Ewelina Wołos: „Sport jest dla mnie wentylem od codzienności i obowiązków”

Dla Eweliny Wołos był to specjalny sezon, bo powróciła do treningów po urodzeniu dziecka. W wywiadzie dla Akademii Triathlonu opowiada o tym, jak odnajduje się w nowej roli, czym jest dla niej sport i jak wyglądał przebieg mistrzostw Europy w duathlonie, gdzie została złotą medalistką.

Akademia Triathlonu: Ten sezon był dla Ciebie powrotem do ścigania, ale już w roli mamy.  Jak łączysz macierzyństwo, starty i pracę?

Ewelina Wołos: Powrót do sportu, do startów po przerwie macierzyńskiej dał mi dużo satysfakcji. Przede wszystkim pozwolił mi wrócić do formy i wyglądu sprzed ciąży, a co najważniejsze zaspokoił potrzeby kobiety – sportowca. W obliczu dbania o wszystkie potrzeby malucha sport był i jest nadal obszarem tylko moim, gdzie dbam nie tylko o ciało, formę, ale sferę „psyche” Jest wentylem od codzienności i obowiązków. Na planie treningowym zaczęłam działać od marca 2022, a urodziłam w kwietniu 2021. Okres pierwszych miesięcy, po dość trudnym porodzie to głównie spacery, później wyjścia na biegania z dzieckiem, rower z przyczepka, bardziej rekreacja ruchowa niż sport. Początek wejścia w systematyczny trening nie był taki prosty, cokolwiek zrobiłam za dużo bądź za mocno organizm od razu się buntował i łapał jakieś infekcje.

Niestety nieprzespane noce i nocne karmienia nie sprzyjają regeneracji. O ile trening z macierzyństwem jest do połączenia, o tyle włączenie w to pracy wiąże się to już z większą logistyka i pogonią za czasem. Trzy miesiące takiego cugu, tyle mniej więcej trwał mój okres mocniejszych jednostek treningowych, czasem nawet dwóch dziennie. Plus metoda startowa była do zrobienia. Wolny zawód daje mi większe możliwości. Jestem fizjoterapeutką i trenerem, staram się umawiać pacjentów w dogodnych mi terminach. W tym czasie dziecko jest w żłobku, także praca i trening muszą zostać zrobione do godziny 15, później poświęcenie czasu młodej i jak śpi czasami kolejny trening. Mniej więcej taki model działania mieliśmy w tym roku. Dopóki nie pojawiły się jakieś infekcje, to model działał. Infekcje dały mi popalić i były najtrudniejszym okresem sportowo-macierzyńskim.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ewelina Wołos (@ewelsport)

AT: Jak odnajdujesz się teraz w sporcie i triathlonie?

EW: Nie czuje za bardzo różnicy lub po prostu nie pamiętam. Na pewno mam braki siłowe na rowerze, brakuje mi również tych długich rozjazdów na rowerze. Natomiast trenuję bieganie (odpukać) bez żadnej kontuzji od roku, co mnie bardzo cieszy. Największy problem logistyczny to pływanie. Ta dyscyplina sprawia mi najmniej przyjemności i zawsze jest spychana na dalszy plan. Jak mam z czegoś zrezygnować, to długo się nie zastanawiam. Pod koniec sezonu startowego, przed połówką w Poznaniu trenowałam pływanie od 1 do 3 raz w tygodniu. I to było już coś.

AT: Przed mistrzostwami Europy w duathlonie napisałaś, że „tym razem będziesz musiała uciekać”. Wygląda na to, że faktycznie tak było. Możesz powiedzieć coś o tym wyścigu? Jak startowało Ci się w Bilbao?

EW: Start w Bilbao był startem docelowym i celowaliśmy z trenerem Marcinem Fabiszewskim w zwycięstwo Open ME. Ważne też były Mistrzostwa Polski w Poznaniu i tam celem była kwalifikacją na MŚ w Lahti. Tuż przed Poznaniem czułam, że zaczyna się noga kręcić, ale jeszcze nie byłam w 100 procentach w formie. Start był dobry, padła życiówka sprzed 4 lat, mimo że trasa nie była dobra na rekordy. Trochę zabrakło zadziora, żeby powalczyć o złoto, ale nie spodziewałam się, że będę tak blisko Magdy Lenz.

ZOBACZ TEŻ: Ewelina Wołos ze złotym medalem ME w duathlonie. Świetny dzień polskiej reprezentacji w Bilbao!

Nadzieję i prognozy na ME w duathlonie były optymistyczne, ale życie lubi pisać swoje scenariusze. Emka nam się pochorowała i przed Poznaniem czułam, że organizm zaczyna walczyć z infekcją. Tydzień przed startem od niedzieli do środy gorączkowałam, nie trenowałam i zupełnie nie wiedziałam, czy w Bilbao wystartuje, już nie mówiąc o żadnej dyspozycji. Z wielkim znakiem zapytania wystartowałam i wygrałam.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ewelina Wołos (@ewelsport)

Pytasz, dlaczego miałam zamiar uciekać. W tym sezonie startowym na pływaniu dostawałam straszliwy łomot od dziewczyn, goniłam na rowerze i na bieganiu zazwyczaj brakowało kilku kilkunastu sekund. W każdym starcie miałam zdecydowanie najlepszy rower, a bieganie było albo równe, albo trochę lepsze od rywalek. Także w Bilbao nie mogło być inaczej. Taktyka była, abym kontrolowała pierwszy bieg i tak było, pobiegłam na plecach Brytyjki 00:38:06, ze strefy zmian na rower wyszłam pierwsza, przewaga nad rywalkami się tylko powiększała. Trasa rowerowa była techniczna, co mi bardzo pasowało Lubię zjeżdżać, nie boję się prędkości, bawię się takim rowerem i tak było w Bilbao. Przewaga po rowerze była ponad 4 minuty. W trakcie drugiego biegu w duchu zaczęłam celebrować zwycięstwo w ME.

AT: Jednym z Twoich startów w tym sezonie były mistrzostwa Polski w jeździe na czas. Był to niezwykle udany start, który określiłaś mianem „małego marzenia”. Jak wspominasz te zawody? To nie będzie Twój jedyny występ w MP?

EW: W okresie przed ciążą startowałam w jednym wyścigu kolarskim w kategorii Elite, dostałam się wstępnie do tworzącej się grupy zawodowej kobiet. Ciążą przerwała moja „karierę” (śmiech) kolarską. Rower jest bliski mojemu sercu. Lubię jeździć, lubię się ścigać, lubię góry, zjazdy, podjazdy. Zawsze marzyłam o zawodach w jeździe na czas, nawet w głowie przechodziły mi myśli o jeździe godzinnej na czas.

Będąc na rozjeździe w Górze Kawiarni Maciej Grubiak zasiał ziarenko. MP były w Grójcu, takiej okazji nie mogłam przegapić. Nie pasowało to w ogóle w planie pod triathlon i połówkę. Tydzień wcześniej byliśmy z Marcinem na jego połówce w Tallinie i nie jeździłam tam na rowerze. Trener nie był zadowolony, bo start zabierał trening jakościowy, wytrzymałościowy. Także trochę na spontanie bez specjalnego przygotowania sprzętowego i treningowego byłam druga. Do zdobycia koszulki MP zabrakło kilku sekundek.

Ten sezon pełny był dla Ciebie wspaniałych wyników. Wygrywałaś między innymi Żyrardowie na 1/8 (plus inne czołowe wyniki w GIT). Zdobyłaś wicemistrzostwo Polski na średnim dystansie, a na koniec jeszcze mistrzostwo Europy. Jak mogłabyś podsumować ten sezon?

EW: Sezon bez oczekiwań, niezwykle spontaniczny, przynajmniej jego początek. Na starty w Żyrardowie Warszawie czy w Skierniewicach zapisywałam się kilka dni przed. Początek sezonu to pierwsze kontakty z pływaniem OW, mocne treningi na zawodach i odpoczywanie pomiędzy nimi. Sezon z trenowaniem z dzieckiem „u nogi”, startów na niewyspaniu się i spotkaniem z ludźmi z pozytywną zajawką do sportu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ewelina Wołos (@ewelsport)

Jak oceniasz Bilbao i kraj Basków od strony treningowej, ale też wypoczynkowej?

EW: Najbardziej zauroczyły mnie oceaniczne plaże. Szerokie, ze złotym przyjemnym piaskiem i niektóre bardzo dzikie. Milo zaskoczył mnie widok młodych uczniów surfujących na falach na lekcji wychowania fizycznego. Samo miasto Bilbao to miasto barów, tapas i wina. Ludzie są mega przyjaźni, kontaktowi i atrakcyjni. Widać, że miasto dba o przestrzeń do aktywnego spędzania czasu. Jest dużo ścieżek, na których o każdej godzinie widać biegaczy. Z miast, które ma wszystko w kraju Basków to San Sebastian. Dobre jedzenie piękna architektura i plaża. A jak ktoś wybiera się dalej, to okolice Santander są puste. Można odpocząć na plaży, ale pojeździć też na rowerze.

AT: Dziękujemy za wywiad.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,771ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane