Od dłuższego czasu zbierałem się do „spłodzenia’ kolejnego – „już’ drugiego :-DDD – wpisu na stronach AT. Wreszcie się udało – tekst jest może trochę chaotyczny ale w sumie w bla, bla, bla się wpisuje… 🙂
Od października 2014 regularnie czytam praktycznie wszystkie pojawiąjące się na AT wpisy – łącznie z komentarzami – i dopiero ostatnio – jak strona przez kilka dni nie działała – doszedłem do wniosku że chyba się od tego uzależniłem :-O. Co prawda grono osób komentujących pod każdym wpisem w dużej mierze się powtarza (by the way mam zamiar do tego szacownego grona dołączyć) ale dzięki temu mam wrażenie jakbym wszystkie te osoby komentujące już całkiem nieźle znał – mimo że tete a tete z nikim jeszcze nie gadałem… Dodam, że niektóre wpisy i komentarze naprawdę potrafią rozbawić stąd czytając i pociągając jednocześnie małe co nieco czasami trzeba uważać żeby nie „prychnąć’ tym co nieco na kompa 🙂
Są tez ofc chwile zwątpienia – w szczególności jak czytam o objętościach treningowych np. Krzyśka G. (wszyscy wiedzą jak jest :-)) albo Łukasza G., który gdy się obija to pływa „tylko’ 10 km tygodniowo…. Trenowanie regularnie po 20 h na tydzień przy standardowej pracy na etat to dla mnie jakiś kosmos – podobnie jak np. dłuższy niż 2,0-2,5 godzinny trening na trenażerze…
Ale do rzeczy – parę tygodni temu pojawiło się kilka w wpisów z alfabetem (Indoor mnie rozwalił :-DDD) – stąd odkurzę ten temat i napisze trochę literek od siebie…
C – cele – w zeszłym roku zrealizowałem – i to z dużą nawiązką – wszystkie… Nawet pełny dystans udało się skończyć w godziwym czasie (11:27) czego wcale nie planowałem biorąc pod uwagę że przygodę z TRI rozpocząłem z początkiem 2014… Pisałem zresztą o tym w moim dziewiczym wpisie… Na ten rok cel numer jeden to 4:45 na połówce choć zdaję sobie sprawę że trenując po ok 10 h tygodniowo będzie bardzo ciężko…
D – dieta – nie stosuję żadnej… Coli pije naprawdę sporo, mięcha jem bardzo dużo (lubię np. chodzić do restauracji innej niż wszystkie czyli ofc do „Maca’ – choć akurat nie jestem pewien czy to co tam podają to mięcho :-D). Jedyne co zmieniłem w odżywianiu po rozpoczęciu przygody z TRI to BCAA, które łykam regularnie… Wychodzę z założenia że skoro katuje się na treningach to przynajmniej w jedzeniu nie będę się ograniczał… Niemniej jednak – żeby nie było – wagę twardo monitoruję 🙂
R – rywalizacja – jak wspominam poniżej – pod T – treningów raczej nie lubię ale niestety bez nich nie można rywalizować na odpowiednim poziomie – a adrenalina i walka na zawodach zarówno z samym sobą jak i innymi zawodnikami to jest to J. Swoją drogą fajnie się czyta – typowo męskie – „kogucie’ deklaracje kto kogo i gdzie dopadnie na trasie w tym roku – mam niecny plan włączyć się w tą walkę 😀
S – siła i stabilizacja –Tu podobnie jak w przypadku D czyli diety – zero ćwiczeń… Doświadczenie mam nikłe ale i tak mam wrażenie że ten element przygotowania jest przereklamowany. Nie stosowałem tego typu ćwiczeń wcale a czasy jak na pierwszy sezon uzyskiwałem przyzwoite… Choć może gdybym stosował byłyby jeszcze lepsze 😀 Utkwiła mi za to w głowie porada treningowa PRO’sa dla PRO’sa czyli „swim a lot, bike a lot and run a lot’ :-DDD
