Skazany na trening?

Zakończyłem czas całkowitej przerwy od treningów i od poniedziałku rozpocząłem przygotowania do nowego sezonu. W poniedziałek krótki rower w lekkim terenie i siłownia, wczoraj bieganie. Dzisiaj znowu rower, trochę dłużej. Miało być luźno, ale zachciało mi się wyzwań (a nie chciało mi się wracać po śladach) i zafundowałem sobie sesję „kolarstwa przeprawowego’.

 

boto

 

Niezbyt często zdarza mi się osiągać na rowerze tętna powyżej 160 bpm. Tym razem dochodziło do 165(!), ale i tak nie udało mi się cały czas jechać – rower nazbierał błota i koła się zablokowały. Były też dwie gleby, ustane (choć bez telemarku) – na szczęście nie założyłem do tego roweru pedałów zatrzaskowych, bo nieźle bym wyglądał. Epicka przygoda, niemal „Camel Trophy’ na Zachodnim Mazowszu 🙂 I skuteczna metoda na wyrwanie się z uścisku listopadowego, „zgniłego wyżu’.

 

rower botny

 

Przerwa w treningach miała w założeniach trwać 14 dni. Ale w poniedziałek, który miał być przedostatnim jej dniem, już od rana miałem objawy rwy kulszowej – ból w podudziu i czasami także z tyłu uda lewej nogi. Dokładnie tak, jak rok temu. Wniosek z tego jest taki, że dla mnie ewidentnie całkowita przerwa w treningach nie jest dobrym rozwiązaniem. Ale czemu tak się dzieje? Może mięśnie rozluźniają się/osłabiają, nie wspierają odpowiednio kręgosłupa, coś się w nim zaczyna rozłazić i przepuklina krążka międzykręgowego (którą mam „zaszczyt’ posiadać) daje się we znaki? W każdym razie wychodzi na to, że jestem skazany na trening – już pod koniec poniedziałku objawy zaczęły ustępować, dzisiaj praktycznie ich nie ma. Rok temu epizod rwy kulszowej miałem już tydzień po przerwaniu treningów, teraz trwało to trochę dłużej, może dlatego, że teraz przed przerwą robiłem dużo więcej siłowni.

Powiązane Artykuły

7 KOMENTARZE

  1. @Tomasz – ja mam trzy 'cziłały’, z jedną (jednym) od biedy dałoby się truchtać, gdyby go przerzucić przez ramię, ale pozostałe dwie sztuki mogłyby raczej pokłusować ze mną na plecach. W pojedynkę może by nie dały rady, ale wespół, wzespół – nie miałbym szans 😉 A gdyby zobaczyły sarenkę albo zajączka, to niechybnie przeciągnęłyby mnie po tym polu i dopiero ładnie bym wyglądał 😉 To jaj już wolę rowerkiem 🙂 @Marcin – ale jaki fun! I nie ma mowy o nudzie, a na trenażerku po 30 minutach wszystko mnie nudzi 😉

  2. Na przyszłość sugerowałbym jeżdżenie po dłuższej trasie bo takie rozjeżdżone pole jak na pierwszym zdjęciu niezbyt ładnie się prezentuje. A i ślady opon jak na ten rower trochę przyduże ale rozumiem że nieźle rzucało. Tak to jest z tymi triathlonistami. Albo ludziom wywołują oczopląs kręcąc się w kółko na drodze albo rolnikowi pole rozjadą. Żadnej w tym gracji tylko napychanie kilometrów. A możnaby potruchtać po parku z chiłałą na rękach.

  3. Tiaaa… faktycznie od jutra może przymrozić. Rzeczywiście trzeba będzie odgrzebać trenażer. Jedyna pociecha, że czasowo to korzystniej wychodzi. Wczorajszy trening trwał łącznie ze 2,5 godziny: ok. 20 minut przygotowań, trochę ponad półtorej godziny jazdy i ponad pół godziny mycia roweru i butów myjką ciśnieniową 🙂 Na trenażer (na tym etapie treningów) wystarczy mi trochę ponad godzinę ze wszystkim.

  4. Wczoraj błoto, jutro lodowisko…. talk czy siak nie ma lekko! Stacjonarny trzeba przeprosić… padnie na psyche ale co robić, taki los triathlonisty… 🙂

  5. Wprowadzenie przeczytałem później! 😉 Ech… gdyby to było lato, to z rozkoszą skorzystałbym ze SPA 😉 Ale w listopadzie to raczej spa dla morsów. A ja nie mam takich długich kłów 😉

  6. I jak to się ma do wprowadzenia w trening kolarski opisywanego na pierwszej stronie ? 🙂 Nie złe 'bagienka’ trzeba było później się tam trochę potaplać miałbyś SPA za darmo 😉

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,807ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane