Triathlonowy pech na HTG

Primo, wielkie gratulacje dla wszystkich z AT Team za ukończenie tych trudnych zawodów. Mateusz to już miażdży konkurencję w debiucie na połówce. Z resztą wszyscy mają super wyniki.

 

No mnie niestety nie opuszcza pech i juz na początku drugiej pętli złapałem gume. Szytka jest dość trudna do naprawy więc dałem sobie spokój zwłaszcza, że nie wiem dlaczego zeszło powietrze. Ehh……naprawdę nie wiem co się dzieje, ale to drugie zawody z rzędu, gdzie nie mogę dotrzeć do mety. Wielka szkoda!

 

Ze swojej strony mogę dodać kilka wrażeń po ukończniu mniej więcej 1/3 zawodów.

Przede wszystkim, znakomite prowadzenie imprezy przez Łukasza Grassa! Po drugie, trasa okazała się co najwyżej średniej jakości i naprawde cięzko było ominąć wszystkie dziury. Po trzecie, drafting! To co zobaczyłem na trasie woła o pomstę do nieba. Jedzie peleton 8-10 kolarzy, który widzi sędzia i nie reaguje! Nie wiem o co chodzi, ale zwróciłem uwagę, że to nie jazda grupowa na czas. Sędzia na to, że oni się wyprzedzają. No cóż, ten sam peleton dojechał razem do mety zatem chłopaki ujechali tak ok 80km. Pozostawie to bez komentarza.

 

Pare słów o moich zmaganiach:

Od początku tego tygodnia robiłem wszystko zgodnie z książką J. Friela. Pare treningów, ładowanie carbo w ostatnich dniach. Waga na najniższym poziomie od 13 lat. Czułem się znakomicie. W nocy cięzko było zasnąć. Rano podudka o 6. Potem szybko do Gdyni i dopilnowanie sprzętu. Po ostatniej przygodzie dokręciłem wszystkie śrubki!:) 4 żele na trasę, ok 1.5l izo i 0.4l wody do zapicia żeli. Potem krótka rozgrzewka na plaży i ……długie oczekiwanie na wejście do strefy startu. Tu organizatorzy zawiedli. Zarazem muszę przyznać, że odprawa zrobiła swoje. Gdy nastał moment startu to poza wąskim gronem PRO i lepszych pływaków nie było nikogo w pierwszej lini. Nagle odliczanie od 10 do 1 i start! Szybko, jakoś nagle i bez zapowiedzi.  Wskoczyłem do wody asekuracyjnie. Po drodze uderzyłem nogą w jakąś cegłę na dnie morza. Młynek nie był tak okropny jak się spodziewałem. Jednak znalazłem się w grupie ludzi, ktorzy na pewno nie celowali w 35min. Przez większość dystansu płynąłem na mega luzie, prawie halsowałem. Nie chciałem wyprzedać w wodzie, bo to zbyt męczące i powoli godziłem się z myślą, że pływanie zakończę ok. 40 minuty. Tymczasem wyszedłem z wody a tu 36min z sekundami i zero zmęczenia! Juz na dobiegu zacząłem wyprzedać. Potem szybka zmiana w T1 i na trasę. Udało się ujechać z 3-4km, kiedy wypadł mi żel. Ehh, jeden mniej – zostały 3. Od razu zassałem 1 i kilka łyków wody. Jechaliśmy na zachód czyli pod wiatr. Co tu dużo mówić, codziennie trenuję w takich warunkach więc czułem się jak ryba w wodzie. Łykałem zawodników po kolei. Po nawrocie w Rumii prędkość znacznie wzrosła, bo w końcu z wiatrem. Po pierwszej pętli średnia na GPS pokazywała 35.1km/h przy stosunkowo niskim tętnie. Zaczęło mi się podobać, bo z każdym kilometrem jechało mi się lepiej. Plan był prosty – zejść poniżej 2h:30min na 90km. No i kiedy moja dziewczyna krzyknęła, że dobrze  mi idzie to poczułem lekki opór na tylnym kole. Jedno spojrzenie i wszystko jasne – jechałem prawie na feldze. Z tego miejsca nie było odwrotu, koniec marzeń o ukończeniu i koniec zawodów dla mnie. Nie opiszę co czułem. Do teraz nie wiem czy jestem smutny, rozczarowany czy po prostu zły. Szkoda słów.