T – trening – podziwiam tych, dla których trening – w szczególności biegowy – to fun… Dla mnie bieganie to katorga, a niestety jako że w bieganiu chyba mam jeszcze największe rezerwy bez biegania ani rusz… Co innego jeśli chodzi o rower – to jest to co lubię, a jak jeszcze są jakieś duże górki to już jest naprawdę miło… Szkoda tylko że w „okolycy stolycy’ takowych brak… Swoją drogą to może fajnie byłoby gdyby w jednej z zakładek na AT zrobić tabelkę, w której każdy kto chce (i dla kogo nie jest to tajemnica) mógłby wpisać swoje średnie tygodniowe albo miesięczne objętości treningowe wraz z targetem na ten rok… Byłby wówczas jakiś punkt odniesienia…
Z – zawody – w tym roku mam plan wystartować w kilku połówkach (Sieraków, Susz, Poznań, Gdynia) a na koniec jak będzie jeszcze power to na pełnym dystansie (w Malborku albo gdzieś za granicą). Do tego dojdą może jeszcze ze 2 półmaratony i Cracovia maraton – choć do tych biegowych zawodów nie jestem w pełni przekonany…Sporo ale i tak w sumie mniej niż w 2014…
Ps – na koniec trochę z innej beczki załączam zdjęcia rowerów, które niedawno skradziono (4 jednocześnie :-O) znajomemu w Austrii – a nóż widelec trafią do Polski (co nie znaczy ze zakładam że to sprawka naszych rodaków :-). By the way mnie tez kiedyś buchnięto rower i mimo że przekazałem naszym mundurowym dobrej jakości nagranie z facjatami złodziei po miesiącu sprawę umorzono…
Kuba, pytam na wszelki wypadek czy będzie można zostawić na czas biegu komuś kurtkę?
Kuba, będziesz sam w nd czy z 'obstawą’? Pytam na wszelki
@ Jakub – to jeśli pobiegnę będziemy pewnie startować s tej samej strefy 🙂 @ Boguś – ano będzie, będzie – już się nie mogę doczekać 😀
Ostro, ale możliwie. Będzie się działo w tym sezonie 🙂
U mnie plan jeszcze się krystalizuje, w tą niedzielę biegnę połówkę zobaczę jak mi pójdzie i wtedy podejmę decyzję co do maratonu. Będę celował coś pomiędzy 3:40 a 3:29:59 🙂 Zobaczymy
@ Jakub w planie zakładałem 3h 30min… ale obawiam sie ze to trochę zbyt ambitny cel na kwiecień… Bardzo dużo u mnie zależy od tzw. 'dyspozycji dnia’ np. są dni gdy na 14 km (to moja standardowa pętla) męczę się żeby biec w tempie 4:50 na km, a 2 dni później dużo łatwiej biegnie mi się w tempie 4:30… Jeśli nie wystartuje to będę kibicował przy Błoniach i na Rynku stąd okazja do przybicia piątki będzie na pewno 🙂 ps u Ciebie jaki plan?
Grzegorz to na jakie PB się szykujesz ? A jak będziesz kibicował to napisz w którym miejscu bo przy dobrych wiatrach to nawet z 4 razy będzie można piątkę przybić 😉
@ Tomek K. – Mc Drive trzeba by przemianować na Mc Ride i byloby git 🙂 a pizze tez lubię wciągnąć… Niestety to Mc shitowe żarcie (i tym podobne) mi bardzo smakuje…. ps właśnie wróciłem z piwnicy i czas coś przekąsić :-DDD
Grzegorz ja bym Ci radził obrać sobie za patronów Deana Karnazesa i siostrę zakonną Madonnę Buder. Ten pierwszy to co prawda ultramaratonczyk a Ty nie lubisz biegać ale odzywiacie sie podobnie. On podczas biegu pochłania mix pizza, tacos itd. w takich ilościach ze dużo przed Tobą jak pójdziesz w jego ślady. Z kolei Madonna (triathlonistka) wogóle nie trenuje tylko cały czas startuje. Z ta ilością zapisów/planów to już Ci niewiele brakuje. A poza tym nie musiałbyś siedzieć w tej piwnicy. Swoją drogą na myśl o McDrive na trasie rowerowej tez mi ślinka leci. Do zobaczenia w Poznaniu, oczywiście przy tej projekcji wyniku to gdzieś mi tam przelecisz jako znikający punkt:-)
