Człowiek słabości ma i mieć będzie. Każdy, bez względu na to, czy jest to skoncentrowany na celach krótko i długoterminowych ambitny amator, czy ktoś, kto chce tylko raz ukończyć jakieś zawody i jak najszybciej o tym fakcie zapomnieć. W realizacji celów może pomóc tobie to, co pomaga mi. Nazwałem to tabelką motywacyjną. Wieszam na lodówce lub na ścianie gabinetu i jak na dłoni widzę, na jakie słabości mogę sobie jeszcze pozwolić, ile i jakie treningi zrealizowałem w stu procentach, a gdzie odpuściłem?
W pewien weekend, po bardzo intensywnym tygodniu treningowym, wielu godzinach w pracy, zastanawiałem się, co ja tak naprawdę zrobiłem z zadanego planu? Co zjadłem? Ile niezdrowych rzeczy zdążyłem chwycić między nagraniem w telewizji, pisaniem artykułu a treningiem? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dla wielu to mało istotne, ale ja miałem i mam cele wykraczające poza trenowanie rekreacyjne, więc zacząłem się zastanawiać, jak tu zmotywować się do przestrzegania diety, realizacji planu treningowego, a przede wszystkim, jak ten proces kontrolować w widoczny sposób? W internecie jest wiele aplikacji do monitorowania procesu treningowego, ale przyznam szczerze, że żadna nie jest dla mnie tak sugestywna i wyrazista, jak tabelka na kartce A4.
Wygląda tak:
dzień tygodnia | swim | bike | run | core/siła | słodycze | alkohol |
poniedziałek | 2km | – | 10km | – | + | – |
wtorek | 3km | 90km | – | – | – | – |
środa | – | – | 12km | + | – | – |
czwartek | 3,5km | 100km | 2km | – | – | – |
piątek | – | – | 12km | + | – | – |
sobota | 3km | 100km | – | – | + | + |
niedziela | – | – | 22km | – | + | + |
suma | 11,5km | 290km | 58km | 2x | 3x | 2x |
@robertwen – proszę o kontakt mailowy na adres:
[email protected]
@Łukasz Babczyński, giordano, Lidia, Tomasz Kacymirow, Jakub Masiuk, robertwen – dla Was książkowe upominki. Skontaktujemy się mailowo w celu ustalenia szczegółów wysyłki. POzdrawiam.
P.S. Strześniewski i Cichecki…za szyderę wpisuję Was na listę „do odstrzału”. W tym celu muszę wykraść „Kopytko łosia” i załatwię sprawę po cichu… jak już odpadniecie…
ja wstaję 4.50 i zaczynam od biegu . na 7.00 do firmy więc nie ma mowy o basenie, zamknięty. w ciągu dnia zawsze jakaś druga jednostka jest zaplanowana. Obecnie największą moją motywacją jest zakupiony rower do czasówki :). pozdrawiam
Ilość sexu jest wykładnią sumienności treningowych, dlatego Arku u Ciebie po serii minusów – nareszcie + (dwa ale może to początek czegoś pięknego). Age grouperzy 40+ i tak w końcu wszystko w końcu sprowadzą do sexu :). Cały poprzedni sezon treningowy wstawałem w tygodniu o 5, szykowałem dzieciakom śniadanie i o 6 już byłem w wodzie – kwestia przyzwyczajenia i motywacji. Tabelki są super – okienko treningowe dzielę na pół i wpisuję objętość założoną i zrealizowaną. Szeroki przegląd – miesięczny lub tygodniowy pozwala też zaplanować odrobienie niezrealizowanych jednostek. Wracając do sexu, w moim przypadku zapisy na runlogu (lodówka jest zbyt ogólnodostępna) potwierdzają tezę o ilości, w kwestii jakości ? Czasem sprint jest bardziej satysfakcjonujący niż pełny dystans, ale wszyscy marzą o pełnym, najlepiej na Hawajach 🙂
Łukasz, a propos sexu, oznaczasz to ,,+” czy ,,-” ? 🙂
@Marek, ty widziałeś tabelkę nieoficjalną…nie wiem, czy zauważyłeś, ale było tam jeszcze: drugs&rock&roll
pomysł z tą tabelką całkiem ciekawy, chyba go wypróbuję.
