Więc przyszedł moment braku siły, motywacji, wszystkiego.. Strój wrzuciłam głęboko do szuflady i nie mam go zamiaru wyciągać przynajmniej do końca tygodnia. Nie porzucilam jedynie swojego repertuaru w mojej ulubionej siłowni, która ostatnimi czasy wydaje się być nieco mniej ulubiona. Dzisiaj w związku z tym, by dać odpocząć sobie postanowiłam pójść na jogę. Nic wielkiego, trochę rozciągania, 15 minut relaksu na koniec, a ja dosłownie padam. I nie jest to bynajmniej kwestia złego odżywiania. Jestem zrezygnowana jak nigdy.
Dziękuje Wam bardzo, bardzo, bardzo za słowa otuchy. Oczywiście to nie tak, że dołuje się teraz, zamknę w domu, będe objadać czekoladą i chipsami (choć przyznam, że kremówka to bardzo kusząca propozycja).. Zdałam sobie sprawę z tego, że od momentu największego wysiłku dla mojego organizmu jakim był maraton w połowie października, najdłuższa przerwa jaką miałam to dwa dni, nie odpuszczałam nawet w święta, a żadnym zawodowcem nie jestem, więc może trochę przesadziłam? A może nie? Nie wiem, chyba zwyczajnie muszę tak jak mówi Dariusz, wyluzować i w związku z tym odświeżę stare kontakty, na chwilę przestanę myśleć o tym ile kilometrów powinnam dziś zrobić i jakie ćwiczenia wykonać na basenie, a jak już się naładuję to ruszę pełną parą! W końcu już niedługo wiosna 😉
Ja się męczę od roku z pękniętym dyskiem w odcinku piersiowym, bieganie odstawiłem w listopadzie, i już mnie kurwica strzela że nadal czuje to miejsce w którym masa miażdżysta uciska mi nerwy w klacie, za to nigdy tyle nie pływałem i nigdy tyle nie siedziałem na rowerze stacjonarnym, wierzę że już za chwileczkę już za momencik…..pobiegnę tak szybko jak kiedyś. Teraz tyram nad pozostałymi dyscyplinami. Dasz radę, ja daję już ponad 3 mieś.
Patrycjo najważniejsze żebyś się nie dołowała. Przedewszystkim my amatorzy musimy czerpać przyjemność z sportu. Odpocznij zjedz dużą kremówke wygrzej sie w łożeczku przy dobrej książce a radość i chęć do trenowania same będą dobijać się do twoich drzwi.
Pamiętasz pewnie, że ja ostatnio miałem problemy z kostką (rozerwana torebka i stłuczony staw skokowy). Siłą rzeczy musiałem zrobić przerwę. I wiesz co było najgorsze?. Najgorsze jest myślenie pod hasłem: ile to ja treningów stracę i jak to się odbije na wynikach. Głupota. Odbiłoby się z pewnością (i to bardzo źle), gdybym tej przerwy nie zrobił. Wyrwałem się z tej psychicznej destrukcji. I co? Byłem wczoraj pierwszy raz pobiegać (po ponad 2 tygodniach). Nie było nic przyjemniejszego. Złapałem nowe chęci, motywację, świeżość. I na tym się skup. Jeżeli zrobiłaś przerwę z takich, czy innych powodów, to myśl o tym, jakie ta przerwa niesie za sobą plusy, a nie co przez to stracisz. Trzymam kciuki
Czasami trzeba wyluzować.To może banał ale tak jest.Najważniejsza jest ciągłość treningu.Po odpoczynku wrócisz z nowymi siłami i energią.Powodzenia.
Może za dużo treningu? Wiesz, ile razy ja to przeżywam?! Po całym dniu pracy wchodzę na siłownię, albo rower, albo czasami basen wieczorny i jak pomyślę, że mam wskoczyć do tej zimnej wody zamiast pod kołdrę, to….czasami trzeba wyluzować. Fajnie, że słuchasz swojego organizmu, a nie działasz na siłę – miłego odpoczynku. Ładuj akumulatory!