Ta piwnica to dodatkowy trening dla psychiki 🙂 twardym trzeba być nie miętkim :-DDD w dodatku często startuje dopiero po 23 a to naprawdę wymaga siły woli… @ Marcin chyba pokaże Twój komentarz Żonie – żeby doceniła jak się poświęcam :-DDD Córka zresztą też koleżankom w przedszkolu opowiada że tata jeździ na rowerze po piwnicy… A 12h to aż o 20% więcej ode mnie 🙂 będę musiał cos z tym zrobić 🙂 @ Jakub może jeszcze coś dorzucę ale nawet jakbym się zapisał na wszystkie możliwe zawody to Professore w liczbie startów bym nie dogonił… Tu nawet Chuck Norris nie dałby rady :-DDD ps w krk w maratonie wystartuje jak będę widział ze jest szansa na PB – ale nawet jak odpuszczę do przyjadę kibicować bo w końcu to my home town 🙂
Na temat ilości godzin treningowych oraz przytykow Profesorre się nie wypowiadam 😉 nie ważne ile się zrobi godzin to itak będzie mało. Co do startów faktycznie sporo ale do Artura jeszcze trochę brakuje :)) do zobaczenia na Cracovia maratonie i być może w Malborku
Grzesiu, przekażę komu trzeba jak Cię żona dyskryminuje:) W piwnicy? Tak nie może być! Może uda się coś załatwić, może rodzina pomoże:) Plan startów ambitny, cztery połówki to nie przelewki, szczególnie Poznań i Gdynia, które są blisko siebie, a na obu jesteś już opłacony:) Na Susz zresztą też:) Czyli widzimy się w Suszu i Gdyni, znajdziesz na pewno chętnych do rywalizacji, ja muszę się zająć dziadkiem Arturem więc wybacz ale nie dotrzymam Ci kroku;))) Zresztą przy Twoich wynikach nie byłoby fanu;) Ale Arek na pewno się skusi:) A trenuje na razie marne 12h w tyg. Pozdr.:)
@ Andrzej trenażer a jazda na zewnątrz to dla mnie kosmiczna różnica… Może dlatego ze 'kręce’ w piwnicy czyli 'średnio’ przyjaznym otoczeniu i nawet film albo muzyka nie do końca pomagają :-DDD. Na szczęście wiosna już za pasem, a co za tym idzie będę mógł zwiększyć objętość treningów rowerowych i może dobije do 15h Profesorre 🙂 ps Gdynie miałem w tym roku odpuścić ale jak zobaczyłem jaki jest popyt i jak pomyślałem ile będzie dyskusji na temat tych zawodów w gronie 'triwatriatów’ to też się skusiłem 🙂 @ Profesorre – w tabeli można te dodatkowe zmienne czyli wiek, przeszłość sportową itp tez umieścić. Nie wiem jak reszta czytelników AT ale mnie analiza wyników po każdych zawodach zajmuje sporo czasu 🙂 szczerze mówiąc zdecydowanie za dużo :-DDD
Ja mialem dokladnie odwrotnie- biegac moglem w nieskonczonosc ale rower to bylo czyste zmuszanie sie :). Teraz jest juz duzo lepiej, ostatnio nawet nie ogladam filmow na trenazerze tylko slucham muzyki. Ze skradzionymi rowerami to dzieki za przypomnienie, mysle ze przyda sie wszystkim- zaczyna sie wiosna i bedzie na nie zbyt, mi dokladnie w marcu dwa lata temu skradziono rower wiec zalecam podwyzszenie czujnosci :). Powodzenia w realizacji planu i wyglada ze do zobaczenia w Gdyni 🙂
🙂 Zapraszam do 'grona’ i do R jak rywalizacji:) No ale Twoja kategoria wiekowa to za wysokie progi dla mnie ale… Ale cos zawsze mozna powalczyc na pewnych dystansach:) No ale zeby nie bylo (zaraz Jakub sie odezwie),ze rzucam jakies rekawiczki!:))) Co do pkt. odniesienia trening-zawody to dobra mysl. Z tym,ze trudno to pewnie odniesc do siebie porownujac z innymi (wiek, predyspozycje, przeszlosc sportowa, aktywnosc fizyczna, czas itd.). Ja trenuje duzo i mocno ale zawsze zaznaczam (niech bedzie: z pokora:)), ze musze 2x wiecej zeby chociaz podskoczyc 'mlodziakom’ z 30-40:) Dla mnie, obecnie, 15h to duzo w tyg. ale staram sie z tym 'uporac’. Pozdrawiam:) Ps. Szkoda rowerow..:(