Wykuwanie siebie – prolog – 40, fat, hypertension, ahead of you

Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że koniec roku nastraja do zatrzymania się i obejrzenia za siebie na te lata co minęli. Moje wykuwanie siebie zaczęło się półtora roku temu od współpracy nad kondycją idącego do gimnazjum Najlepszego z Synów – niechże chociaż z wf błyśnie. Najpierw przetestowałem się sam – żeby jajko nie przerosło mistrza – po kilkudziesięciu metrach biegu musiałem się zatrzymać, cudem uniknąłem zejścia śmiertelnego. Nazajutrz usiłując wstać z łóżka myślałem jaki kit sprzedać Synowi, żeby całkowicie nie zezgredzieć w jego oczach. Pogłębiłem wiedzę, dobrzeponadstukilowy czterdziestolatek, nieźle skorodowany musi poruszać najpierw głową, żeby wracając na ścieżki aktywności nie osierocić najbliższych i mieć z tego fun. Wydrukowałem plan marszobiegowy, którym po 10 łikach miałem domarszobiec do półgodzinnego ciągłego biegu. Syn już dawał radę w gimbazie i wystarczyły mu zajęcia szkolne, zrobiło się zimno, a ja biegałem juz pół godziny bez przerwy. I za cel obrałem sobie maraton – nie pół, nie dychę czy piątkę, tylko właśnie maraton. Całą zimę trenowałem z trenerem Gallowayem i w kwietniu stanąłem na starcie. I dotarłem w limicie do mety. I przeżyłem. I chciałem więcej…

Inspiracją był facet z obrazka, a właściwie napis na jego koszulce napis– tez chciałem być ahead of you, choćby zdjęcie miało być robione z autobusu z napisem koniec wyścigu. I jeszcze jeden facet – Grzegorz Zgliczyński, który w swoim artykule obiecał mi, że jeśli paliłem, piłem i źle się prowadziłem do czterdziestki, to co najmniej do sześćdziesiątki będę poprawiał swoje osiągi. Pierwszy warunek już spełniłem – wstałem z kanapy i poczułem zmęczoną satysfakcję finiszera.

 

Powiązane Artykuły

5 KOMENTARZE

  1. Tak sobie myślę, że ludziom którzy wytrwali w bieganiu, uprawianiu triathlonu czy jakiejkolwiek 'indywidualnej’ dyscyplinie sportu wymagającej sporego wysiłku, po wielu latach nic nie robienia, należy się ogromny szacunek i nurza oklasków. Sam widzę, jak ciężko się wraca po kilku tygodniach czy to kontuzji czy roztrenowaniu/odpoczynku czy zwykłego nic nie robienia do regularnych treningów. Widzę wtedy swoje ograniczenia, słabości chociaż i tak często jest to nic w porównaniu do tzw. 'kanapowców’. Wtedy to wychodzi prawdziwy charakter i determinacja. Tak więc szacun i życzę wytrwałości i motywacji do dalszych treningów.

  2. Ciekawe, co Twój syn powie jak ukończysz pierwszego Ironmana? 🙂 czego Ci życzę! trzymam kciuki.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,807ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane