Zwycięstwo – pojęcie względne

Z dużym dystansem myślałem o przyłączeniu  się do blogowej społeczności akademiitriathlonu. Mnóstwo ciekawych wpisów, szczegóły z każdego dnia treningu, konsekwentnie poprawiane rezultaty, małe zwycięstwa każdego dnia. Tutaj raczej nie ma miejsca dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z tą wyjątkową dyscypliną. Z drugiej strony, jest to świetna okazja, żeby stworzyć pamiątkę dla samego siebie. I oto jestem – banalne, ale jednak – zwycięstwo nr 1.

 

Kilka słów o mnie, mam 24 lata, nie będę pisał o wynikach bo takowych póki co nie ma. W chwili obecnej jestem na etapie, w którym ilość endorfin związanych z regularnymi treningami pozwala mi każdego ranka z optymizmem patrzeć przez okno. Sześć lat temu miałem potężną nadwagę, a dwukrotne podciągnięcie się na drążku było osiągnięciem na miarę zdobycia Mount Everest (niekoniecznie na pokładzie helikoptera). Później przyszedł młodzieńcy zryw, walka o sylwetkę, siłownia. Każdy wiek rządzi sie swoimi prawami, więc po co słuchać autorytetów, skoro sam wiem lepiej jak biegać i podnosić sztangę. Skończyło się licznymi wadami postawy, urazem kręgosłupa i niechęcią do dalszej aktywności. Od tego czasu sporadycznie wracałem, ale zapał kończył się po 2 tygodniach i tak było do momentu, w którym podjąłem decyzję o starcie w Gdyni – zwycięstwo nr 2

 

Z czego wynika taka, a nie inna motywacja? Ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie. Jak to w życiu bywa wszystko zaczęło się od przypadku. Od zawsze kochałem motocykle, pasja która determinowała moje życie i była najlepszą alternatywą spędzania wolnego czasu. W czerwcu nowy motocykl okazał się totalnym złomem więc coś co miało dać niepojętą radość przyniosło tylko nerwy i pięć miesięcy bez jednośladu. Wtedy pojawił się inny pomysł, a może rower, przecież jakiś gdzieś tam w garażu kiedyś stał. Trzy dni do urlopy, dwa telefony do pokręcony ludzi i chwilę później siedzimy w pociągu do Białegostoku niczym „rasowi’ turyści rowerowi. Efekt: 800 km w 6 dni na za małym rowerze, uszkodzony po dziś dzień nerw łokciowy, bezgraniczna miłość do „POLSKI B’ i dziesiątki niesamowitych obrazków w pamięci. Powrót i luźna rozmowa z Arkiem (daj Boże mieć taką kondycję w jego wieku) – Ty, a nie myślałeś o triathlonie?. Kilka dni później spotkanie  pretendentów do zapisów na imprezę w Gdyni (jakkolwiek by to nie brzmiało) z Ludwikiem Sikorskim. Godzina jego wykładu wystarczyła. Właściwie mnie wystarczyły 4 minuty, zacięcie i pasja z jaką mówił. Pomyślałem – w tym musi coś być. Ludzie, ludzie i jeszcze  raz ludzie – znam ich, doradzają, wspólnie trenujemy – zwycięstwo nr 3

 

W związku z opisywanymi wcześniej wadami postawy przy wzroście 190 cm w czasie biegu moje nogi sprawiają wrażenie, jakby zaraz miały odlecieć w różne strony, ale z skoro przesuwam się do przodu to czemu by nie spróbować.  Na początku stycznia pierwszy raz w życiu wystartowałem z zorganizowanym biegu – park, 5 km, 300 zawodników. Ukończyłem na 110 miejscu, ale czułem się co najmniej jak Usain Bolt zdobywający kolejne złoto w Londynie. Dla mnie – zwycięstwo nr 4

 

Motocykl stoi już w garażu, czekając aż zima zostanie opodatkowana przez rząd i postanowi wyemigrować, ale niestety będzie dość mocno rozczarowany. Przy pierwszej sposobności wsiadam na rower ( gdyby czytali to znajomi bajkarzy dostałbym skierowanie do lekarza). Póki co kolejny tydzień regularnie trenuję – zwycięstwo nr 5

 

Jeśli czytasz ten akapit to gratuluję wytrwałości. Z przemyśleń na dziś – w triathlonie jak  w życiu, o sukcesie decydują małe z pozoru mało istotne kroczki. Chociaż jedno jest pewne, zwycięstwo jest pojęciem względnym, ale wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć! Do mojego zostało 208 dni.

Powiązane Artykuły

9 KOMENTARZE

  1. Witam Michał gratuluje podjęcia decyzji wierze w Ciebie zobaczymy sie na niejednych zawodach:)

  2. Każdy z nas przeszedł jakąś własną droge, żeby trafic do triathlonu. Gratuluję, ze się zdecydowałeś i oczywiście trzymam kciuki.

  3. No Michale – jest blog, to nie ma odwrotu! 😉 Cieszę się, że zachęciłem kolejnych 'wariatów’. Widzimy się w niedzielę na basenie! OBOWIĄZKOWO! Trzymam kciuki za regularne wpisy i treningi.

  4. 'Biegacz, to nie ten, który szybko biega. To ten , który nie ustaje w walce.’ Powodzenia.

  5. Powodzenia! Moje bieganie też wygląda śmiesznie (krzywe nogi itp) ale kręcę całkiem niezłe czasy, więc z Tobą też będzie dobrze!

  6. Piękny wpis jak na początek, ale…piszesz: 'Tutaj raczej nie ma miejsca dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z tą wyjątkową dyscypliną. ’ Właśnie dla takich osób jest tu miejsce. Mam nadzieję, że znajdziesz tu wiele przydatnych informacji i porad. Cieszę się, że dołączyłeś i zamieniłeś motor na rower…chociaż znam jednego triathlonistę, który ma dwa piękne motocykle! 🙂 W triathlonie jest od niedawna, też sporo ważył i ćwiczył na siłowni. Cieszę się, że dołączyłeś. Kibicuję!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,814ObserwującyObserwuj
21,900SubskrybującySubskrybuj

Polecane