Z lekką dozą niepokoju przeczytałem felieton naczelnego Akademii Triathlonu pt: „Grass odpuści Ironmana w Zurichu”. Porównując swoje świąteczne wyczyny treningowo-dietetyczne stwierdziłem, że jestem „triathlonowym warchołem”¹. Pierogi, kotlety, słodycze i inne bomby kaloryczne to stały rozkład jazdy w domu Dymków. Do tego buteleczka whisky opróżniona w towarzystwie utytuowanego triathlonisty – Stanisława Dymka. W trakcie konsumpcji snuliśmy ambitne plany na 2013 rok i śmialiśmy się z nadgorliwców, którzy trenują w święta. Ale do rzeczy!
Uważam, że jeżeli przeciętny amator-triathlonista odpuści sobie dietę dwa razy w roku na święta to wcale nie z(a)burzy całego cyklu przygotowań. W sumie najważniejszych świąt mamy 5 dni (3 dni Bożego Narodzenia i 2 dni Wielkiej Nocy). Daje to nam zaledwie 1,4% całego roku. Zobaczcie, jak mało treningu oddajemy, żeby zyskać tak wiele w brzuchu!
Przytoczę też zasadę nr 3 opublikowaną w świeżym artykule Ludwika Sikorskiego: „Przytyj i zrób to celowo: No, to chyba najłatwiejsza do realizacji zasada, aczkolwiek, brzmi trochę irracjonalnie. W rozmowach z innymi sportowcami słyszy się: „obym nie przytył po zakończeniu sezonu”, czy też „mam nadzieję, że w okresie świątecznym nie przybędzie mi kilogramów”. Co ciekawe, zyskanie na wadze od 8 do 12 procent może mieć bardzo korzystny wpływ na wyniki”. Tak więc, nasze świąteczne słabości spokojnie możemy przekuć na pozytywy.
Myślę, że jedząc przy świątecznych stołach jak najwięcej wspaniale promujemy triathlon. Pokazujemy niewtajemniczonym: „tak, dzięki triathlonowi mogę jeść co i ile chcę, a i tak mam super sylwetkę„. Natomiast postawa „postna” odstrasza potencjalnych adeptów triathlonów, ponieważ ich pierwsze skojarzenia z triathlonem są pejoratywne np. „nawet w święta nie można dobrze zjeść”.
Oczywiście prezentowany powyżej punkt widzenia jest moim osobistym poglądem. Jednak idąc za mądrym chińskim przysłowiem „Jest czas na łowienie ryb i czas na suszenie sieci” nie dajmy się zwariować i podsuszmy nasze triathlonowe sieci przed nowym sezonem.
Dlatego nie przejmujcie się zbędnym kilogramem złapanym w święta. Jestem przekonany, że tuż przed zawodami Wasza waga będzie idealna, a wynik rozpocznie się cyfry, którą założyliście planując sezon.
Na potwierdzenie mojej teorii, że waga wcale nie przeszkadza w ukończeniu Ironmana, zapraszam do obejrzenia filmu poniżej. Matt Hover, zwycięzca drugiego sezonu amerykańskiego reality show „The Biggest Loser” (tłum: „Najwięcej Stracił”), ukończył IM na Hawajach. Historia chwyta za serce, w szczególności kiedy 107-kilogramowy Mateusz finiszuje niczym Usain Bolt. Zresztą, zobaczcie sami!
http://www.youtube.com/watch?v=WTPpXpoF54s
Smacznego!
¹ waga autora w przeddzień Herbalife Susz Triathlon 71,5 kg. Waga aktualna 77,9 kg.
Polecam poniższy wpis, i następny też
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=472549126131400&set=a.400169793369334.104692.267389949980653&type=1