no właśnie , tak naprawdę, to cały czas chce mi się spać … a najgorsze są soboty, kiedy to chciałoby się postać do południa, a mały 4 i 6 letni nadbagaż nie daje szansy…
Ale od początku. Poniedziałek jest jeszcez ok, pobudka o 5 rano i wizja ogladania filmu podczas jazdy rowerem jest nawet przyjemna, bo w końcu będe mogła pooglądać coś innego niż kreskówki. We wtorek na bieganie o tej piątej też jeszcze wstaję w miare ochoczo, w końcu mam przecież trochę zapasu wyspania po weekendzie. A od środy zaczynają się schody. Poranny budzik witam monologiem wewnętrzym na temat nieodwołalności zaplanowanego treningu i rozważań, czy jeśli bym go przesunęła nam piątek, to czy bym się lepiej nie czuła. W czwartek to już wygania mnie z łóżka tylko świadomość, że obiecałam mojemu M, że pobiegam z psem. Oczywiście to działa dopiero od momentu gdy ustaliliśmy sobie, że M nie może się nade mną liować, bo jakiekolwiek pytanie w stylu 'to może ja pójdę’ zawsze kończyło się tym, że nie wstawałam, a potem się na siebie wkurzałam. Na piątek natomiast ostatnimi czasy nic nie planuję, bo w piątki, grawitacja w moim łóżku nabiera magicznej mocy i musze mieć naprawdę niesamowite zaległości treningowe, bo coś mnie było w stanie wyrzucić z łóżka.
powiecie nic specjalnego, każdy z Was to robi. No w sumie musze przyznać, że świadomość, że większość z Was jest w stanie wstawać o takich barbarzyńskich godzinach też jest jednym z motywatorów wyganiających mnie z łóżka. Inną moją tajemną bronią jest kanapka z nutella. Zasada jest prosta – wstanę rano na trening, to moge jązjeść przed bieganiem, a jak nie wstanę, to nie ma nagrody.
Niezmienny jest jednak fakt, że przy takim trybie wstawania nie funkcjonuję bez minimum 4 czarnych kaw, co nie jest najzdrowszym rozwiązaniem.
i dochodzimy do sedna sprawy
-jakie macie metody na poranki?
– czy masło orzechowe znacząco różni się od nutelli i powinnam przekonać samą siebie, że ono też jest super nagrodą? jeśli tak, to gdzie kupujecie porządne masło orzechowe a nie 'wyrób orzechowopodobny’ ?
No a skoro już chce mi się, spać, to znaczy, ze wstawałam, to znaczy, ze w tym tygodniu plan objętościowo w zasadzie wykonany:
bieganie 3 (w tym jedno krótkie, ale teo dnia moc na prawde nie była ze mną, tylko chyba gdzieś na syberii)
pływanie 3 (jest git)
rower 2 (to jest dla mnie czysta przyjemność)
Szacunek dla Was wszystkich:) Dla Pani Karoliny w szczegolnosci!
🙂 widzę , ze i wsród tri-twardzieli są tez nutellowcy, a już myślałam , ze tylko ja taki pies na czekoladę jestem 🙂 Dajmond piękny komentarz naprawdę dzięki a tych przerw w nocy to nie zazdroszczę . Moi na szczęście już z tego prawie wyrosli.
aaa może to anemia ?
Dajmond80. szacun!
znam ten ból, choć dopiero od niedawna 😉 Rodzina się powiększyła więc trzebabyło poprzestawiać 'parę’ rzeczy. Też muszę wstawać koło 5 żeby zrobić jakiś trening, całe szczęście całe życie wolałem wstawać rano niż siedzieć do późna w nocy. Tak czy inaczej trzeba jakoś to sobie wynagradzać, jeśli się przeje już Nutella to proponuję masło orzechowe o zmniejszonej zawartośći tłuszczu lub masła czekoladowe robione z prawdziwej czekolady, wszystko do kupienia w Kauflandzie, na pólkach przy stoisku z chlebami, przy najmniej u mnie tutaj się znajdują. Ewentualnie można samemu sobie wykonać takie cudo, jak ktoś ma choć mały dryg w kuchni 😉 Powodzenia i łączę sie w bólu
Pani Karolino,uszy do góry! taka aura niestety za oknem.sam mam dwójkę małych dzieci(7 miesięcy+3,5 roku) i trenuję o podobnych porach. są tygodnie,gdy jest power i wstaję o 4:37 rano,jak nowonarodzony-są też dni,gdy dzieci choruja,nie śpią po nocach,bo np.chcą się bawić i regeneracja na tym podupada.wtedy zostaje nocny trening. trenażer lub czołówka i biegiem na trasę. na basen niestety trzeba wstawać zawsze rano,ale ja akurat tą formę treningu ostatnio najbardziej lubię. po prostu-life goes on! mi pomaga mała czarna i łyżeczka owej nutelli,zagryziona bananem. po nocy organzim się tego domaga i nie trzeba się przed soba tłumaczyć.warto sobie powtórzyć z rana-dlaczego to robimy i wtedy człowiek jest bardziej pozytywny. mnie bardzo częstto dopinguje postawa mojego kolegi-mega maratończyka.Od 2 lat,jak go znam,on po 4 rano już biega po Wrocławiu. zima,nie zima.deszcz,czy upały-on zawsze wstaje,a w sporcie trzeba równać do najlepszych. czasami mam tygodzień zjadu formy i motywacji-wtedy zawsze wiem,że nadrobię treningowo w weekend.taki los rodzica, którym sie jest najpierw,a potem sportowcem.Myśle,że najważniejsze jest to,by trening do triatlonu cieszył i nie przewracał do góry nogami zycia naszych rodzin,bo to najwierniejsi kibice,o których trzeba dbać.no dobra,koniec kazania, bo mnie nikt tu nie będzie chciał czytać… Ja dziś,po powrocie z kroporacji, zabawie z dziećmi,wykąpaniu ich,wybieram się na trenażer-skromne 40km interwałów i lekką siłownię z rozciaganiem. na szczęście cały potrzebny sprzęt mam w garażu,ale i tak całość zakończy się przed północa. jutro odeśpię i podniosę się 5.15 do pracy-będzie na bogato,czego Pani i wszystkim cieżko trenujacym życzę 🙂
No i ja bym nie rezygnował z Nutelli !! W „męczeńskiej” drodze po medal muszą być jednak jakieś malutkie nagrody pocieszenia
Taaaaak tylko jakbym miała sobie wziąć do serca zasadę odpowiedniego wysypiania to nie powinnam w ogóle myśleć o sporcie. Cały mój tydzień opiera się na deficycie snu 🙂 no ale miałam tego świadomość bo odkąd zaczęłam przygotowania do pierwszego maratonu to zawsze odbywało się to kosztem snu. No nic po weekendzie jak zwykle jest lepiej 🙂
Podoba mi się teoria Marka, … więc czekam na wiosnę :-). Myśl o porannej kawie z automatu sprawia, że wstaję jak automat do ekspresu :-). A tak w ogóle, to wziąłem sobie do serca słowa Joe Friela o odpowiedniej długości snu 🙂
Ja miałem na to świetny sposób- zaparzony na noc kufel jerby. budzę się rano, zwieszam łeb z łóżka, sącze czaj z jerby. Jest tak mocne i tak niedobre, że od razu się budziłem. 🙂 Ostatnio wstawanie idzie mi dużo lepiej (4 razy w tyg 5.30) i myślę, że to dzięki wywaleniu węglowodanów z diety.
Ja mam na to swoją teorię, żyjemy na danej szerokości geograficznej i musimy pogodzić się z naturalnym cyklem. Od kwietnia do końca września godz 5:00 to żaden wyczyn. Natomiast w okresie jesienno – zimowym natury się nie oszuka. Jeżeli masz kłopoty ze nie wyspaniem, należy w ogóle zastanowić się nad sensem treningów w takim stanie, bo mogą przynieść więcej strat niż korzyści. Może zamiast kręcić kolejne setki kilometrów – skupić się na jakości i sile? Ja prawie codziennie o 6 rano jestem na basenie – ale jest jedno ale – jak budzi mnie budzik a czuję, że wstawanie idzie ciężko – odpuszczam.
Karolina- widzę, że narzucilas sobie niezły reżim w okresie przygotowawczym…. Ja zaczynam luźniej . Co do rannego stawania nie mam jakiegoś patentu. Polecam jednak popoludniowa drzemkę, chociaż 20 min. Jej wpływ na samopoczucie i organizm jest bezcenne ….. 🙂
Mnie też ostatnio bardzo chce się spać. Październik minął mi na planie zdjęciowym do programu i bywało, że 3 dni z rzędu nie trenowałem 🙁 ale kiedy zdjęcia zaczynają się o 2 nad ranem i kończą o 16.00 to trudno o godzinę treningu. A propos spania: po takim dniu odleciałem o 18 i obudziłem się o 8.30 🙂 mój rekord jak na razie! sposób na obudzenie? Gorący prysznic, ale….zakończony zimna wodą 🙂