Przykrótka kołderka

Blog to nie tylko przyjemność i możliwość „ekspresji słowotwórczej’, ale także jakiś obowiązek! A tu… „no nima casu, kruca bomba!’. „Długi weekend’ majowy, mimo, że nie taki do końca wolny w moim przypadku (obowiązki zawodowe i rodzinne), spędziłem jednak dosyć pracowicie. Treningowo upłynął przede wszystkim pod znakiem istotnego wzrostu objętości kolarstwa. Przejechałem w sumie trochę ponad 250 km, w tym „na raz’ trochę ponad 100. To w sumie chyba więcej, niż przejechałem w całym swoim życiu przed rozpoczęciem treningu tri, a ta stówka, to jak na razie, najdłuższa zrobiona przez mnie trasa „ever’.

 

Podczas jednego z treningów miałem dosyć zadziwiającą (jak dla mnie) sytuację. Jadę sobie w „pierwszym zakresie’, u mnie to jakieś 25 – 28 km/h, a przede mną dwóch kolarzy MTB. Jechali trochę wolniej, no to depnąłem i szybko ich wyprzedziłem. Trochę się zdziwiłem, bo gdy tylko zwolniłem do poprzedniej prędkości (w końcu ma być pierwszy zakres), oni natychmiast wyjechali mi zza koła i znowu jadą przede mną. O.k. – chcą jechać szybciej, to niech jadą. Ale po chwili znowu zaczęli jechać wolniej niż ja, w tym swoim pierwszym zakresie. No to znowu depnąłem, tym razem trochę mocniej (sądząc z wykresu jakieś 37 km/h) i trochę dłużej, żeby nie jechać koło w koło i sobie nie przeszkadzać. Oho! Jeden chyba odpuścił, ale drugi, jak tylko zwolniłem, znowu pojawił się przede mną, czerwony na twarzy, jak burak (i to określenie chyba dobrze do niego pasuje). Trochę mi się podniosło ciśnienie (w końcu robię trening, a nie wyścigi spod świateł), a że nie miałem przy sobie długiej pompki :), to zawróciłem i pojechałem w drugą stronę.

Wzrost objętości na rowerze odbił się niestety niekorzystnie na moich kompetencjach biegowych. Niedzielne, dwugodzinne BNP miało narastającą prędkość tylko do połowy, a potem nogi tak mi zdrewniały, że był już tylko świński marszotrucht. Nie pomagał też ból w okolicach podbrzusza (przyczepy przywodzicieli? prostego brzucha?), z którym się zmagam już od jakiegoś czasu i który ewidentnie ma związek z szybszym (jak na mnie) bieganiem.

To tak, jak z tytułową przykrótką kołderką – jak się naciągnie na głowę to wystaje… hm… noga 😉

 

Ten tydzień treningowo dużo luźniejszy – o wiele mniej czasu, no i trzeba dać nogom trochę odpocząć. Na weekend mam w planach znowu trochę dłuższej i szybszej jazdy na rowerze, może też uda się zwodować piankę w wodach otwartych (chociaż wielkiego pływania nie przewiduję). Ostatnio doświadczam też niestety nieprzyjemnych objawów, być może będących opóźnionym efektem urazu głowy i szyi, którego doznałem na początku roku. No ale nie ma się co rozpisywać, w końcu to nie blog medyczny. W każdym razie na tyle mnie to zaniepokoiło, że w poniedziałek idę do specjalisty i zobaczymy, co to dalej będzie…

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Kręgosłup będzie sprawdzany. Jutro idę do neurologa, bo mam ostatnio jeszcze inne kłopoty – mrowienia w rękach, być może w efekcie urazu kręgosłupa szyjnego.

  2. 🙂 Prosze sprawdzic kregoslup. Ale chodzi nie tylko o dyskopatie, ale o wady postawy: skrzywienie, zle ustawinie miednicy, krotsza konczyna dolna, zle nawyki ruchowe itp. Moze wszystko miec przyczyne w ustawieniu pozycji na rowerze. Powodzenia:)

  3. Prawdopodobnie jest to neuropatia nerwu biodrowo-pachwinowego. U sportowcow najczestsza przyczyna jest wzmozona aktywnosc miesni brzucha, ktora powoduje napiecie miesni i powiezi, nad ktormi przebiega nerw. Zaburzenia stabilnosci i zespoly bolowe ledzwiowego odcinka kregoslupa rowniez wywoluja wspomniana neuropatie. Leczenie: leki p/zapalne i ograniczanie ruchow oraz czynnosci wywolujacych lub nasilajacych dolegliwosci z zakresu unerwienia nerwu biodrowo-pachwinowego: bole dolnej czesci brzucha, pachwiny, czesto promieniujace do wewnetrzej powierzchi uda. Taka krotka porada:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,811ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane