Kilka dni temu zaproponowaliśmy Wam zabawę: „Jak pogodzić obowiązki rodzinne i zawodowe z treningami?” Prosiliśmy o odpowiedzi umieszczane w komentarzach pod artykułem. Chceiliśmy nagrodzić 7 wypowiedzi, ale ponieważ doceniamy merytoryczną wartość wszystkich wpisów, postanowiliśmy nagrodzić wszystkich. Poniżej przypominamy wasze propozycje na efektywne zarządzanie czasem, sposoby na pogodzenie „wody z ogniem” oraz krótkie podsumowanie z wyrazami uznania dla zwycięzców. Wszyscy otrzymają w nagrodę książę Kerry Glessona: „Zrób to OD RAZU”. Wszystkim nagrodzonym gratulujemy. Skontaktujemy się drogą mailową w celu ustalenia adresu korespondencji.
1. Dla „Ros” za 9 celnych przykazań efektywnego Triathlonisty.
„Dyscyplina jest mostem łączącym cele i osiągnięcia. Jako, że organizacja czasu jest takim moim małym hobby postaram się podzielić moimi patentami:
1. Przede wszystkim prowadzę dziennik, w którym każdego wieczoru zapisuję plan działania na następny dzień, a raz w tygodniu spisuję rzeczy ważniejsze do wykonania w przedziale czasowym (tak na przykład: treningi, wizytę u rodziny, wypracowania do napisania, sprawdziany, zawody, albo długość snu). Wypisuję wszystko, co mam zrobić, o czym nie zapomnieć. W momencie wykonania danej czynności, odhaczam ją z listy. Nie dość, że oszczędza mi to dużo czasu, to jeszcze rośnie poczucie zadowolenia z siebie, kiedy uda się zrobić kolejną rzecz.
2. Ograniczenie czasu wolnego na komputerze do 20 minut – największy złodziej czasu. Wprowadzenie tego punktu sprawia, że nagle pojawia się czas na przykład na dodatkowy trening! Z tego też powodu dziennik prowadzę papierowy, jako że jest wygodniejszy, a przede wszystkim można go zabrać ze sobą wszędzie.
3. Porządek. Staram się nie dać miejsca chaosowi na biurku, w plecaku, szafie, dzięki temu wiem, gdzie mam wszystko, a co najistotniejsze nie rozpraszam się. Przed sobą mam tylko lampkę, biurko, zeszyt lub książkę, długopis – można podbijać świat 🙂
4. Mnóstwo czasu traci się w komunikacji miejskiej, dlatego też wszędzie poruszam się rowerem. W tygodniu przejeżdżam w ten sposób około 130 kilometrów.
5. Warto przeczytać kilka książek dotyczących organizacji czasu – kilka wskazówek tam udzielonych uważam za bardzo przydatne.
6. Jak to w klasie maturalnej, dużo czasu spędzam na nauce. Podstawową kwestią jest unikanie momentów bezczynności. Tak sobie myślę, że gdyby na korytarzach w szpitalu zamiast instrukcji przeciwpożarowej umieszczano fragmenty encyklopedii bylibyśmy najinteligentniejszym narodem :). Dlatego też, zawsze mam coś ze sobą do nauki: zestawy z matematyki czy słownictwo do nauki języków. W sytuacji, gdy muszę na kogoś lub na coś czekać – wyciągam odpowiednie zeszyty i zajmuję się swoimi rzeczami. Jakkolwiek najwięcej czasu można zaoszczędzić…w szkole! Ilość straconych minut można by wymieniać i wymieniać, dlatego tak ważne jest by mieć swoje zajęcie i nie patrzeć bezczynnie w ścianę. Na spacerach z psem uskuteczniam naukę języków słuchając MP3.
7. Kolejną kwestią są wieczory. Przed snem przygotowuję ubrania, które założę następnego dnia, przygotowuję drugie śniadanie (ewentualnie pierwsze) i pakuję się na zajęcia. Dzięki temu nie muszę rano za bardzo się spieszyć i niczego nie zapominam. Oprócz tego w niedzielę wieczorem przygotowuję torbę z ubraniami na przebranie do szkoły.
8. Jako, że nie zarabiam pieniędzy, to swoimi skromnymi zasobami muszę rozsądnie gospodarować (startowe i sprzęt jak wiadomo do niskich nie należą). Staram się zapisywać wszystkie wydatki, a także sprzęt treningowy kupować na aukcjach.
9. SAMODYSCYPLINA. Najważniejsza.
Dzięki temu wszystkiemu spędzam w tygodniu około 10 godzin na treningach, 40 godzin w szkole, spotykam z dziewczyną, uczę się 3 języków, przygotowuję się do matury, na bieżąco do sprawdzianów, piszę 5 wypracowań, wykonuję prace domowe i do tego się wysypiam.”
