Tomasz Marcinek: „W Malborku walkę będę toczył sam z sobą”

Jego występ na zawodach mistrzostw Polski na długim dystansie w Malborku zapowiedziany został specjalnym, rycerskim anonsem. O co więc będzie walczył rycerz Tomasz Marcinek? Jaki pojedynek jest dla niego najważniejszy?

ZOBACZ TEŻ: Adam Proń: „Jestem Ironmanowym ortodoksem”

W tegorocznej edycji Castle Triathlon Malbork do startu staną triathloniści-rycerze. Jednym z pierwszych ogłoszonych zawodników był Tomasz Marcinek. W rozmowie z Akademią Triathlonu opowiada o przygotowaniach do zawodów, motywacji i rozwijaniu talentów.

Nikodem Klata: W rycerskim anonsie zamieszczonym przez Castle Triathlon Malbork mogliśmy przeczytać, że raczej słabo tolerujesz zimno. Jakie byłyby dla Ciebie idealne warunki na start w Malborku?

Tomasz Marcinek: Dotyczy to tylko etapu pływackiego. Na reszcie może padać, może być zimno i nie robi mi to znacząco problemu. A w wodzie szybko tracę ciepłotę ciała i szybko się wychładzam.

Nieraz nawet na basenie, jak dłużej postoję, to po prostu dygoczę. Taki urok. W Malborku nawet jak na tym etapie bym zmarzł, to już wiem, jak dalej sobie radzić, aby reagować na bieżąco.

NK: Skoro są rycerze, to muszą być też pojedynki rycerskie – na rywalizację, z jakimi zawodnikami czekasz najbardziej? 

TM: W Malborku na pełnym dystansie walkę będę toczył sam z sobą, aby od rana być w gotowości, mocno zmobilizowanym i gdy kryzysy nadejdą być na nie przygotowanym, przeć dalej przed siebie.

Lecz myślę, że w Malborku tych rycerzy będzie sporo i każdy będzie z każdym chciał wygrać. Będzie to mega ekscytujące doświadczenie.

NK: Podobno zamierzasz walczyć do białego rańca, chociaż chyba lepiej byłoby skończyć wyścig nieco szybciej – jakie są Twoje założenia na start w Malborku?

TM: Chyba chodziło organizatorom, aby walczyć do białego rana z braćmi Ławickimi po starcie (śmiech). Założenia mam. Podczas startu przekonam się, co z tego wyjdzie, lecz mam kilka opcji na ten start.

NK: Lipiec w Twoim wykonaniu był intensywny, ale przyniósł też sporo sukcesów – srebro w Suszu, zwycięstwo podczas Enea Bydgoszcz Triathlon, zwycięstwo i srebro w zawodach serii Garmin Iron Triathlon – to dobry zwiastun przed Malborkiem? 

TM: Tak, są to mega intensywne tygodnie, bo oprócz startów, treningów, prowadzenia zawodników wszystko się nakłada z tygodnia na tydzień. Łatwo zaplanować, trudniej wszystko zrobić i być z tego zadowolonym.

Lipiec był udany dla mnie jako zawodnika i trenera. Jak ten miesiąc się skończył, to powiedziałem sobie: „no warto było”. Podczas mistrzostw Polski w Suszu liczyłem na medal. Obawiałem się, jak nowy rower się sprawdzi i czy miałem wystarczająco czasu, aby się w niego wpasować. Troszkę żałowałem po starcie, że za lekko pojechałem etap kolarski, ale finalnie wyszło ok.

NK: Wygrałeś również w zawodach AQUA SPEED Open Water Series. Trenujesz pływanie aż 5-6 razy w tygodniu. To pływaniem masz zamiar zaskoczyć w Malborku? Organizator  zwracał raczej uwagę na fakt, że: „za to jak na rumaka wskoczy to cały Malbork otwiera oczy”…

TM: 5-6 razy w tygodniu to taki standard zawodnika, który się ścigał na krótszych dystansach i to wprowadziłem od kwietnia do treningu, żeby po prostu wykorzystać bardziej trening pływacki i podnieść swoją dyspozycję na tym etapie. Oczywiście dzięki temu inne dyscypliny też korzystają.

Na rowerze lubię jeździć. Tym bardziej na nowym – czuć, że każdy wat jest wykorzystany. A w Malborku już nieraz startowałem i w tym roku będzie słychać mnie z daleka, jak będę jechał (śmiech).

NK: Po zawodach w Suszu pisałeś, że: „znów wróciła pasja do trudnego treningu oraz walka, aby połączyć wszystkie obowiązki”. To znaczy, że ta pasja na chwilę zniknęła? 

TM: Może tak to zabrzmiało, ale pasja nie znika, jeżeli się ją kocha naprawdę. Problem był z treningiem. Do końca marca tego roku nie realizowałem go, jak należy, mimo że wstawałem bardzo wcześnie i kończyłem dzień późno w nocy. A od kwietnia mogłem wrócić do mocnego treningu i budować dalej formę.

NK: Co sprawiło, że ponownie poczułeś motywację? 

TM: Chyba Kacper Stępniak. Patrząc, jak startuje w Warszawie i wygrywa, powiedziałem sobie: „K… razem startowaliśmy tyle lat, byliśmy razem na sztafetach ITU, a teraz patrzę, jak on wygrywa, a ja stoję z boku” – co prawda ze swoją ekipą TM IRON TEAM, lecz czuję, że mam taki organizm, który też jeszcze dużo może pokazać na dłuższych dystansach.

Poszedłem w rozwój firmy, ale widziałem, że dobrze łącze wszystkie sprawy i stwierdziłem, że skupię się także mocno na swoim treningu, co czynię od kwietnia tego roku. A po starcie w Warszawie, kolejnego dnia kupiłem nowy rower TT, aby nie tracić na tym etapie. 

NK: W towarzystwie rycerza często przebywają damy. W Twoim zespole IronTeam większość zawodników to właśnie kobiety, których obecność w triathlonie z roku na rok rośnie. Co zmieniło się w triathlonie od czasu kiedy mówiono, że „triathlon to nie jest sport dla kobiet”

TM: Zdecydowanie kobiety się nadają do tego sportu. Nie ma z nimi problemu, bo mają dużo większe zmartwienia niż czy ta opona będzie odpowiednia, czy może ta – jak to jest znane w przypadku mężczyzn (śmiech).

Kobiet w triathlonie jest coraz więcej i ta tendencja będzie rosła. Faceci zbyt szybko chcą osiągnąć jak najlepsze wyniki i przez to szybko się wypalają. Kobiety w większości robią to z radością i start w zawodach nie jest dla nich celem ostatecznym, przez to tworząc dobrą atmosferę dookoła i zostają w sporcie bardzo długo. Ja się cieszę, że mam ich tyle w zespole i cieszę się, że mogę im pomóc w drodze sportowej i odskoczni od życia codziennego.

NK: W ubiegłym roku w rozmowie z Akademią Triathlonu mówiłeś, że każdy ma jakieś talenty i istotne jest ich szukanie i rozwijanie. Jak Ty rozwinąłeś się od poprzedniego roku? 

TM: Dokładnie, każdy go ma. Pytanie, jak będzie konsekwentny, aby go wydobyć i czerpać z niego. Dużo osób chce coś zrobić, planuje, ale nie ma konsekwencji i nic z tego nie wychodzi.

Ja robię swoje kolejny rok i z każdym kolejnym staram się to ulepszać i się nigdy nie poddawać. A ja się rozwijam, jak drużyna się rozwija. A czy ona się ulepsza, to można samemu zaobserwować.

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,771ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane