Walka z wiatrakami

Gdy myślimy o uprawianiu biegania , triatlonu , mtb lub innego wariactwa, po wstępnym obyciu zaczynamy planować jakieś starty. Tak, aby się sprawdzić . Przeszukujemy Internet, książki, poznajemy innych zawodników po to, aby zdobyć wiedzę jak trenować, jakie są najlepsze sznurówki i i uchwyt na bidon, ile białka po treningu zjeść itp. Rozpisujemy plany treningowe, cykle i wszystko mamy zapięte na ostatni guzik aż do dnia startu. Wszystko pięknie, ładnie ale… W ostatnich dniach przypadek mojego kolegi Radka dał mi do myślenia nad kwestią co robić, jak ułożyć sobie sportowe życie a przede wszystkim poukładać w głowie sytuację kiedy dopada nas kontuzja , choroba lub – jak to miało miejsce rok temu w Dębnie – odwołany zostanie start. Sam wiem z autopsji jakie to uczucie kiedy prawie już przypinamy numer startowy do koszulki a tu bęc .Chyba jest to temat rzadko poruszany a jednak przytrafiający się nawet najlepszym Ciężko jest znaleźć informacje lub porady innych zawodników jak sobie dać radę i podnieść się po takim upadku… Czy pozostaje nam jedynie walka z wiatrakami czy może jest jakaś ,,sprawdzona droga” jakieś ,, zaklęcie”, które ułatwi nam przejście przez tą katastrofę?

Powiązane Artykuły

3 KOMENTARZE

  1. Ja znam tylko trzy możliwości. Pierwsza, to lekka kontuzja-startujesz na adrenalinie i/lub z prochami przeciwbólowymi. Druga, średnia kontuzja-startujesz dla atmosfery zawodów, poznania trasy (by wrócić w następnym roku) zabezpieczając kontuzjowane miejsce bandażami, ściągaczami, plastrami. Trzecia, to ciężka kontuzja-kibicujesz na całego (by zapomnieć, że ciebie tam nie ma), a po zawodach idziesz z zawodnikami na pifko czy Cisowiankę, jak kto woli ;-))). ps. takie coś co stało się w Dębnie, to może zrobić tylko polityk-nie sportowiec.

  2. Dla amatora to nie powinien być problem. Co innego jak ktoś tak zarabia na życie. A po drugie startować więcej niż 1 raz w roku. Raczej wszystkich zawodów nie odwołają i jest mniejsze prawdopodobieństwo, że przed każdymi zawodami coś nam wypadnie. Kontuzja, to zła prewencja, a raczej jej brak. Niestety zaczynamy dbać o takie rzeczy kiedy po raz pierwszy doznamy poważnego urazu ( generalizując).

  3. Robić swoje. Mówię z autopsji. Ten sezon miałem skazany na porażkę – kontuzja, która uniemożliwiała mi bieganie. Trzeba myśleć długofalowo.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,812ObserwującyObserwuj
21,700SubskrybującySubskrybuj

Polecane