Waga…

… urządzenie do pomiaru masy. Potocznie masa… w tym przypadku ciała. Odwieczny problem ludzkości… przynajmniej od czasów paleolitu. Generlanie nigdy się zgadza. Jest jak cena akcji na giełdzie – przez 90% czasu swojego istnienia są albo przewartościowane albo niedowartościowane a tylko 10% to czas, w którym giełda odzwierciedla ich rzeczywistą wartość. Z wagą, rzecz porównując w wielkim uproszczeniu, jest podobnie – albo jest za duża albo za mała, rzadko kiedy Nam odpowiada.

Jeśli akurat jesteś zwykłym zjadaczem chleba (o nim później) to jeszcze masz szansę, że walka z wagą Cie nie wykończy. Jeśli masz to niezwykłe szczęście, że zostałeś triatlonistą.. no cóż… na 99% jesteś spaślakiem. Do tej pory mogło Ci jedynie wydawać, że masz lekką nadwagę, no może początki otyłości ale spaślak? tłuszczobeczka? słoń morski? Jakże to? Nie godzi się!

Po chwili kiedy przychodzi opamiętanie stwierdzasz, że fakty mówią same za siebie – BMI 30,4 to początki otyłości. Nie ważne czy chcesz być tri czy nie. Tak coś Ci się wydawało już wcześniej, że to chyba nie może być normalne, żeby trzeba było położyć nogę na nogę, żeby móc ubrać skarpetkę (cenne spostrzeżenie 'Grubego’) ale kto by się przejmował drobiazgami. W końcu sztuka dostosowania się do trudnych warunków to Twoja specjalność. Jeśli spostrzegłeś ten fakt zanim pomyślałeś o zostaniu tri Twoje szczęście. Oszczędzi Ci to kolejnego szoku w przyszlości jak już zrzucisz kilka kilo. Jak to zrobić – bardzo prosto – mniej jeść i więcej się ruszać. Ale jak TO zrobić? To już sprawa bardzo indywidualna. Każdy z nas ma inny organizm i musi odnaleźć własną drogę. Inni mogą tylko dodać motywacji albo uzupełnić braki w elementarnej wiedzy o żywieniu, jeśli takowe były. Mnie ta 'sytuacja’ zastała w marcu br. Tzn. nie braku wiedzy tylko uświadomienia sobie nadmiaru tłuszczu. Pierwszym krokiem była eliminacja pieczywa z diety. Poza tym jadłem jak dotychczas wszystko. To pomoglo mi na początku. Czy sprawdziłaby by się u innych? Nie wiem. Pieczywa praktycznie nie jem do chwili obecnej poza kilkoma dniami w m-cu w bardzo małych ilościach. Po porannym biegu mała świeża, pachnąca bułeczka z dżemem pomarańczowym… mniam mniam. Stop. Nadal zrzucam. Ponieważ lubię nabiał więc jogurty, serki wiejskie, mleko z musli i płatkami pełnoziarnistymi są ze mną na codzień. Poza tym mięso, warzywa… słodyczy przez długi czas zero… oczywiście teraz mogę pozwolić sobie na trochę więcej niż jeszcze w czerwcu na ten przykład.

W czerwcu bowiem olśniło mnie i postanowiłem zostać tri. Wtedy jeszcze nieśmiało oswajałem się z tą myślą czytając 'jakąś’ AT. Waga wskazywała 82 kg. Dumny jak paw pytany ile zrzuciłem mówiłem 10 kg – nie ważyłem tyle od kilku lat. Nagle miałem znowu w szafie kilka pasujących koszul, spodnie z garnituru nie powodowały zawrotów głowy, euforia. Kupiłem sobie pierwszy garnitur serii slim – wszedłem a jakże, trochę tylko musiałem wypuścić powietrze ale pomyślałem z czasem się dopasuje do niego.

Od maja oprócz diety dołączyło pływanie i rower, który wyciągnąłem po raz pierwszy od chyba 5 lat.

Czytając Biblię Treningu można znaleźć prosty sposób na obliczenie optymalnej startowej masy ciala triatlonisty. Podane wartości odpowiadają prawidłowemu BMI mniej więcej w połowie zakresu czyli ok. 22. ILE? 22… 22 – głupiego nie udawaj. To ile ja mam ważyć? Przy moim wzroście wychodzi na to, że optymalna masa to 67 kg. Raz tyle ważyłem, jak po studiach pojechałem do Turcji i przez m-c żywiłem się suchymi bułkami, kefirem, ostrą papryką i pomidorami… takie to były ciężkie czasy. Pod koniec wyjazdu spokojnie mogłem chodzić w mini szortach drobnej od urodzenia koleżanki (nic innego nie przymierzałem – słowo daje!).