_____________________________________________________________________________________________________________
2. Dla Pana Arkadiusza Cicheckiego za 3 zasady dojrzałego Triathlonisty, czyli: 1. Odkryj pasję (dostaniesz motywację), 2. Zrób z żony kibica 3. Wstawaj zanim obudzi się Twój szef, a będziesz miał chwilę na spokojny trening.
„Ogólnie rzecz ujmując każdym trenującym żądzą różne uwarunkowania, czas pracy bądź nauki, zakresy obowiązków itd. Z oczywistych powodów omówię swój przypadek. Wiek zaawansowany, teoretyczny czas pracy 8.00-16.00, staż treningowy ukierunkowany na tri – 6 miesięcy. Nie chcę rozwodzić się na temat strategii, czy teorii zarządzania czasem. Owszem, planowanie, delegowanie spraw, grupowanie problemów i inne zasady są bardzo istotne…niemniej chciałbym zwrócić uwagę na inne aspekty. Wyznam szczerze, trudno jest dojrzałemu facetowi, mającemu pełen bagaż przyzwyczajeń i nawyków wprowadzić się na inne tory. Można tego dokonać pod warunkiem, że czynnikiem stymulującym będzie pasja. W momencie gdy uznacie z całym przekonaniem, że triathlon jest tym czymś, czemu warto poświęcić czas, pot i pieniądze, reszta pójdzie gładko. Czas przelewający się leniwie stanie się cenniejszy, a Wasze podejście do niego bardziej szkockie. Druga kluczowa sprawa to dogadanie się z połówką (czytaj żona). Uświadomienie, zjednanie, ba… uczynienie z żony kibica, to już 3/4 sukcesu. Przecież Ona też ma swoje przyzwyczajenia, rytuały ( ot, chociażby obiad o określonej godz.). Przecież skupić masz się na walce z sobą, a inne wojenki to niepotrzebna strata energii. Reasumując – jeżeli jest to pasja i masz przychylność rodziny, to pozostaje tylko zaciskać zęby i poddać się treningowi. A co do praktycznych uwag, nie będę chyba odkrywczy. W moim przypadku sprawdzają się treningi poranne. Fakt, wstawanie o 6.00 boli, jednak mam gwarancję, że nic dodatkowego po pracy nie pokrzyżuje planów. Weekend to dobry czas na treningi o dużej objętości, pochłaniające czas, a jak uda się jeszcze zrobić dodatkową jednostkę po pracy to super! Ot, cała filozofia. Pozdrawiam!”
_____________________________________________________________________________________________________________
3. Dla Pana Rybskiego za pochwałę spontaniczności w życiu.
„Na pierwszy rzut oka nic nie sprzyja systematycznym treningom: min. 60-godzinny tydzień pracy i to takiej, gdzie nie ma miejsca na bezproduktywność, miejsce pracy 400 km od domu, dwójka dzieci, żona, mnóstwo przyjaciół, którzy lubią imprezować. Są jednak pewne plusy, które systematycznym treningom sprzyjają: nielimitowany czas pracy (istotny jest efekt, nie godziny pracy, choć korporacyjne gps-y rejestrują na wszelki wypadek każdy krok nawet na wysokich managerskich stanowiskach…taki znak czasów), różnica między dzieciakami 16 lat, więc starszy syn bez problemu może w razie potrzeby zająć się młodszym, żona zakręcona na punkcie aktywnego, amatorskiego sportu, wszyscy przyjaciele z solidną przeszłością sportową. Imprezy rzadko, zwykle po zakończeniu kolejnych mikrocykli. Zgodnie z zasadą, że jest czas na pracę i na zabawę. Solidny plan, osobisty trener, optymalna dieta, konsekwencja itd. Wszystko to absolutnie niezbędne, ale dla mnie podstawą jest to, aby nie zatracić w sobie spontaniczności, radości i tego dziecka, które ciągle mocno we mnie tkwi. Przecież kilkanaście lat temu, nie musiałem zapisywać sobie w zeszycie, żeby po szkole wyjść na rower, pograć w piłkę, czy pojechać na kąpielisko. To było oczywiste. Póki co, nic się nie zmieniło, no może poza tym, że mój Garmin zapisuje wszystko sam;-) Mam ogólny plan treningowy, ale niczego poza tym nie planuję. Mam chwilę czasu – to „się sportuję” . To oczywiste, jak kilkanaście lat temu. Niezbędna jest tylko umieszczona na stałe w aucie, tak jak gaśnica, czy koło zapasowe, torba z rzeczami do biegania i pływania. Wystarczy czasu na rodzinę, 8-12 sportowych aktywności w tygodniu, książki i co jakiś czas wyjście z kumplami.”
