Triathlonem zainteresowała się, gdy miała kilkanaście lat. Jak sama mówi, być może był on jej pisany, bo podczas drugich zawodów wygrała rower czasowy. Dzisiaj Karolina Jędrocha zdobywa kwalifikacje na mistrzostwa świata i mówi, że w treningu triathlonu ważna jest równowaga, odpowiedni mental i czerpanie radości ze sportu. Jej w pewnym momencie tego zabrakło.
ZOBACZ TEŻ: Szymon Fajok: Trening siłowy pomógł mu w zdobyciu wicemistrzostwa Polski
W zeszłym roku Karolina Jędrocha zdobyła slota na mistrzostwa świata w Lahti. Mówi, że niewiele brakowało, a na imprezę by się nie wybrała. W pewnym momencie zupełnie zatraciła radość z trenowania, co związane było z nadmiarem obowiązków i stresem. W rozmowie z Akademią Triathlonu opowiada o poszukiwaniu pomocy i dążeniu do zostania jedną z najlepszych zawodniczek AG w kraju.
„Los chyba chciał, abym trenowała triathlon”
O triathlonie usłyszała pierwszy raz z wieku około 16 lat. Przygotowywała się właśnie do egzaminów na ratownika wodnego. Nowy trener pływania napomknął jej o triathlonie, bo sam się ścigał. Zasugerował, że za jakiś czas mogłaby spróbować startu na krótszym dystansie.
Jędrocha wspomina, że pierwszy start był nieco na wariackich papierach. Nie miała jeszcze dużych umiejętności i sprzętu, ale miała chęci i ambicje. Jej wyposażenie było bardzo skromne. Jechała na prostym rowerze górskim i w zwykłych butach biegowych, kask znalazła w piwnicy, a piankę… pożyczyła od kolegi. Zainwestowała tylko w strój startowy z wyprzedaży, pas startowy i wpisowe.
– Piankę pożyczyłam od kolegi. Była za duża, męska i trochę poniszczona, z dziurami, ale nie miało to dla mnie specjalnego znaczenia. Cieszyłam się, że w ogóle ją mam. Miałam też ogromne serce do walki, które pomogło mi po 3 miesiącach przygotowań wygrać kategorię wiekową z bardziej doświadczonymi dziewczynami – wspomina.
Zawodniczka mówi, że jej przykład doskonale pokazuje, że czasem do pierwszych startów wystarczą chęci. W debiucie nie trzeba mieć najnowszego sprzętu. Dopiero z czasem staje się on ważniejszy. Do niej uśmiechnęło się jeszcze szczęście. Podczas zawodów wylosowano jej nazwisko. Nagrodą był… rower czasowy!
– Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało i do tej pory trochę nie dowierzam. To było w 2017 roku. Wtedy się trochę śmiałam, że los chyba chce, bym trenowała tę dyscyplinę, ale faktycznie jest ona ze mną do dziś – mówi.
Znaleźć odpowiednią równowagę
Dzisiaj Karolina ma już w nogach całkiem sporo kilometrów. Osiągała sukcesy w rywalizacji age-grouperek. Zakwalifikowała się na mistrzostwa świata na dystansie 70.3, które odbędą się w Taupo. Wtedy jednak wybuchła pandemia koronawirusa, a impreza mistrzowska przeniesiona została na 2024 rok.
Zawodniczka zdecydowała się później powalczyć w pierwszych międzynarodowych zawodach. Wystąpiła w Tallinie i chciała tam zdobyć slota na mistrzostwa świata w Lahti. Zajęła 2. miejsce, ale slot był tylko dla zwyciężczyni jej kategorii. Upragnioną kwalifikację wywalczyła jednak podczas połówki w Poznaniu, gdzie została też mistrzynią Polski age-group!
Jędrocha nie ukrywa, że jest bardzo ambitną i jednocześnie mocno zajętą zawodniczką. Po ukończeniu studiów na kierunku biotechnologii medycznej rozpoczęła naukę na kierunku dietetyki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. W ciągu dnia oprócz wykładów i ćwiczeń, które ma na uczelni, działa w kołach naukowych, a jest jeszcze przecież trening. Dodatkowo pracuje wieczorami i weekendy jako instruktorka pływania. Przyznaje, że w pewnym momencie, wzięła na siebie za dużo obowiązków. Nawarstwiał się stres, a ona straciła motywację do treningów.
– Przestałam czuć radość i satysfakcję z treningu. Nie miałam wizji ani celu na przyszły sezon. Niby wiesz, że masz tego slota do Finlandii, wiec powinno ci to dodawać skrzydeł, by iść na trening, ale tak naprawdę w ogóle tego nie czujesz. Właściwie to niewiele czułam, czas płynął, a ja miałam wrażenie, że stoję w miejscu i się nie rozwijam, że nie mam na to siły ani chęci – wspomina.
Zawodniczka wspomina, że w pewnym momencie nie czuła żadnej satysfakcji z treningów. Czuła, że dalej lubi triathlon, ale właściwe nie widziała sensu w cięższych treningach. Chciała nawet odpuścić sezon. Co gorsze, ten brak chęci do działania odbił się na innych aktywnościach w życiu, a nawet jej zdrowiu. Wspomina dzisiaj, że zaczęła częściej chorować. Przyznaje, że to zdarzało się częściej, kiedy miała wolny czas i odcinała się od codziennych obowiązków.
– Miałam niespotykane jak na mnie pesymistyczne nastawienie, często czułam smutek, byłam też trochę apatyczna w tamtym okresie. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego pewne rzeczy, które kiedyś lubiłam nagle przestały sprawiać mi radość – mówi.
Pozwól sobie pomóc
Age-grouperka wspomina, że zwlekała dość długo z decyzją, ale w końcu postanowiła poszukać pomocy u specjalisty. Wcześniej myślała, że poradzi sobie sama, ale to właśnie rozmowy z psychologiem okazały się drogą do rozwiązania problemów. Zrozumiała, że podobnie jak inni ambitni ludzie, stara się robić za dużo rzeczy na raz, czym za bardzo obciążała swój organizm.
– Współpraca ze specjalistą pozwoliła mi zrozumieć pewne kwestie. Przede wszystkim to, że nakładam na siebie zbyt dużo obowiązków i zbyt dużą presję, co myślę, że zdarza się zwłaszcza u osób mających duże ambicje. Sama wychodzę z założenia, iż żeby coś osiągnąć, to trzeba robić więcej niż inni, ale to nie znaczy, że należy angażować się w milion rzeczy – mówi i dodaje, że nie chodzi jednak tylko o same kwestie treningowe, ale też okołotreningowe. Każdy zawodnik powinien mądrze rozdysponować swój czas.
Dlatego w tym roku najważniejszym celem nie był występ na mistrzostwach w Lahti. Priorytetem stało się odzyskanie radości z treningów. O ile wiedziała, że ważne jest zdrowie fizyczne, to musiała znaleźć jeszcze odpowiedni spokój i równowagę, bo zdrowie psychiczne jest równie ważne.
Zdrowie, a nie ambicje sportowe
Jędrocha doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo łatwo zatracić się w natłoku obowiązków – dom, rodzina, praca, studia. Pomimo że nie ma jeszcze za sobą lat doświadczeń, wie już, że sport nie może się w tym wszystkim stać obowiązkiem i jedynym zajęciem w czasie wolnym. „Trzeba z niego przede wszystkim czerpać radość” – podkreśla. Jej zdaniem każdy amator musi mieć w sobie pewien luz i podchodzić do wszystkiego w sposób zdroworozsądkowy. Nic nie stanie się, jeśli wypadnie nam czasem jeden trening.
– Warto znaleźć czas dla siebie, dla bliskich, dla przyjaciół i innych osób, które cię wspierają. Z perspektywy czasu wiem też, jak ważne jest to, jakimi ludźmi się otaczasz i co mówisz sam do siebie. Jak ważne jest otaczanie się ludźmi, którzy cię wznoszą do góry i napędzają do działania – radzi.
Ambicje sportowe są ważne. Jeśli masz cel, to warto się na nim skoncentrować. Nie powinieneś jednak robić tego kosztem zdrowia. Istotna jest też regeneracja i nie warto permanentnie zarywać nocy w imię treningu. Trzeba tutaj zachować odpowiednią równowagę. Występy w zawodach mogą poczekać. Bez odpowiedniego zdrowia nie da się w triathlonie funkcjonować latami.
„Najtrudniejsze momenty najbardziej nas budują”
Zawodniczka wspomina, że w porę udało jej się „naprawić głowę”. Cieszyła się, że leci do Lahti. To miał być start, którym zakończy pewny etap kariery – ściganie się w najmłodszej kategorii wiekowej.
Pływanie nie wyszło tak, jak sobie to wyobrażała, ale na rowerze i bieganiu dała z siebie wszystko. Była zaskoczona poziomem młodych zawodniczek mistrzostw świata, ale uzyskała jeden z lepszych wyników. Jej czas 4:57:55 dał jej 28. miejsce na ponad 100 zawodniczek.
Zawodniczka mówi, że liczyła na nieco wyższe miejsce. Za rok będzie miała okazję poprawić wynik, ale już w wyższej kategorii wiekowej, czyli K25-29. Ma zresztą sporo marzeń związanych z triathlonem i ma nadzieję, że w sporcie zostanie na lata.
– Jestem nastawiona na wieloletni rozwój, chcę się stale rozwijać i dążyć do tego, by być jedną z najlepszych age-grouperek w kraju. A do bycia jedna z najlepszych jeszcze wiele lat pracy przede mną.
Ostatnie miesiące nie były dla niej łatwe. Dzisiaj jest bardziej doświadczona i mądrzejsza życiowo. Wie, że trudne momenty są najbardziej budujące. Warto zrobić krok w tył, aby później zrobić dwa kroki w przód. Za rok na mistrzostwach świata będzie jeszcze silniejsza fizycznie i psychicznie.