 

Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłem, że rana na duzym palcu, której nabawiłem się przy wejściu do wody jest dość znaczna. Dopiero w domu odczułem lekkie swędzenie.Adrenalina jak widac była spora!

 

Podsumowanie:

Na pewno bardzo udane zawody do momentu złapania gumy. Szkoda, że tak się zakończyły. Cel na sezon niestety nie został osiągnięty. Pozostaje mi wystartować w Chodzieży lub Borównie na 1/2IM. Na pewno tam nie będzie takiej mobilizacji jak na Gdynie.

Sezon chciałbym zakończyć na GARMIN Barcelona w październiku jak Maciek Dowbor rok temu . Jedzie ktos?

 

PZDR.

 

Powiązane Artykuły

29 KOMENTARZE

  1. ja po tym sezonie nie umiem sobie wyobrazić jazdy na oponie, szytka to zupełnie inne toczenie i przyczepność:)

  2. dziura w szytce to loteria, schwalbe pociąłem w Mrągowie po 200km, ale dziura w szytce wymaga mocnego pecha. po długich dyskusjach, doszedłem do wniosku, że conti są najtrwalsze i najlepsze:) znam przykłady, jazdy przez 4 sezony przy gigantycznych przebiegach. polecam conti, bo ich przyczepność jest genialna. a wentyle to tyczą się i szytek i opon, to jest specyfika kół z wysokim stożkiem.

  3. Dopiero teraz poczytalem trochę o szytkach, tpi i innych danych. To jest naprawdę dość trudny temat. Zwlaszcza, że ciśnienie w oponach trzeba dobierać pod kątem rodzaju trasy i warunków pogodowych. Ja na Gdynie napompowałem 9 barów więc czułem się bezpieczenie. Teraz widzę, że na forach zagranicznych niektórzy łapią kapcie na szytkach Conti co pareset km. Dodatkowo kwestia wentyli itd. Ehhh, naprawdę będę potrzebował cały serwis ze sobą 🙂 Dzięki Paweł za kalkulator vittori !

  4. za Conti Fotrce & Attack w Polsce to jakieś 450-500 (szytka z polskiej dystrybucji). ale kupująć w Niemczech płaci się 62 eur za sztukę:) Competition podobnie. a co do ciśnienia to polecam kalkulator vittori http://www.vittoria.com/tech/recom-tyre-pressure/ albo porozmawiać z doświadczonymi kolarzami (bo triathloniści znają tylko jedną zasadę: na maxa, a to do niczego nie prowadzi, jednego udało mi się przekonać że ciśnienei 14bar nie jest dobre i jak pojechał na 10 to był zachwycony po zawodach)

  5. Ja zapłaciłem za szytke ok 300pln przy zakupie nowego koła. Akurat dla mnie osobiście dramatem jest, kiedy sprzęt zawodzi w najważniejszym momencie. Stąd vittoria pit stop na dojechanie a później nową szytkę sobie nakleję już w serwisie. Na pewno bałbym się pompować 9-11bar w koło, które zalałem uszczelniaczem na poprzednich zawodach.

  6. To ile w Polsce płacicie za Conti Competition ? Tutaj w Kanadzie płacę $120-130 z wymianą (jedna szytka).

  7. @Artur, tak jeszcze jedno: dobra szytka w Polsce jest kosmicznie droga:( poza Polską bardzo dobra szytka jest ciut droższa od bardzo dobrej opony w Polsce:)

  8. @Piotr, większość szytek i tak puści powietrze. Z testowanych schwalbe, vittorii i conti. Jedynie Force & Attack trzyma kosmicznie ciśnienie. 8 atmosfer po 2 tygodniach. jak nie jeździsz 1-2 dni to po co spuszczać powietrze?

