Wszystko nie tak


Witam, zbierałem się z dwa tygodnie do napisania kilku zdań, aż w końcu napisałem. Jestem chyba trochę winny wyjaśnień. Sporo szumu i wyszło jak w powiedzeniu „ krowa, która dużo ryczy mleka nie daje’. Ale do rzeczy. Z mojego maratonu w Warszawie wyszła kicha. Dlaczego?!!. Po prostu moje ciało odmówiło posłuszeństwa, ciało jak ciało – jego kawałek. Wszystko szło lepiej niż plan zakładał. Od połowy marca biegałem już normalnie choć z bólem w stopie. Szło wytrzymać. Niestety,

na „zajączka’ dostałem wypowiedzenie z pracy ((. Tak bywa. Nowa „władza’ w mojej pracy zaszufladkowała mnie chyba politycznie i stwierdziła, że nam nie po drodze. Zresztą jakie to ma znaczenie. Jest niedosyt jak się nie zawali a nam dziękują…… Gdzieś musiałem sobie upuścić krwi. No i gdzie miałem upuścić. W biegu… 3 dni pod rząd 30 km średnio po 4.00 – 4.05/km

i trzeciego dnia sytuacja kuriozalna. Kiedy już na lekkim dobiegu do domu ból w stopie (((. Zdjęcie dwa dni po pokazało, że świeży zrost nie wytrzymał. Efekt…. 3 tygodnie ponownie bez biegania. Zamiast próby poprawienia życiówki w maratonie. Dobrze, że rower został. Trochę łezka w oku; tyle pracy przez kilka miesięcy i nic z tego. Takie życie. Zresztą bez pracy z racji oszczędności może też bym nie pojechał. Teraz to nie ważne. Choć chyba najgorsze w tej całej sytuacji jest to, że miałem

i niestety dalej mam dużo czasu, a trenować nawet nie mogę tak jak bym chciał.

Co teraz:??? część planów skreślona, biegać zacząłem ponownie od dwóch tygodni. Ale dość spokojnie. Wiem, wiem, słyszę Wasze głosy, że nic go nie nauczyło. Tak mam, co zrobię. Biegam około 10 km dziennie. Tylko oczywiście jest mały haczyk. Jakby inaczej. Wszystkie treningi biegowe

w formie zakładki. Najpierw 1-1,5 h rower potem 10-szka bieg. Pływanie też idzie małymi kroczkami do przodu. Przyznam traktuje je trochę po macoszemu ale to wynika tylko z faktu, że basen mam

o tej porze dość daleko. Więc cel dalej ten sam. Nie utopić się )).

Co do najbliższych planów startowych to już czuje ich zapach. Inauguracja będzie w II Triathlonie Mietkowskim na początku czerwca. Do tego dość spokojnie – tylko ćwiarteczka (notabene pierwsza w życiu) więc jak już wystartuje i skończę to na pewno będzie życiówka.

Potem plan dość mglisty zakłada już połówkę w Brodnicy. Tak, tam mam coś do udowodnienia sobie. Lubię startować w tym samym miejscu, jest to miarodajne. Ta sama trasa i demony z ubiegłego roku w pływaniu. W końcu wychodząc z wody miałem prawie kartkę z napisem: KONIEC WYŚCIGU.

Oczywiście, jest start A, chili: Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia.

Mam nadzieję, że sięgnąłem już dna w tym roku, los się do mnie uśmiechnie i skończy się ten podjazd, podjazd, podjazd.

Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na trasie.

Powiązane Artykuły

3 KOMENTARZE

  1. Dzięki Bogna, Co do Gdyni Artur to mam taką nadzieję :). I sporo w Twoim wpisie prawdy, oj sporo:))))) Gratuluje startu na Majorce. Powodzenia w całym sezonie. pozdrawiam

  2. Oby wszystkie Twoje problemy zdrowotne były już za Tobą. A czy robisz dobrze co do treningów po kontuzji, przekonamy się po sezonie – niektóre typy tak mają:) Życzę Ci aby wszystko było już na TAK.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,744ObserwującyObserwuj
16,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane