Przebudzenie

       Rok 2015 przywitałem (kiedy to było?) szampanem Piccolo oraz jednoczesnym pobytem w Gdyni, Krakowie i Wrocławiu. Zabawa sylwestrowa była zwieńczeniem wspaniałego okresu świątecznego. Czego to ja nie jadłem! Było tego tyle, że wyczerpałem limit kalorii na najbliższe pół roku. Wynikiem dietetycznej dyspensy było nabranie muskulatury tłuszczowej. Po ponad dwóch latach znowu zobaczyłem 9-tkę na wadze. Najciekawsze, że wcale dużo mniej w tym czasie nie biegałem. Cóż, takie perpetuum mobile – samonapędzająca się ciasteczkowa energia. Kawka, makowiec, wiśniowa nalewka. Rozpalony kominek i angielski fotel. Dobra książka w ręku. Tego mi brakowało. A kilometraż spadał i spadał… A mi było tak błogo.

       Ale co dalej? Czas się przebudzić. Niejako, aby zmusić się do większego wysiłku musiałem sobie postawić sensowne cele na 2015 rok.

Po pierwsze: w maratonie wiosennym zejść poniżej 3 godzin i 20 minut.

Po drugie: nie pogorszyć wyników triathlonowych.

Po trzecie dać się wyprzedzić jak najmniejszej ilości zawodniczkom.

Po czwarte: to samo co po trzecie, tylko dotyczy zawodników. Z kategorii wiekowej wyższej niż moja :-).

Po piąte: dobrze się bawić i mieć więcej luzu na zawodach.

Jak chcę to osiągnąć, opiszę w następnym wejściu, bo nadszedł czas na wieczorne bieganie :-).

Powiązane Artykuły

6 KOMENTARZE

  1. Bogus, jeżeli już to lepiej poklep mnie po plecach przy biegu… tak jak ja mam zamiar zrobić to Profesorre :-)))

  2. @Albin – moja żona też tak mówi w sprawie tłuszczu. Jest zima, więc trzeba się chronić. Chociaż nawiasem mówiąc co to za zima. @Arek – Niczego tak nie pragnę jak połaskotać Cię w pięty na pływaniu :-). @ Bogna – conajwyżej będę musiał sie bardziej upodlić :-). Olsztyn, Brodnica, Stężyca i ukoronowanie wysiłków w Gdyni – tam bedzie można mnie spotkać :-). @Dawid – miło Cię widzieć w komentarzu :-). Ostrożność wynika z mniejszej ilości czasu, jaką mogę poświęcić na trening niż w zeszłym roku. Ot, co. 🙂

  3. Nie ma co za dużo przejmować się wagą zwłaszcza w obecnych okresie. W 2005 Mark Allen powiedział do Chrisa “Macca, you need to be fat in July to win in Kona”. Życzę realizacji założeń, ale również uważam że cele triathlonowe troszke za ostrożne:):) pozdrawiam

  4. Oj te pokusy. Punkt trzeci postaram się Ci utrudnić jeśli tylko na zawodach się spotkamy:)

  5. Proszę, proszę! Kominek, fotelik, książeczka i naleweczka?! 🙂 I te cele… mocno kontrowersyjne! No, może poza jednym! Źle się dzieje w państwie smoka! Weź się chłopie w garść bo z czwartym punktem może być problem…. zwłaszcza w Suszu… :-)))

  6. Ja ostatnio zobaczyłem na wadze trzy 9-tki (w tym jedna po przecinku). I się ucieszyłem 🙂 Boguś, organizm ludzki to perfekcyjna maszyna. Dostosowuje się do każdych warunków i potrafi gromadzić tłuszcz nawet jeśli dużo trenujesz. No chyba, że nie zdąży albo nie ma z czego 🙂 A w razie czego – drutowanie! To działa zawsze 😉 Ale cele triathlonowe chyba trochę za mało ambitne? Tylko nie pogorszyć? Cel piąty dołączam do swojej listy celów 🙂 Powodzenia i czekam na wpis o środkach do osiągnięcia celów 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
21,900SubskrybującySubskrybuj

Polecane