_____________________________________________________________________________________________________________
4. Dla Pana Bartka Kaczorowskiego z pozdrowieniami dla małżonki, za lodówkowy system dzielenia obowiązków i domowego planowania.
„Zaczynam od zapisania się na zawody, pod które podpinam odpowiedni plan treningowy. Plan ten, w formie kalendarza, wieszam na lodówce, by moja małżonka wiedziała, kiedy będę trenować. Dzielimy się obowiązkami. W moje „nietreningowe”dni zajmuję się dziećmi, a moja żonka idzie na pływalnie, siłownię, spinning. Każde z nas musi mieć chwilę dla siebie. Staram się o godzinie 17:00 zamykać komputer. Bardzo często to zdaje egzamin, ponieważ to, co wcześniej wydaje się bardzo pilne, może poczekać na następne 8h w pracy. Zdarzają się sytuacje, gdy trzeba posiedzieć dłużej, jednak musi to wtedy mieć wysoki priorytet. Dzięki temu mam czas na Rodzinę, a potem na swój trening. Walczę ze złymi nawykami, ciągłego sprawdzania tego, czy coś się zmieniło. Myślę tutaj o poczcie i Facebooku. Internet to potworny nałóg. Czytam i szukam sposobów, by jeszcze bardziej zoptymalizować swój czas.”
_____________________________________________________________________________________________________________
5. Dla Pana MR za rekord świata w kategorii mężczyzn w prasowaniu dziesięciu koszul na czas (40:15”), czyli średnio koszula na kilometr oraz kreatywne dodawanie adrenaliny prozie życia.
„Mój sposób to zrobienie zawodów z każdej, codziennej czynności: robienie bułek dla dzieci do szkoły (obecny czas na 6 bułek – 8 minut 34 sekundy), prasowanie koszul (10 koszul – 40 minut 15 sekund), zakupy piątkowe (odliczam czas stania w kolejce, poza tym oprócz czasu zaoszczędzam dużo pieniędzy, gdyż nie kupuję rzeczy których nie potrzebuję), czy też rozwieszanie prania (4 minuty 9 sekund!). Polecam :)”
_____________________________________________________________________________________________________________
6. Dla Pana Bor za oryginalny pomysł na wspieranie wzrostu liczby dzieci w Polsce.
„Cóż wszystko zależy od sytuacji osobistej każdego z nas. Inaczej „to robi” student, inaczej osoba mająca małe dzieci, inaczej osoba mająca „wolny zawód” itd. W moim przypadku rytm dnia wyznacza praca i dziecko. Kończy się praca, zaczyna się dyżur przy dziecku. Dziecko zasypia, żona ma seriale w tv, a ja mam ten jeden moment w ciągu dnia, gdy można pobyć samemu ze sobą. Nic tak nie regeneruje po całym dniu jak wieczorno-nocny bieg;-) Wracając do tematu: jak pogodzić sport z pracą i życiem? Albo zacznij sobie robić plany, harmonogramy, itd. , albo zrób dziecko (wtedy zobaczysz, że planowanie i regularne działanie to coś, co jest tak naturalne , ak oddychanie:-) A na poważnie…jedyna rada dla wszystkich (bez urazy): RUSZ DUPĘ! ;-)”
_____________________________________________________________________________________________________________
7. Dla Pana Adasia, Studenta AWF, za niezwykłą dojrzałość i świadomość planowania, wprowadzoną w życie z całą mocą, oraz nową zasadę PPTS dla pasjonatów sportu czyli: Planujemy, Pracujemy, Trenujemy, Startujemy.
