Witajcie! To ja, Daśka 🙂
Pewnie też tak macie, że nie możecie usiedzieć w miejscu i rwie Was na rower, popływać, pobiegać czy jeszcze na coś innego. Ja mimo lekkiego zmęczenia posylwestrowego musiałam iść na rower, koniecznie! Szczególnie, że za oknem było piękne słoneczko i aż krzyczało o to, aby wyjść z domu i się poruszać. Tak też zrobiłam.
Trasa Wrocław – Trzebnica, zwykle dość licznie uczęszczana przez fanów aktywnego życia. Nie ukrywam, że byłam pewna, że 1 stycznia mało kto się tam pokaże, że większość będzie raczej odpoczywać po Sylwestrze. Łatwo w tym dniu poznać kto jest 'niedzielnym’ rowerzystą, a komu zależy na czymś więcej – tym co się chce więcej po prostu jeżdżą i dzielnie trenują. Mnie osobiście 5 stopni wcale nie przekonało do wyjścia z domu, ale to słoneczko… Jednakże dwa dni wcześniej zaopatrzyłam się w nowe, ciepłe rękawiczki i dodatkową warstwę ubrania – było super! Nie zamarzłam!
Jednakże było też jeszcze inne miłe doświadczenie (i uwielbiam to) jak ludzie, rowerzyści – amatorzy i pro – zapaleńcy – pozdrawiają się wzajemnie. Ba! Zostałam nawet zaskoczona sytuacją gdy jadę sobie, myślę o milionie spraw, a tu nagle mija mnie Pan i krzyczy do mnie 'Szczęścliwego Nowego Roku!!!!’. Ledwo co zdążyłam odpowiedzieć, a on z 'prędkością światła’ pośmigał daleko do przodu. Tego dnia jeszcze parę osób na drodze tak mnie mile zaskoczyło 🙂 rewelacyjny zwyczaj…
Jechałam dość intensywnie i po 13km, ciągle pod lekką górkę kolano odezwało się, że dalej to ono już nie pedałuje. Myślę ok, może i racja, chyba nie powinnam w ogóle tak ostro na razie jeździć… no ale jak tu się powstrzymać jak w głowie natłok myśli i trzeba się hmm… wyżyć. W drodze powrotnej całą drogę jechałam pod wiatr. Jak dojechałam do domu to dawno nie byłam tak zmęczona… a to tylko 25km, tylko… wstyd, bo przecież stać mnie na dużo więcej.
Mam nadzieję, że i wy pierwszy dzień roku spędziliście aktywnie. Chcę Wam wszystkim również życzyć, aby cały Nowy Rok 2014 był intensywny i aktywny, bez kontuzji, załamywania się. Abyście stawiali sobie cele nie tylko te sportowe, dzielnie do nich dążyli i je spełniali. Tym, którzy startują życzę jak najlepszych wyników, a za wszystkich trzymam mocno kciuki!
Moje cele na ten rok? Zrobić porządek ze zdrowiem, przejechać powyżej 3 tyś km w rok, nie mieć więcej kontuzji i co najważniejsze nie załamać się po drodze…
Pozdrowienia
Daśka
Trzymam kciuki za kolana jakkolwiek nie brzmi to dziwnie;) I daj gorącej głowie odpocząć!:)
Daśka, ostrożnie 🙂 nie walcz z wiatrem i kolanem! Bardzo spokojne pedałowanie w tlenie z kadencją około 90-100 obrotów. Będziesz walczyć na zawodach…Fajny wpis.
Postaram się, aby moje wszystkie wpisy były tak optymistyczne! 😀 dzisiaj tylko 20km po lesie Osobowickim we Wrocławiu. Tylko 20km, bo nie dałam rady… 🙁 czas na dwa dni przerwy, ale nie ma się co smucić tylko odpocząć i działać dalej! Ach no i w środę dwa rezonanse (dwa kolana), więc trzymajcie kciuki, aby nic złego nie wyszło 🙂 Pozdrowionka, dużo słoneczka i zdrowia życzę 😀 ps. Panie Marcinie! Dzisiaj się nie wyżywałam, może odrobinkę ;P ale dosłownie odrobinkę ;P
Najlepszego w Nowym Roku! Oby słoneczko jak najwięcej nam świeciło, bo potem można przeczytać tak optymistyczny wpis:)
Panie Marcinie obiecuję, że jutro będę mniej się wyżywać ;P bardzo się postaram 😛
Dziękuję Arkadiuszu 😀 będę się starała jak mogę! oby jutro było słoneczko, bo szykuje się powtórka ostatniej trasy…
Przy tak energetycznym i optymistycznym podejściu do życia załamanie Ci raczej nie grozi:) Ale uważaj na zdrowie i dopóki nie uda się powrócić do pełni sił ostrożnie i nie wyżywaj się tak bardzo:)
Daśka – spędziłem pierwszy dzień roku tak jak Ty, na rowerku! Też tryskałem radością, zwłaszcza jak przypomniałem sobie jak to bywało w nowym roku po balu… gdzie tupnie kota doprowadzało do szewskiej pasji! Nie ma czym się chwalić… A teraz Pani to inny styl życia … 🙂 Obyś w 100% zrealizowała swoje cele!
Taki miał być i oby taki optymizm trzymał nas cały rok 😀
Bardzo optymistyczny wpis :-). Aż słońce zaświeciło 🙂