Dla Tomasza Szali powrót do zawodowego ścigania był stresujący. Nie pomagała też niska jak na Kalifornię temperatura. Zawodnik mówi, że ostatecznie jest jednak zadowolony ze swojego występu.
Dla Tomasza Szali niedawne zawody IRONMAN 70.3 Indian Wells były powrotem do zawodowego ścigania. Zawodnik rywalizował między innymi z Samem Longiem. Zajął ostatecznie 12. miejsce. Jak wypadł jego powrót?
Temperatura nie pomagała…
Szala mówi, że nie uniknął przedstartowych nerwów. Problemem była też dość niska, grudniowa temperatura. Musiał więc zrobić rozgrzewkę w wodzie, chociaż tego nie planował.
– Stres w związku z wyścigiem miałem większy niż zwykle, głównie dlatego, że był po dłuższej przerwie. Temperatura rano nie rozpieszczała, a ja jestem z tych ciepłolubnych. Jeszcze przed startem trząsłem się z zimna i dlatego też, pomimo że początkowo nie planowałem robić rozgrzewki w wodzie, to ją zrobiłem i był to dobry wybór, bo finalnie udało mi się rozgrzać. Na początku pływania zarobiłem kilka przysłowiowych gongów i chwilę później zgubiłem pierwszą grupę. Wyszedłem w drugiej. – wspomina zawodnik.
Niska temperatura sprawiła, że Szala musiał założyć dodatkowe ubranie. Szczęśliwe zaczęła się podnosić, a on podczas 90 km roweru zaczął wyprzedzać rywali.
– Na początku części rowerowej zakładałem kolejne warstwy ubrań, garmin pokazywał 6 stopni – niezbyt przyjemne uczucie ta jazda w mokrym cienkim stroju przy takiej temperaturze. Na szczęście szybko się podnosiła. W trakcie roweru głównie wyprzedzałem.
Atmosfera zawodów niosła go na biegu
Zawodnik dodaje, że bieg nie należał do najszybszych. Trasa byłą mocno pofalowana i kręta – prowadziłą przez pole golfowe, ale po betonowej drodze. Była też domieszka szutru i trawy. Ostatecznie uplasował się na 12. pozycji. Do TOP10 zabrakło kilku minut.
Szalę na biegu niosła atmosfera zawodów, dzięki czemu zdołał jeszcze przyspieszyć. Ze swojej pozycji jest zadowolony, chociaż miał nadzieję, na ciut lepszy wynik.
– Na biegu zjadłem spora ilość żeli z kofeiną i dawałem z siebie co miałem. Atmosfera zawodów sprawiała, że momentami mimowolnie przyspieszałem ponad swoje możliwości. Z wyniku jestem zadowolony, aczkolwiek ostrzyłem sobie ząbki na więcej.
Wyścig w Indian Wells to dla zawodnika zakończenie sezonu. Mówi, że teraz planuje „chwilę luzu dla głowy i ciała”. Pytany o potencjalne ściganie pod IRONMAN Pro Series mówi, że na razie ma trochę pomysłów, ale na konkrety przyjdzie czas nieco później.