Co do motywacji u mnie sprawa jest dość prosta, mam cel który chcę osiągnąć i za każdym razem kiedy nie chce mi się wyjść na trening lub głowa próbuje mi powiedzieć, że mogę zrobić coś innego a ten jeden raz mogę odpuścić wtedy szybko przypominam sobie gdzie jest moja meta i wiem, że nie ma nie mogę. Kolejny motywator to jakiś zakład i próba dorównania do kogoś. Jak widzę ile i jak trenuję to nie chcę być gorszy. Jako że ze wstawaniem nie mam większego problemu, a wiem że delikwent zrobił jazdę 3h lub + to mogę wyjść na trening nawet o 4 rano, później nie mam czasu. Monitoruję treningi poprzez Garmin Connect oraz teraz zacznę przez tabelkę Ojca Redaktora 🙂
U mnie każda próba wbicia się w tabelki, rygory, plany i tym podobne prowadzi błyskawicznie do zniechęcenia, odwrotnego efektu i porzucenia. Motywuje mnie najbardziej efekt bez w porównaniu do efektu po. Ponieważ trenuję prawie wyłacznie rano sprawa jest prosta. Jak nie poruszam się rano to dzień mam potłuczony i bez ładu i składu. Więc nowy pomysł jaki ostatnio realizuję to jak się nie uda rano to chociaż pobiegam koło południa i już przynajmniej druga część dnia jest ok.
Ze wstawaniem na basen to koszmarrrr! 5 rok treningów do tri i niestety nie jestem w stanie zmusić się samodzielnie do wstawania na pływanie o 6 rano. Zdecydowanie łatwiej jest mi wstać tak wcześnie kiedy mam komuś poprowadzić trening na basenie:). A co do realizacji innych jednostek treningowych i motywowania się do nich to chyba to kilkuletnie doświadczenie pokazało mi ,że jak odpuszczę raz ( jeżeli jest to wina lenistwa)to i odpuszczę następny raz. A organizm jest taką francą że formę robi się długoo i systematycznie. A jak chce się osiągnąć swój cel to wypadające po sobie kolejne jednostki treningowe nie przyniosą nam tej pożądanej formy w sezonie. Plan ,plan i jeszcze raz plan:).
Dlatego zaraz się wbijam w buty biegowe i lecę. Jak to się mawia samo się nie zrobi:)
Łukasz, może się mylę, ale w wersji, którą mi pokazywałeś była jeszcze jedna kolumna. Między „słodycze” i „alkohol” był jeszcze „sex”. Co się stało?
@ giordano: moj basen otwieraja o 6:30… wstawanie o 5:00 chyba nie pomoze.
Ale tabelka dzis zawisnie na lodowce!!!
Ha! Też mam dodatkową rubrykę plusów i minusów w zeszycie treningowym tylko te ,,słabości” wrzuciłem w jeden koszyk. Po bardzo długim okresie ,,minusowym” w końcu odhaczyłem dwa pierwsze plusy. 🙂
Ja wstaję o 5.00 a o 6.00 jestem już w wodzie. Mam nadzieję że pomogłem 😉
Wstawanie na basen o 6:00AM to dla mnie największy problem… uwielbiam pływać; o każdej innej porze dnia to czysta przyjemność. Ale jak mam do zrobienia dwie jednostki treningowe w ciągu dnia to basen musi być przed pracą… wieczorem zawsze jest motywacja i wizualizuje sobie, jak to rano wstaję z uśmiechem na twarzy i idę a basen… potem dzwoni budzik i zaczyna się horror… help…