu na basenie mówi wiele. Sutton miał sceptyczne podejście do nowinek treningowych typu picie izotoników czy węglowodanów podczas treningu pływackiego. Kiedy zobaczył zawodniczkę, która na krawędzi basenu stawiała bidon z napojem, kopał go z całych sił mówiąc:

 

„Czy podczas wyścigu w Ironmanie popijasz coś na dystansie pływackim? Tutaj też nie będziesz!”

 

well1

 

W „Bez ograniczeń” Wellington wiele miejsca poświęca ludziom, dzięki którym doszła na sam szczyt sportowej kariery. Nie jest to książka, w której przeczytacie tygodniową rozpiskę planu treningowego, nie ma w niej nawet jednego rozdziału poświęconego metodyce treningu. To opowieść o sile woli i spełnianiu marzeń. O tym, jak można się pogubić, popaść w skrajności cierpiąc na bulimię, a później doprowadzić swój organizm do perfekcji. To książka mówiąca o tym, że marzenia można spełniać w każdym wieku. Chrissie Wellington przeobraża się z urzędniczki „ratującej świat”, wędrującej od konferencji do konferencji, w profesjonalną triathlonistkę, która potrafi wygrywać najważniejsze zawody na świecie.

 

W jednym z rozdziałów pisze:

 

„Odkąd pamiętam, starałam się uparcie pracować nad sobą i nad tym, co mnie otacza. Osiem miesięcy wcześniej rzuciłam pracę w administracji rządowej, aby zostać zawodową triatlonistką. Praca w międzynarodowej komórce na rzecz zrównoważonego rozwoju była fascynująca, ale gdy przesadny formalizm i biurokracja zaczęły ciągnąć mnie w dół, postanowiłam wrócić do sportu, który wydał mi się znakomitym sposobem na to, by zrobić coś pozytywnego – zarówno dla siebie, jak i dla innych. Wiedziałam, że sport nie zna granic i potrafi być źródłem ogromnej siły.

(…)

W 2003 roku narastało we mnie coś jeszcze, a mianowicie przeświadczenie, że praca w DEFRA nie przynosi żadnej wymiernej korzyści światu, któremu pragnęłam pomagać. Byłam rozczarowana wszechobecną biurokracją.” 


Wellington zakochuje się w triathlonie „na stare lata”, nie mając wcześniej do czynienia z tego typu treningiem. Przez pierwsze miesiące uczy się jeździć na profesjonalnym rowerze, z którym nigdy wcześniej nie miała styczności! 


„Z treningami sobie radzisz” – pisał Brett w jednym ze swoich e-maili. „A z własną głową już nie bardzo. Ale wiedz, że z umysłem jest tak samo jak z pokonywaniem fizycznych słabości. Trzeba znać jego słabe strony i je ćwiczyć. Całe życie składa się z nawyków. Do roboty”.

 

2997bbb12342e7385f76a6413c5cb774 XL

 

Pracowała. Dawała z siebie 110%, co nie zawsze podobało się trenerowi i współtrenującym, ale dzięki uporowi i ogromnej determinacji udowodniła wszystkim, że z „urzędniczki” można przeobrazić się w zawodową triathlonistkę. W swojej autobiografii podkreśla, że „tylko dzięki cieżkiej pracy i otwartemu umysłowi mozna dostrzec potencjał drzemiący w każdym z nas. Nasze organizmy są zdolne do o wiele większych wyczynów, niż nam się wydaje„.

 

Udowadnia to przy wielu okazjach, ale dla mnie jej największym wyczynem jest zdobycie ostatniego Mistrzostwa Świata, po którym przeszła na sportową emeryturę. Wygranie Ironman Hawaii po rowerowej kraksie, po której przez dwa tygodnie leczona była antybiotykami, startowała z poranionymi nogami, z wody wyszła poza pierwszą dziesiątką, a na maraton wybiegła z ponad 20-minutową stratą do prowadzącej Juli Dibens, to jest wyczyn, którego może dokonać tylko ktoś, kto ma niezwykle silną wolę. Nie będę Wam odbierał przyjemności poznania, jak ta historia wyglądała z perspektywy Chrissie Wellington. „Bez ograniczeń” polecam…bez ograniczeń. 

 

_______________________________________________________________________________________________________________________

 

Dla wszystkich czytelników Akademii Wyd. Galaktyka przygotowała specjalną ofertę -35% na kod promocyjny: akademiatriathlonu.pl (do wpisania w koszyku zakupów) na tę książkę i wszystkie z działu bieganie.

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Humor, humorem (mój wpis poniżej), ale Łukasz ma rację i w tym artykule, i w swojej książce „Trzy mądre małpy” pisząc m. in.: „Dziś więcej jest postaci nierzeczywistych: wróżek, bakuganów i innych niezrozumiałych dla mojego pokolenia stworów. Kiedyś mieliśmy wzorce prawdziwe, realne, których można było dotknąć, z którymi można było porozmawiać – dziś naszymi emocjami rządzą wytwory wyobraźni i magia. […] Tu nie potrzeba czarów, ale prawdziwych historii, ludzi z krwi i kości, takich jak Jurek Górski, którego poznałem kilka lat temu”. Łukasz miał też możliwość poznania Chrissie Wellington. Jej historia jest równie zaskakująca, intrygująca i piękna jak np. Jurka Górskiego. Widać, nie ma to jak wzorce prawdziwe. I z tym się zgadzam z Autorem. Każda biografia jest jedyna w swoim rodzaju i na swój sposób inspirująca. Pozdr.

  2. Ładnie napisane. Ładnie polecone. Ładnie trzeba udać się do księgarni i ładnie kupić. Biografia intrygującej kobiety. Lubię takie książki. Są ładnie rzeczywiste i ładnie prawdziwe 🙂

  3. Mam przyjemność być w trakcie lektury powyższej książki, którą szczerze polecami.
    Chrissie Mistrzyni, Chrissie zawsze uśmiechnięta bohaterka jaką znamy ze zdjęć, relacji i filmów okazuje się być niezwykle złożoną osobowością, nie zawsze wzbudzającą sympatię. Często wyobcowaną, chadzająca własnymi drogami i choć jak sama pisze, chorobliwie ambitną to prowadząca tak ciekawe życie, że wystarczyłoby dla niejednego żywota.
    Chrissie: bulimiczka, anorektyczka, podróżniczka, osoba wrażliwa na krzywdę innych
    a dla nas przede wszystkim triathlonowa Mistrzyni Świata.
    I choć ja w trakcie lektury tracę część sympatii do Chrissie to uważam, że warto przeczytać „Bez ograniczeń” by poznać Królową, mieć na Jej temat własne zdanie ale też znaleźć inspiracje dla własnych poczynań. I choć nie każdy rzuci swą obecną posadę na rzecz tri, to przynajmniej spędzi kilka godzin przy dobrej lekturze.
    Polecam!

  4. Chrissie Chrissie Chrissie! Oi oi oi!!!
    I Challenge Roth 2011 🙂 Ech wspomnienia!
    Książkę już wciągnąłem w wersji anglojęzycznej i polecam bardzo!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,318ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze