WSTĘP (TRIATHLON JEST WIELCE O.K.:)

Pewną konsekwencją faktu, iż człowiek jako istota społeczna jest to że czuje potrzebę współuczestniczenia wraz ze społecznością w różnego rodzaju przedsięwzięciach. Potrzebuje także – oprócz motywacji wewnętrznej – akceptacji tego co robi, wsparcia – szczególnie w sytuacji kryzysowej. Wymienione aspekty oraz te które pominąłem sprawiły, że: po pierwsze zgłosiłem swój akces do AT Team’u; po drugie, że rozpoczynam zwierzenia na blogu.

Triathlon. Tak jak już kiedyś gdzieś napisałem, idea ta zawsze mi była bliska – tylko jakoś zawsze coś stało na przeszkodzie-nabrała bardziej realnych kształtów kiedy to w moim mieście Siedlce zrodził się pomysł zorganizowania triathlonu na dystansie super sprint. Był rok 2010 a doświadczenia tego wydarzenia jak i z roku 2011 sprawiły, że zadeklarowałem konieczność zabrania się za „ten triathlon’. Jednak moje plany sportowe praktycznie były związane z MTB i to skutecznie mnie 'spowalniało’ w podjęciu męskiej decyzji. Tak więc pewnie i 2012 rok wyglądałby podobnie gdyby nie fakt, iż zostałem praktycznie sterroryzowany na kilka dni przed Suszem przez moich Ziomków, czyli Jaśka(Paweł Janiak) i Zapała(Paweł Zapałowski). Po przyjacielsku zostałem wyzwany od cieniasów i …w ogóle;) W tym miejscu musze zaznaczyć, że byłem zapisany na dystans sprinterski, ale brak treningów pływackich i bardzo okazjonalne bieganie(może przed Suszem przebiegłem w 2012 z 100 km) spowodował że nie bardzo mi się uśmiechało, ewentualne, obstawianie tyłów na zawodach. No ale…

Wahałem się przez kilka dni. Myślałem, że w podjęciu „słusznej’ decyzji( nie jedz!) pomoże mi żona. Ale moja Iwona nie pomogła;)-„….jak chcesz to jedz…’, „…triathlon to chyba fajna sprawa, spróbuj…’,’ …zapłaciłeś wpisowe to jedz…’. No to masz Kobieto na swoją zgubę. Pojechałem, popatrzyłem, wystartowałem i…. Zmotywowany wynikiem – który uznałem za bardzo dobry-jak na moje dotychczasowe’ przygotowania triathlonowe- ale głównie za fun jak miałem, powiedziałem sobie TO JEST TO!. No i od tego momentu moje myśli raczej podążają w kierunku triathlonu aniżeli mtb. A tutaj jeszcze przecież musze się motywować aby dokończyć starty w Skandii Marathon;) Powinienem śmigać tylko rowerkiem, ale … a to chcę mi się pobiegać a to popływać. Tak więc daję sobie czas do 22.09. czyli ostatniego startu w Skandii, a później skupiam się na metodycznym treningu tri.

Ale póki co zaliczyłem 26.08. start w Triathlonie Siedleckim ( już w stroju AT Team-fajny) i znowu było fajnie. Wynik o.k., że o samej imprezie i atmosferze nie wspomnę;)

Cele na następny sezon. Hmmm. Triathlon! Zapewne Szusz, może Malborg, oczywiście że Triathlon Siedlecki, może Barcelona – dystans olimpijski, no i pewnie jeszcze coś. Myślę także bardzo poważnie o starcie w maratonie – wiosna. Pewnie jakiś start treningowy na rowerku też się trafi.

To taki ogólny plan który pewnie wykrystalizuje się jesienią. Póki co trzeba myśleć o podniesieniu poziomu sportowego. Zapewne największy deficyt w tej kwestii tkwi w pływaniu. No ale mam nadzieje że sprostam wyzwaniu, z pomocą oczywiście opieki fachowej. Biegowo jest dobrze, a nawet bardzo dobrze biorąc pod uwagę dotychczasowe – znikome – zaangażowanie treningowe w ten element tri. Wydaje mi się, że mam jeszcze spory potencjał w tej materii. A że bardzo lubię biegać tak więc może być dobrze. Rower, oby nie było gorzej;) Myślę także o opiece trenerskiej. W każdym razie jestem pełen nadziei na czekające mnie sportowe emocje:)

Grzegorz

Leniwce.pl/AT Team

Powiązane Artykuły

8 KOMENTARZE

  1. IM przed MGR! Spore wyzwanie:) Chociaż to zależy jak długo masz zamiar robić mgr-a;) Taki żarcik 🙂 Trzymam Goły kciuki:) P.S. Przepraszam, ale kliknąłem przy ocenie nie tą strzałkę co trzeba:( Czeski błąd;) Komentarz mi się podoba i jest jak najbardziej na temat.