  9. Artur, będę się upierał, że sensu nie ma, zwłaszcza dla amatorów. Uszczelniacz niszczy szytkę, jak wyschnie to automatycznie, masz 'coś’ zbędnego w szytce, co jest tam ani potrzebne ani przydatne a tylko zwiększa masę i daje dodatkowe bicie koła. można w razie awarii zalać szytkę pitstopem, da to ten sam efekt a czasu się nie straci. nie wiem kogo stać aby zmieniać często szytki tylko dlatego, że zawierają powysychany uszczelniacz. Zmiana szytki jest możliwa zarówno na taśmie jak i kleju. Akurat co do kolarstwa w triathlonie to powiem, że nie słucham triahtlonistów, w Polsce kolarstwo w triathlonie jest słabe, dlatego wolę zdecydowanie opinie kolarzy zawodowych, są dużo bardziej wartościowe. Gdyby nie długie dyskusje z dwoma byłymi zawodowcami to nigdy nie wszedłbym w szytki i koła 80mm

  10. A propos szytek i w ogóle opon – jest jedno zasadnicze pytanie – jakie ciśnienie trzymać w oponach, gdy rower nie jest używany np. przez 1-2dni. Ja do tej pory zawsze spuszczałem powietrze do ok. 5-6 bar.

  11. Jesli chodzi o zalewanie szytek to sens jest. Widza ten sens zawodnicy-amatorzy startujacy na dystansach pelnego IMa. Wtedy to ma najwieksze znaczenie:) Jesli robia to zawodnicy startujacy kilka-kilkanascie razy na tych dystansach to chyba warto korzystac z tych doswiadczen… Ja korzystam i nie narzekam:)) Wiadomo, ze uszczelniacz wysycha, to normalne. Mozna go zawsze uzupelnic przed zawodami. Jesli chodzi o cene szytek to tez wiadomo, ze relacja cena-jakosc nie jest liniowa ale fakt, ze dobra szytka jest droga pozostaje niezmieniony:) Zmiana szytki na tasmach jest mozliwa ale do najprostszych nie nalezy. Szczegolnie zerwanie szytki na zawodach (przy zdenerwowaniu i zmeczeniu) moze okazac sie bardzo trudne…

  12. w temacie szytek: sensu zalewania nie widzę (uszczelniacz wysycha a wylać się go nieda, ma mniejszą żywotnośc niż szytka, musi byc w ciągłym ruchu, co przy kołach startowych jest niepraktyczne). zapasowa szytka + uszczelniacz załatwiają sprawę, jeśli jedzie się na ukończenie;) w polskich warunkach droższa szytka niekoniecznie równa się lepszej szytce, szytka musi byc droga;) ale niekonczienie najdroższa. zmianę szytki da się trenować:) jeśli się chce, w przypadku taśmy jest to bardzo łatwe, w przypadku kleju trudniejsze ale nie niewykonalne. w Mrągowie ukończyłem zawody na dwóch rozciętych szytkach, o dziwo wytrzymały, rozcięcia były takie, że z opony by nic nie zostało.

  13. @Piotr Polański, to do zobaczenia w Chodzieży 🙂 ja bede atakował złamanie 3h 😉 to moj drugi start w TRI wiec nie ma co szaleć 😛

  14. @Mkon – wszystko może załatwić Vittoria pit stop, które już zamówiłem. Na 6 barach z 'buteleczki’ też dojadę do mety i mniej czasu poświęcę na wpompowanie płynu. Szytka jest chyba szybsza niż opona, no i z tego co wiem mam koła 'pod szytkę’ więc już za późno na zmiany:) A co do zawodów – jadę do Chodzieży na 1/4 i potem Borówno 1/2. Na koniec Barcelona w październiku!

