Oj jak ja się stresowalam przed ta Gdynia! To był dopiero mój drugi start a pierwsza połówka, wiec (1) wiedziałam już trochę co to triathlon (2) wiedziałam już ze połówka to musi bolec bo miałam doświadczenia po ćwiartce.
No właśnie ćwiartka w Brodnicy to jak dla mnie przede wszystkim masakra w wodzie. Nie mogłam oddychać, wydawało mi się ze nie umiem pływać, a w sumie to pływanie poszło prawie zgodnie z planem, wiec wiedziałam już jakie głowa potrafi platac figle. Od tego czasu popływałam kilka razy długie dystanse w piance w jeziorach, wiec odrobilam lekcje i wiedziałam, ze moja pianka 'wcale nie dusi’.
Od czasu Brodnicy odrobilam tez sporo dobrych lekcji na rowerze. Szczególnie doceniam chorwackie górki, które wyciskamy siódme poty, ale dały mi większe poczucie mocy w nogach.
A bieganie, no cóż, wyszłam z założenia ze z biegania się wywodzę, wiec bazę mam, półmaraton to nic strasznego, wiec na tym się nie skupiałam. Głupie, co? No właśnie wiem to dopiero teraz.
A wracając do Gdyni. Przyjechaliśmy z Marcinem w sobotę by odebrać pakiety startowe i na spokojnie pooddychac atmosfera zawodów. Pokrecilismy się po ekspo i strefie startu i mety, przerazilismy obrazem zatoki, która trzeba będzie przepłynąć. A w niedziele śniadanko i do T1. Poukładanie rzeczy, odstanie w tradycyjnej kolejce do toitoia i w drogę do namiotu AT oddać rzeczy. Stamtąd wygnał nas Professore twierdząc ze już się późno robi.
Pływanie. Tym razem postanowiłam na spokój. Cały czas powtarzałam sobie 'róbmy swoje’ przecież pływałam już te dystanse. Chyba dzięki temu obyło się bez paniki, a nawet było trochę śmiechu jak widziałam jakie zygzaki robię. Szczerze to chciałabym zobaczyć jaki dystans zrobiłam bo przybijalam piątki z bójkami, a za chwile prawie przybijalam piątkę ratownikowi zabezpieczajacymi by nikt nie popłynął w otwarte morze … Poszło lepiej niż myślałam 49 a myślałam ze z moim pływaniem to 52-55 będzie satysfakcjonujące.
Rower. To jest to co tygrysy kochają najbardziej. Moze nie jeżdzę dobrze, ale dla mnie to czysta przyjemność. Wiec jechałam, wyprzedzalam, jechałam, wyprzedzalam, jechałam … Na ostatnich 20 km zabrakło minimalnie siły i zamiast planowanych 3.00 wyszło 3.02. Ale i tak z bananem. No i najważniejsze. Na rowerze zobaczyłam w końcu Matkę Polkę Triathlonistke i krzyczałem coś do niej strasznie zadowolona, ze ja widzę 🙂
Bieganie. Tu miało pomoc doświadczenie, ale jak zeszłam z roweru, to zweryfikowalam założenia o 180 stopni, zamiast spokojnego 6:00 na km pomyślałam 'kurczę byleby cokolwiek pobiec bo resztę przejdę, skoro tak daleko już dobrnelam’. Tak wiec bieganie było masakra. W sumie biegłam cały czas , ale to tempo … No i nie wiem jakby było gdyby zabrakło tych stref z woda i gabkami – ratowaly samopoczucie. Podziękowania dla Kamila ktory walczył tak jak ja i na ostatnim kołku mówił, ze nie mogę się zatrzymać, bo jesli ja stanę, to on już tez nie da rady. Wiec tak oboje walczyliśmy z metrami 🙂 A finisz? Marzenie . Mimo braku sił widok rodzinki i syna dolaczajacego się do finiszu dodał mocy. Młody gnał w swoich crocsach tak szybko, ze musiałam go hamować by mi nie uciekł, Łukasz przybił piątkę a ja przeszczesliwa przekroczyłam metę. Ech już chce tam wracać 😉
W sumie połówka wyszła 6,21 jak dla mnie GIT. Bo plan idealny zakładał 6.15 a plan będę dumna z siebie 6:30. A przemyślenia?
(1) Bieganie bieganie bieganie. Wcale nie mam bazy, wcale nie ma kondycji i powtarzam bieganie bieganie bieganie.
(2) triathlon to 3 dyscypliny wiec nie ma odpuszczania roweru i pływania
(3) chyba muszę w tak zwanym międzyczasie zaplanować jakieś starty kontrolne biegowe na 10 i półmaraton na wiosnę, by podnosić sobie pozytywnie ciśnienie i nie odpuszczać tego biegania
A na koniec dzięki AT za artykuły i blogi, bo czytanie utrzymuje cały czas uwagę wokół tri a opisy i spostrzeżenia jakimi się dzielicie na blogach i w komentarzach to niesamowita kopalnia wiedzy.
Karolina! Masz oko dziewczyno! Dzieki za A wynik super! Dla mnie marzenie, ja się rozpedzam bardzo powoli, ale kiedys mam nadzieję Cię dogonię I na HTG 2015 mam nadzieję bedziemy mogy się jakos dłużej niz przez mgnienie oka widzieć!
Pierwsza ćwiartka, pierwsza połówka…tego się nie zapomina. Następne już smakują nieco inaczej, co nie znaczy, że gorzej :-). Smacznego! 🙂
gratulacje :)))
Brawo i gratulacje.
Karolina, ja również dziękuję za mobilizację i towarzystwo na ostatnim okrążeniu. Szukałem Cię na mecie, ale zanim doszedlem do siebie to już Cię nie było 😉 Gratuluję!
Professore ja już mentalnie Zapisałam się na im70.3 w Gdyni 🙂 Dzięki za pogonienie. @ Bogny i Arka wredny dystans dał się we znaki ale jak ja lubię takie wredne wyzwania!
Super!!! Rok Kobiet w triathlonie..:)) Moze nie tylko rok?! Milo bylo poznac:) A faktycznie bylo juz pozno:))))
Przede wszystkim gratki! Trochę zazdroszczę, że masz to już za sobą 🙂 Wszytko przede mną:) W wodzie widać byłaś tak rozluźniona, że w głowie Ci były 'piątki z ratownikami’ 🙂 Rower super Ci wyszedł, a bieganie… ja po 1/4 też doszłam do wniosku że trzeba biegać, biegać i jeszcze raz biegać, bo to właśnie TRI czyli trzy sporty, a nie dwa.
Karolina, najważniejsze pokonałaś ten wredny dystans!!! Dałaś radę, pokonana bariera psychologiczna…. pomna swoich słabszych stron będziesz nad nimi pracować mocniej … A to wszystko oznacza, że może być już tylko lepiej! 🙂 Gratki!