„Wiele osób sądzi, że bardzo ciężko jest pogodzić pracę ze sportem, a jeszcze ciężej z życiem prywatnym. I tak właśnie jest, jednak wszystko zależy od dobrej organizacji. Mam 21 lat i wielu ludziom może wydawać się, że co ja młodziak mogę wiedzieć? Wiem niewiele, ale z każdym dniem uczę się czegoś nowego, co właśnie pomaga mi w tym godzeniu obowiązków. Podstawową sprawą, jak już wcześniej wspomniałem jest dobra organizacja – organizacja czasu. Nic prostszego jak zabrać kilka kartek, długopis i rozpisać sobie planowane treningi, które mamy do wykonania w danych dniach, w poszczególnych tygodniach, nie zapominając o zapisaniu godzin spędzonych w pracy. Tworzymy plan dnia uwzględniając w nim każdy najdrobniejszy szczegół – począwszy od godziny pobudki, a skończywszy na godzinie pójścia spać. W planie tym uwzględniamy także godziny posiłków, co jest niezbędne w procesie treningowym. Nie pomińmy obowiązków domowych i prac, które mamy do wykonania dodatkowo. Każdy z nas ma inną pracę, inne obowiązki, a przede wszystkim inne plany związane ze sportem. Dla jednych samo ukończenie zawodów triathlonowych jest ogromnym sukcesem i to cieszy, innych zaś wciąga rywalizacja sportowa, przekraczanie granic, i poprawianie wyniku z poprzednich zawodów. Zanim więc zaczniemy planować dzień, zastanówmy się tak naprawdę, co chcemy osiągnąć w sporcie. Planowanie ma sens tylko wtedy, jak mamy jasno wyznaczone cele. Inaczej po co robić cokolwiek, jeśli nie wiemy dokąd zmierzamy? Sam od jakiegoś czasu stosuję tę metodę i sprawdza się ona w moim przypadku. Tylko, że u mnie zamiast pracy są studia (AWF). Pamiętam ostatni cykl treningowy, który układałem. Zrobiłem sobie tabelkę: 7 kolumn z dniami tygodnia. Zapisałem sobie godziny, które spędzę na uczelni, uwzględniając obowiązkowe zajęcia sportowe, które również traktowałem jako treningi. Do tego musiałem dopisać swoje pływackie, rowerowe, biegowe i siłownie. Kilka było przed zajęciami, kilka po nich. Przerwy na posiłki umieszczane były co 3 godziny, czasem co 3,5 w zależności od przerw między zajęciami. Trenuję ok. 15godzin tygodniowo. Celem organizacji czasu jest sprawne i terminowe wykonanie wszystkich zaplanowanych czynności. Gdy tego nie zapiszemy, może nie zawsze, ale w większości przypadków będziemy odkładać coś na później, aż w rezultacie nie zostanie w ogóle wykonane. Zatem planujmy, pracujmy, trenujmy, startujemy i cieszmy się życiem. Bez sportu życie byłoby nudne.
’Chcieć to móc’
’Nie ma rzeczy niemożliwych’
’Każdy jest kowalem własnego losu'”
_____________________________________________________________________________________________________________
8. Dla Pana A za poczucie humoru i żarcik.
„Młodzież rządzi! Tak trzymać Panowie! Zaoszczędzę czas i nie będę wchodził na Akademie Triathlonu…żarcik… co to to nie. Pozdrawiam”
_____________________________________________________________________________________________________________
9. Dla Pani AnaRun za inspirację cytatem.
„Jest taki mądry cytat, który staram się wprowadzać w życie jak mogę: „Kiedy staje się oczywiste, że cele nie mogą zostać osiągnięte, nie dostosowuj celów, dostosuj działania.”
_____________________________________________________________________________________________________________
10. Dla Pana Zbigniewa Zaradniewicza za wspomnienia kombatanta 2053 oraz głęboką wiarę, że książka Zrób to OD RAZU zmieni jego życie, w co ja również wierzę i czego Panu życzę już w 2013.
„Witam 🙂 Oby nie było kiedyś tak : Święta rok 2053 ,cała rodzina siedzi przy stole i dziadek zaczyna opowiadać : Kiedyś dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie było komputerów , maili i telefonów komórkowych , może teraz nie uwierzycie, ale sport uprawiało się kiedyś na dworze, a nie tak jak teraz – w domu. Trzeba było pogodzić go z pracą zawodową i życiem osobisty. Ba! Mało tego! Trzeba było się jeszcze do tego odpowiednio zmotywować. Dużą rolę w moim życiu zrobiła książka ,, Zrób to od razu „, którą wygrałem w konkursie AT ….. WOW DZIADKU, A CO TO JEST KSIĄŻKA ? Zapytały ze zdziwieniem wnuczęta …Wszystko zależy od nas samych, jak nauczymy się czerpać ze sportu przyjemność, czas sam się znajdzie.”
_____________________________________________________________________________________________________________
11. Dla Pana Marcina za umiejętność grupowania obowiązków, czyli połączenie dojazdu do pracy z treningiem rowerowym i basenem. Nowa odmiana TRI – rower, praca, pływanie. Również odwagę pokonywania rowerem jednej z tras krajowych również zimą.
„Do pracy mam 15km. Zamiast samochodu używam roweru. W pracy mam prysznic, więc zawsze jestem świeży. Warunki teraz ciężkie, ale jadę trasą krajową, która zazwyczaj jest odśnieżona. Zbaczając trochę z trasy (2km)wstępuje na basen zaraz po pracy. Bieganie niestety pozostaje zawsze po faktach w TVN.”