Sporo czasu i potu uplynelo od mojego ostatniego wpisu, tym razem jednak w koncu byl ogien. Mam juz za soba kilka waznych testow i moge smialo – Gdynio, jestem na ciebie gotowy! Zgodnie z tym co sobie obiecywalem prawie rok temu czas przyznac sie gdzie jestem i jak to sie do zalozen z zeszlego roku.
Zaczne wiec od kiepskiej wiadomosci- rower. Moj pierwotny plan minimum zakladal srednia 33km/h, mimo ze myslalem wtedy o dystansie olimpijskim daleko mi do tego. Potrafie juz jechac ze srednia 30km/h co udowodnilem na Sprincie w poprzedni weekend, ale patrzac na moje dlugie treningi gdybym mial obstawiac srednia na 90km powiedzialbym ze bedzie to okolo 26km/h; ciezko wiec uwierzyc zebym w ciagu kilku tygodni byl w stanie to zmienic. Jest to ogromny postep patrzac na zeszly rok, ale daleko mi do pierwotnego planu minimum.
Te nieszczesne 26 pochodzi co prawda z treningow w miescie gdzie co jakis czas trzeba sie zatrzymac, sa tez samochody itd, ale mowie o dystansach 50-80 km, bede oczywiscie probowal dac z siebie wszystko ale wiedzac ze po rowerze trzeba jeszcze pobiec nie chce przegiac :). Pozytywna wiadomosc jednak jest taka ze samego dystansu juz sie nie boje- w zeszlym tygodniu zrobilem moj test zywienia i sprzetu i przejechalem 127km (nad morze po rybe i frytki :)).
Jesli chodzi o plywanie to mieszane uczucia :). Plan na dystans olimpijski zakladal 1.50 min na 100 metrow- w jeziorku gdzie trenuje jestem w stanie zejsc ponizej 2 minut na dystansie 1750. Jest to oczywiscie postep w porownaniu z poprzednim rokiem, ale nie jestem na tyle pewny siebie zeby obiecac jaki bedzie koncowy czas. Bede celowal w 40 min ale (co pokazal ostatni triathlon) troche brak mi doswiadczenia gdzie sie ustawic i wiele bedzie zalezec gdzie skoncze w pralce.
Bieganie- no coz, nie cofnalem sie :). Mimo wielu zakladek dalej po dluzszym rowerze troche zajmuje mi zmuszenie nog do pelnej pracy, mysle jednak ze tutaj powinienem zejsc ponizej 5min/km i skonczyc bieg w okolicach 1:40 do mysle max 1:50. Tutaj sporo zalezalo bedzie od pogody i od tego jak bardzo nacisne na rower, biegania jednak boje sie najmniej bo mam tu najwieksze doswiadczenie.
Podsumowujac wiec na moim debiucie na dystansie 1/2 IM mialy byc fajerwerki a tymczasem wyglada ze glownym celem bedzie ukonczenie. Patrzac jednak wstecz mysle ze planujac kolejny sezon bede myslal kluczem ze najpierw trzeba dany dystans zrobic zeby pozniej poprawiac na nim czas a nie odwrotnie. Jedno jest pewne- na tym etapie nie moge sie Gdyni doczekac :).
Dzieki Wszystkim wielkie za motywacje. @Kuba – zgadzam sie, na wnioski przyjdzie czas, narazie czas skupic sie na przekroczeniu mety. Jeden wniosek jednak sam sie nasuwa- gdyby tak lato trwalo caly rok i dzien zawsze byl taki dlugi… 🙂 @Marcin/Boguslaw/Albinp- jesli faktycznie przekrocze albo chociaz osiagne 30 km to slowo daje, baluje przez tydzien :). Do zobaczenia w Gdyni oczywiscie!
Ukończenie? Myślę, że spokojnie możesz powalczyć o całkiem fajny czas 🙂
Andrzej – do zobaczenia w Gdyni. Jak nie będzie silnego wiatru, to przekroczysz te swoje magiczne 30 km/h. Trasa jest raczej szybka 🙂
Średnie na rowerze na treningach i zawodach to dwie rożne bajki, jakbym napisał jakie ja mam na treningach to by sie kazdy uśmiał;) a na zawodach potrafiłem wykręcić 33 w Suszu co samego mnie zaskoczyło wiec głowa do góry;)
Andrzeju na papierze nie jest źle teraz trzeba zrealizować, a tak na serio powiem, że miałem duże obawy czy uda Ci się plan z rowerem, chodzi o średnia prędkość. Po opisie Twoich treningów na trenazerze mało to było prawdopodobne no i chyba się nie pomyliłem. No ale cóż ważne ze test udany i nie boisz się odległości na podsumowania przyjdzie czas. Zresztą ja mam podobnie chyba też popełniłem błąd w zimowych przygotowaniach rowerowych ale cóż uczymy się całe życie 🙂