  2. widzę Grzesiu, że Ty też skusiłeś się na pisanie bloga 😉 Pływanie jest szalenie istotne, o czym sam miałeś okazję się przekonać w Suszu – gdybyś wyszedł z wody w 'czubie’, to Twój wynik nie byłby bardzo dobry, jak obecnie, a REWELACYJNY. Choć, jak już Ci mówiłem – jak na nie-triathlonistę, to i tak dałeś czadu 😉 Co do strefy zmian – myślę, że kwestia doświadczenia, obycia, więc wszystko przed Tobą. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że spotkamy się na starcie w Suszu. Wyzwań rzucał Ci nie będę, bo i tak wiem, że złoisz mi cztery litery 😀 Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga – http://www.imprzedmgr.wordpress.com

  3. No raczej nie ma co zaniedbywać pływania, jeżeli chce się rozwijać. Bez względu na poziom wytrenowania i wiek. Wydaje mi się, że sporo racji ma Artur. Jest jeszcze jeden element w triatlonie o którym nie wspomniałem w moim pierwszym wpisie, a który wyszedł mi beznadziejnie zarówno w Szuszu jak i w Siedlcach. Strefy zmian. To moja najsłabsza konkurencja, ale chyba da radę ją najłatwiej poprawić;)

  4. :)No i jesli zaniedba sie plywanie to moze byc niefajnie. Mam troche styku z zawodnikami, amatorami wyzszego rzedu i z trenerami. Wszyscy podkreslaja, ze plywania nie mozna zaniedbywac. Na olimpijce i sprincie bez tego ani rusz. To jest KLUCZ. Bo jak nie wyjdziesz z wody z pierwsza grupa to czolowki juz mozesz nie dogonic. A jak dogonisz to bedzie to kosztowalo w biegu. A w dlugich dystansach roznice robia sie wieksze. Szczegolnie dotyczy to amatorow. Amator i tak walczy ze soba i z wlasnym czasem:) Jesli zaniedba plywanie to w nim po prostu 'umrze’. Przy zlej technice i braku treningu nie zmiesci sie w limicie czasu. A to jest klucz:). Tylko, ze innego rodzaju. Bo dalej juz nie bedzie zawodow. Poza tym zeby energetycznie to byl mniejszy wydatek to trzeba dobrze plywac. Inaczej to szarpanina i walka z woda. Jak podkresla wiele osob na lamach AT plywanie w wodach otwartych to inna skala trudnosci w porownaniu z basenem. No i konczac. Wszystko jest wazne. Dlatego ten sport to triathlon a nie duathlon+plywanie czy inna konfiguracja:)

  5. Ale to jest chyba inny aspekt. Kluczem jest zapewne to 'równo’. Równe pływanie, równy rower, równy bieg i na połówce daje to równe 6 godzin. I to jest chyba mniej więcej tak jak magiczne 4 godziny w maratonie. A do tego trzeba być przygotowanym 'równo’. A energetycznie pływanie wydaje mi się jednak najłatwiejsze. W sumie to warto byłoby porównać wyniki z kilku imprez dla zawodników np. połówkowych z czasami od 5h, wzwyż i zobaczyć, jak się rozkładają czasy poszczególnych dyscyplin.

  6. Ogladalem zawody na dystansie IM w Kalmar, w Szwecji. Fakt, ze przyslowie mowi: triathlon wygrywa sie na rowerze a przegrywa w biegu ale… Ale wlasnie. Obserwowalem zawody i zawodnikow bardzo uwaznie. I nie mowie o PRO. Zauwazylem, ze kto mial dobry czas w plywaniu to jadac rowno na rowerze i biegl bez wiekszych przestojow nie pozwalal sie dogonic. A roznice w plywaniu na dystansie 3,8km potrafia byc duze, nawet 30min i wiecej. I jesli chodzi o amatorow o podobnym poziomie wytrenowania to nic nie da przyciesniecie na rowerze i w biegu. Plywanie nawet wsrod amatorow potrafi byc kluczowe. Bagatelizowanie plywania moze sie zemscic… No a wkrotkich dystansach z draftingiem plywanie to juz klucz do sukcesu. Zycze powodzenia!

  7. To MTB do będzie dla Ciebie zbawienie. Zobaczysz, jaką moc będziesz miał na rowerze szosowym. Interwałowo i siłowo przecież przerastasz 80% triathlonowego towarzystwa. Szosowcy na maratonach MTB umierają dość szybko 🙁 A na pływaniu chyba bym sie zanadto nie skupiał, bo najmniej od niego zależy, a straty z pływania łatwo odrobić na rowerze i biegu. I odwrotnie – nadrobek kilku minut z pływania można roztrwonić na 10km.. Tak sobie dumam.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane