Do startu w Paryżu jeszcze tylko kilka dni.
To obecnie największy maraton w Europie. Jak co roku, plany minimum niewykonane, można już liczyć tylko na siły wyższe (czyli kibiców, super mobilizację organizmu i dyspozycję w niedzielę).
Do startu oczywiście mam nadzieję, że dojdzie, bo Lufa zażyczyła sobie strajkować w tym tygodniu. Piloci, nie chcą pracować dłużej niż do 55 roku życia i są dość solidarni jak się okazuje. Czterysta tysięcy pasażerów ma pokrzyżowane plany, zastanawiam się ilu pośród nich jest biegaczy Paryżewa…
Gdyby użyć tutaj filozofii: 'im gorzej tym lepiej’, to jedna koleżanka powiedziała, że im mniej osób przyjedzie, tym większa szansa na dobry wynik, no a przecież nie o to w maratonie chodzi. Zupełnie na odwrót i na opak, im więcej nas biegaczy, tym wynik lepszy, jest radośniej i święto samotności długodystansowca jeszcze świętniejsze. Zresztą co tu dużo pisać, w ramach ukojenia nerwów przed niedzielą i dodatkowej mobilizacji (która jak wspominałem ma pokryć braki treningowe) obejrzałem film z akcji Asics: https://www.youtube.com/watch?v=iuAN3UI_LOg
Tak sobie myślę, że ten krótki filmik nieźle obrazuje nas długodystansowców, nie jakiś tam herosów, po retuszu w photoshopie, ale ludzi doskonałych inaczej, wiecznie walczących z efektem nadmiernego zamiłowania do naleśników, mających rodziny, pracę, 'normalne życie’. Ale jest też i druga strona szafy, przejście do ogrodu, gdzie wiązanie sznurowadeł w butach w fantazyjny sposób ma znaczenie, paznokcie są dla maminsynków, a biegniemy do momentu, kiedy nie możemy już iść. I to wszystko dlatego, żeby indywidualnie być razem, tak jak w Paryżu, wspólnie z 40 tysiąciami ludzi, którzy mam nadzieję dolecą i staną na starcie (i mecie) w komplecie. 🙂
PS. zdaję sobie sprawę, że maraton, to nie triathlon, ale i na resztę aktywności przyjdzie czas 🙂
a u mnie było odwrotnie, tak naprawdę wszystko zaczęło się od tri, bieganie było tylko elementem (w liceum nienawidziłem biegać), żeby osiągnąć cel jakim była meta w triathlonie :)) powodzenia w przygotowaniach 🙂
Wielkie dzięki za komentarze mojego pierwszego wyjścia z mroku i ciepłe przyjęcie. 🙂 Małą próbkę Tri miałem w tamtym roku w szeroko skądinąd dyskutowanym Mietkowie. Miłość od pierwszego wejrzenia, więc plan na ten rok to Herbalife w Gdyni a za rok IM. Ale skoro jestem już Wasz to teraz na pewno się uda 🙂
Jak napisał @Jakub, prawda – maraton to nie TRI, ale od czegoś zacząć trzeba. Wydaje mi się, że ludzie ambitni, którzy chcą z życia czegoś więcej właśnie tak działają – zaczynają od biegania, niektórzy od roweru, inni jeszcze są niezłymi pływakami. Z czasem jest nam mało, chcemy się zmierzyć z czymś nowym, nieco innym, takie kolejne wyzwanie w życiu. Życzę Ci, abyś wystartował i w TRI. Powodzenia i trzymam kciuki 🙂
Powodzenia!
Powodzenia w Paryżewie! 🙂 Samoloty nie pokrzyżują planów maratończyków – moc z Wami biegnącymi !!! 🙂
Ładnie to Jakub ujął…. Taka cierniowa drogo pielgrzyma do miejsca kultu… w naszym przypadku mety. Kamil, skoro przymierzasz się do TRI to już jesteś Nasz! 🙂 Powodzenia w Paryżu!
maraton to nie triathlon, ale bieganie jest częścią triathlonu, a po za tym wielu z nas zaczynało właśnie od biegania i międzyinnymi od maratonów. Tak czy inaczej jesteśmy jedną wielką rodziną sprotową! Marataończycy i triatloniści muszą przekraczać swoje granice aby osiągnać swój wymarzony cel – METĘ ! 🙂