  15. Ja miałem podobna przygodę w Walii. Wniosek jaki z tego wyciągnąłem był jeden – ograniczać ryzyko. Nie stać mnie było na naukę zmiany szytki (w ich przypadku wszystko jest jednorazowe) to zmieniłem koła na z oponką. Przed każdymi zawodami wracam do kumpla warsztatu i ćwiczę zmianę dętki. Ostatnio zszedłem do 1’46’. Wszystko się da. Powodzenia w następnym starcie. Polecam Chodzież na 1/4 a potem Barcelonę. Dwóch połówek tak blisko siebie się nie opłaca…

  16. Hahaa! O tym chlopaku slyszalem. Ale nie chcial utrzec nosa tylko ….taki rower byl w Jego posiadaniu:)) To troche jak chlopak, ktora w USA wygral ultramaraton w …kaloszach! A pracowal na olbrzymim pastwisku i caly czas biegal zaganiajac bydlo… Wszystko to romantyczne i wspaniale opowiesci ale zeby wzniesc sie na wyzszy poziom trzeba i profesjonalnego treningu, i lepszego sprzetu. Tania detka pojedzie podobnie jak droga ale …do czasu jak peknie. Nie przy najechaniu na gwozdz ale sama z siebie:) A to stanie sie szybciej niz w tej lepszej. Tak sie przekomarzamy ale to oczywiste sprawy:))Pozostaje kwestia srodkow. Ale mysle, ze kazdy w ramach wlasnych mozliwosci, czerpie z uprawiania tego sportu ogromna radosc. Wczoraj po raz pierwszy kibicowalem na zawodach w kraju i z przyjemnoscia patrzylem sie jak zawodnicy-amatorzy walcza na trasie rowerowej na blyszczacych czasowkach, karbonowych i aluminiowych szosowkach, rowerach trekingowych itd… Walcza ramie w ramie z zawodowcami. Wszyscy z takim samym zacieciem, determinacja i radoscia! A frustracje z powodu usterki sprzetu przezywali jednakie… To tez piekno tego wlasnie sportu. Bo jest to chyba jedyny sport gdzie zawodowcy startuja razem z amatorami. A po zawodach jedni i drudzy gratuluja sobie nawzajem. I siadaja po zawodach przy tym samym stole… I mysle, ze ten aspekt spolecznosciowy triathlonu jest jego najwazniejsza cecha:)))

  17. Współczuję, ja wczoraj odliczałem km do końca trasy rowerowej. Jak już miałem 5km to powiedziałem sobie, teraz to nawet z rowerem na plecach i na boso dobiegnę a później i tak złamię 5h :). Nie zgodzę się co do draftingu. Pojedyncze przypadki zauważyłem. Moim zdaniem było super!

  18. i wszystk jasne czemu mi tak slabo rower idzie:D . zwykłe chinskie detki za 7 zł 😀 i koła z centrami. Dla mnie i tak mistrzstwo zrobił w Poznaniu na 1/2 IM chlopak krty chyba chciał utzrec nosa wszystkim i zrobil caly dystans na 'składaku’ chyba to były wigry3:). A zamiast koszyczków na bidony mial z tylu na bakażniku wpieta butelke 1,5 litrowa samej wody.- takich to podziwiam:D.

  19. Lidia, to tylko wrazenie. I to mylne. To sprawa jakosci sprzetu. To nie sa jednorazowki ale trzeba zainwestowac w bardzo dobre opony lub szytki. I wtedy klopot jest mniejszy. Nie mowie, ze nie ma wtedy obaw ale jest bezpieczniej i pewniej. Czasami wynika to z niewiedzy. Przykladow znam mnostwo:) Zawodnik, nie tylko amator, kupuje drogi sprzet a 'zapomni o drobiazgach’. Przykladem sa szytki. Im drozsze tym lepsze:) Trzeba je tez zalac wczesniej odpowiednim plynem, ktory trzeba miec tez na zawodach do ponownego uszczelnienia. Prewencyjne uszczelnianie trzeba powtarzac. A plyn jest tez drogi. Taki sport. Mozna jak w dawnym Wyscigu Pokoju jezdzic z oponami przez klatke piersiowa i kilkoma detkami. To wtedy sprzet byl jednorazowy… Poza tym trzeba stosowac sie do norm i zasad kol, szytek, detek i napelniac je powietrzem do takiego cisnienia jak trzeba a nie przekraczac o 1-2 atm. A czasami niektorzy maja pecha…:( Wjada w dziure, uderza w kraweznik itp. Wiadomo, jada nogi ale i trzeba byc wytrenowanym:) Ale tylko Ci co nie jezdzili na dobrym 'sprzecie’ mowia, ze to nic nie warte… Nieprawde. Czasowka jest zawszee duzo szybsza niz szosa… I tyle:))

  20. Czasami jak patrze na zawodach na te drogie sprzety i gumy jak szybko je łapia to mam wrazenie , ze robią teraz za deilkatny sprzet na nasze polskie warunki. Mam nadzieję ze pech Cie opusci w koncu. I przyszly sezon bedzie udany.Trzeba tylko przełamac złą passe. Wiem cos o tym:).

  21. Piotr! Nawet nie wiesz jak mi przykro! To straszny pech, nie ukończenie zawodow po raz kolejny z powodu awarii jest mocno frustrujące. Zła passa sie odwróci, determinacji Ci wystarczy, jestem pewny, trzymam mocno kciuki! Ja tez po wypadku w Mietkowie miałem w głowie strach, ze coś sie moze wydarzyć co nie pozwoli mi skończyć, miałem szczęście, udało sie ale jak widziałem na trasie zawodnikow maszerujacych z rowerem albo zmieniających dętki to byłem lekko przerażony. A co do Barcelony… myślałem o tym choć nie wiem jak to ogarnąć:))) Na razie musze odpocząć, oczyścić umysł i wtedy ponownie sie nad tym zastanowie;)))

  22. Najgorsze jest to, ze przewidziałem taki scenariusz i kupiłem w Endushop (online) naboje z uszczelniaczem. Gdy nie dojechały po 5 dniach zapytałem co sie dzieje z przesyłką. Wtedy sklep poinformował mnie, że nie mają już tego towaru, bo sprzedali na Tri w Poznaniu !! Notabene, to już 3 raz kiedy kupuje coś w tym sklepie i nie maja tego na stanie. Można powiedzieć, że zostałem 'na lodzie’. I w ten sposób przez partactwo pseudo-sklepu zostałem pozbawiony szansy na ukończenie.

  23. Jest to taki sport gdzie powazna awaria sprzetu eleminuje z zawodow. Wszystkich czesci nie da sie zabrac. Detki, uszczelniacz do szytek, zestaw do naprawy lamcucha tak. Innych juz nie. Jak w samochodzie, przy powaznej usterce trzeba sie pogodzic z zejsciem z trasy. Topowy polski AgeGrouper musial kiedys zejsc z trasy IronMana majac 'w kieszeni’ slota na Kona z powoli usterki roweru. Bywa…

  24. Tak samo miałem pecha 62 km pękła opona wymieniłem dętke 200 m pękła, zabieracie ze sobą zapasowe opony ? spotkałem zawodnika z pęknietym łańcuchem innego z urawanym pedałem. Na następny start mam zabrać poza zapasowymi dętkami zapasową opone i łańcuch co jeszcze ?

  25. Artur ma rację , to jest sport …. W końcu przełamie złą passę ! Twardym bądź ! 🙂 Serdecznie pozdrawiam !:-)

  26. Glowa do gory! Taki sport… Taki wypadek tez jest nauka… I sztuka jest podniesc sie z tego bez szwanku… Rewizja planow prawidlowa. Wymaga tylko mobilizacji! Powodzenia!:)))

  27. W wynikach widziałem, że coś się musiało stać na rowerze 🙁 Ale głowa do góry! jeszcze będzie dobrze 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,807ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane