Triathlon ¼ IM Malbork 2012 (2012-06-02) by Maciej (Ironteam3City)

Triathlon ¼ IM  Malbork 2012 (2012-06-02) by Maciej (Ironteam3City)

Pierwszy start w triathlonie w 2013 za mną. Potraktowałem go jako test swojej formy na drodze przygotowań do mojej głównej imprezy sezony czyli Herbalife Triathlon w Gdyni. Wziąłem go trochę z marszu (czyt. nieprofesjonalnie 🙂 ), bo czwartek i piątek poprzedzające start spędziłem w kajaku (ponad 40 km na rzece Łupawie). A wiadomo jak jest ze spływami – na pewno nie ładuje się w siebie makaronów tylko spore ilości płynów i to nie tych, co mają pomóc w osiągnieciu dobrego wyniku. A noc z soboty na niedzielę to bardzo miłe ognisko w rodzinnym gronie.  To  tyle tytułem usprawiedliwienia  mojego świetnego wyniku w Malborku 🙂

Z nowinek to po raz pierwszy startowałem w nowych okularach pływackich (świetne),  z  czujnikiem kadencji na rowerze (świetna sprawa) oraz z moim nowym Timexem Global Trainer (świetny, ale zapomniałem włączyć na pływaniu…), ale wciąż jeszcze bez lemondki.

Ale do rzeczy.

Pływanie (950 m)

Płynęło mi się bardzo dobrze, mimo tradycyjnej walki na trasie i  wyrąbywania sobie ścieżki  pośród innych pływaków. To  co działo się przy pierwszej bojce nawrotowej to była już istna rzeź. Przy tak krótkim dystansie, gdzie praktycznie większość płynie razem muszę pomyśleć nad innym sposobem omijania boi – może lepiej trochę nadłożyć niż wdawać się w rękoczyny, przechodzić do żabki i narazić się na zerwanie okularów czy też chipa. Mimo mojego dobrego samopoczucia w trakcie pływania okazało się jednak, że czas był po prostu słaby. Przed startem – wiedząc oczywiście, że nie jest to samotne pływanie w basenie – liczyłem na 17 – 19 minut. Wyszło jednak z tego 21:20. Ale jest też pozytywna strona tego wyniku – wiem, że na pewno stać mnie na więcej.

Zmianę zrobiłem w 4 minuty, co nie jest może rekordem świata, ale nie jest źle. Przy kolejnych startach chciałbym zejść do 3 minut. Kluczem tu  jest samopoczucie po pływaniu oraz odpowiednie przygotowanie rzeczy na rower.

Jazda rowerem (45km)

Świetna nawierzchnia, płaska jak stół i bez dziur. Jechało mi się bardzo dobrze – po raz pierwszy wykorzystywałem licznik kadencji i mam wrażenie, że bardzo mi to pomogło. Bardzo fajnie pomyślana trasa nie w postaci okrągłej pętli tylko pętelek z punktami do nawrotów. Można w takim układzie sprawdzać jak jedzie się w stosunku do innych członków Ironteam3City  – co też na każdym takim punkcie robiłem J Zbliżanie się kolegów motywowało mnie do  zwiększenia tempa. Bez tej wiedzy pewnie spocząłbym na laurach  i zostałbym przez nich połknięty. Czas: 1:21:45 przy średniej 33 km/h jest całkiem ok, choć ideałem byłoby uzyskać czas Prezesa 1:19 lub go nawet pobić schodząc do 1:15. Jest to  do zrobienia. No i czas spróbować lemondki.

Zmiana – 1:54. Dla mnie ok. Miałem nawet czas, by zamienić dwa zdania z moim najbardziej oddanym kibicem –  Marcelem J

Bieg (10,5 km)

To już było ponad ciężkie przeżycie. Przejście z roweru na bieg pokazało jak ważne są treningi zakładkowe. Po pierwszym kilometrze złapał mnie potwornie bolący skurcz mięśnia dwugłowego uda – kto to przeżył to wie o czym mówię. Jestem w stanie przeżyć każdy skurcz, ale nie tego mięśnia. Musiałem się zatrzymać, wręcz położyć, by rozciągnąć mięsień. Ponawiałem tego typu próby 3 krotnie – pewnie zabrało mi  to ok 1-2 minut – ale każda próba choćby marszu kończyła się ponownym uderzeniem skurczu i bólu. W końcu jednak udało  się – z marszu przeszedłem do truchtu, a potem do normalnego biegu. Skurcz na szczęście nie wrócił, koledzy nie zdążyli mnie dogonić, więc ruszyłem dalej już bez przygód i specjalnie dużego stresu. Pogoda jednak zaczynała przypominać tę z Susza z zeszłego roku – robiło się gorąco i duszno. Ostatecznie po ostatnim nawrocie na ok 2 km przed metą przyśpieszyłem znajdując sobie towarzysza biegu biegnącego w podobnym tempie. Tak dotarliśmy na metę, po drodze będąc wyprzedzonymi jeszcze przez Iwonę Guzowską. Czas biegu: 55:46 i łączny czas 2:44:45.

Na metę wbiegłem razem z Marcelem przy aplauzie naszych kochanych kibiców z Ironteam3City – dzięki i za wsparcie, bo uwierzcie nie jest lekko ścigać się z młodziakami J A kolejny test już za tydzień w  Szczecinku !!

A po zawodach obiad w świetnym towarzystwie Ironteam3City oraz 3 godzinne zwiedzanie zamku z Marcelem. Do domu wróciłem naprawdę zmęczony, ale też niesamowicie zadowolony.

Maciej, 2013-06-05

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. @ Michał, dzięki za gratulacje;) @ zipped79 – dzięki za gratulacje 🙂 co do zegarka – w mojej instrukcji nie ma zaleceń co do nie pływania. Jest tylko uwaga, że w wodzie może nie zadziałać GPS. Jedyny problem, który miałem w Malborku to taki, że zapomniałem, że aby uruchomić trening nie wystarczy nacisnąć start, ale też zaakceptować komunikat o rozpoczęciu treningu mimo słabego sygnału gps. Niestety jak się ten drugi komunikat pojawił to już płynąłem. Włączyłem wiec zegarek dopiero na rowerze. Generalnie – jestem z niego bardzo zadowolony i ciągle się go uczę.

  2. Na początek gratulacje udanych zawodów. Myślę że w Gdyni się pościgamy bo na Olimpijce w Olsztynie wykręciłem niemal identyczny czas co Ty na ćwiartce ;), a forma rośnie. Mam pytanie bo pływałeś w TIMEX-ie. Producent nie zaleca pływania ani w modelu Global ani w Runer. Znasz opinie innych użytkowników co do faktycznej wodoszczelności tych zegarków. Ja nabyłem Runer-a 2.0 parę dni temu, dlatego pytam.

  3. Na początek gratulacje udanych zawodów. Myślę że w Gdyni się pościgamy bo na Olimpijce w Olsztynie wykręciłem niemal identyczny czas co Ty na ćwiartce ;), a forma rośnie. Mam pytanie bo pływałeś w TIMEX-ie. Producent nie zaleca pływania ani w modelu Global ani w Runer. Znasz opinie innych użytkowników co do faktycznej wodoszczelności tych zegarków. Ja nabyłem Runer-a 2.0 parę dni temu, dlatego pytam.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,000SubskrybującySubskrybuj

Polecane