Długo granica 80 kg broniła dostępu do niższych wskazań wagi – przez parę tyg. raz poniżej raz powyżej. Przyjąłem bezpieczny plan, że do końca roku przynajmniej 76 kg. Kiedy oswoiłem się tą myślą to poleciało. Teraz jest 75,5 ale tak naprawdę na ok. 1 kg biorę poprawkę, bo nie zawsze piję tyle ile potrzeba. Do 67 kg nie zamierzam dochodzić. Moja waga 'licealna’ to 74 kg, myślę, że teraz mogę dojść do 72, co daloby BMI <24. Teraz jednak mimo wszystko mam trochę więcej mięśni i widok znikającego tłuszczu na flankach cieszy choć do rzeźby Natalii pewnie mi daleko i chwalił się nie będę:-)

Na koniec ostrzeżenie – taka pogoń za 'optymalną’ wagą może się skończyć anoreksją – dążenie do 'doskonałości’ może być zgubne dla psychiki. Dotyka często ludzi bardzo ambitnych, perfekcjonistów, nie godzących się z porażką, najczęściej kobiet. Dlatego po czasie można przekroczyć niewidzialną granicę, za którą problem z wagą może być odwrotny. Wszystko jest w Naszych głowach. Ale nie ma takiego problemu, z którym triatlonowiec by sobie nie poradził. Triatlon to sposób na życie w równowadze. Na wielu plaszczyznach.

…a rower stoi nadal dumnie w mieszkaniu… nadal patrzę z uczuciem dreszczy przebiegających po plecach ale zaczynam się już powoli z lekkim przerażeniem zastanawiać jak tym diabelstwem jeździć – przecież to jest zupelnie coś innego niż mój poczciwy staruszek mtb… jutro ostatnie regulacje i w drogę…

Powiązane Artykuły

21 KOMENTARZE

  1. Łukasz też jestem na paleo od jakiegoś roku i bardzo sobie ją chwalę:) początki wiadomo trudne, ale kryzys trwa chwilę a potem już jest tylko lepiej! Polecam książkę Robba Wolfa 'Paleo dieta’ która jest napisana jeszcze prościej niż książka Friel’a i Cordain’a 🙂 P.S. Dla wszystkich starających zrzucić kg- waga leci w dół bez większego starania

  2. Dobrzy ludzie napiszcie , prosze , troszke wiecej o swojej walce z 'TA OKRUTNICA WAGA’ od 3 miesiecy nie chce drgnac i wkurza mnie to niesamowicie , musze zgubic 10 kg do konca roku .

  3. Dzieki, wiedzialem,ze mnie pocieszycie. jak by zawody odbywały się z górki to bym był najlepszy ha ha…

  4. No dobra Łukasz… wiadomo, że i tak ktoś by zapytał – pod jakim warunkiem? Dziękuję bardzo za wyróżnienie i miłe słowa – to jest dla mnie wielka i bardzo sympatyczna niespodzianka!

  5. 'Klub kwintala’??? hmmm to chyba nie będzie elitarny tylko powszechny :-))) jeszcze do niedawna bym się załapał. A kawa? No cóż. Nie będę Wam zdradzał do kiedy postawiłem sobie szlaban na kawę – taki bat na siebie ukręciłem, bo kawę lubię, ale wypiję pod jednym warunkiem…

  6. Żubr musi być. Raz na miesiąc, ale musi. Podobnie jak dobry whiskacz, albo domowej roboty odstany, dwuletni bimber na śliwkach albo gruszkach. Też raz w miesiącu. No przecież nie da się tak tylko na zupie z trawy i herbacie ze słomy.

  7. zdroof kamień mi z serca spadł wielkie dzięki za kawe i mocną herbate 😉 Łukasz proponuje wrócić do małej kawki nie do żubra 😉

  8. 'Łał’ wpis w nocy i tyle komentarzy – nośny temat, a że pogięło czy pokręciło to i bez tego wiemy – prawda?;-) 'Używki’ to ciekawy temat – herbatę piję od ponad roku gorzką i strong earl grey musi być, kawę bardzo lubię i nie zrezygnuje z niej choć były takie tygodnie, że musiałem odstawić na kilka dni – szczególnie po intensywnym pływaniu mi nie służy, słodzę zamiast 2 łyżeczek tylko pół a już do DOUBLE ESPRESSO to obowiązkowo szczypta cukru musi być; alkohol – od ponad pół roku nie miałem się kiedy napić! tzn. okazje były i w domu 'kilka’ fajnych butelek puszcza oko ale po wysiłku alkohol wyjątkowo źle toleruje, poza tym w okresie zrzucania wagi bardzo ostrożnie z alkoholem! Po raz pierwszy od długiego czasu 'pokosztowałem’ czerwonego wina (poezja) w Krakowie ostatnio, bo jak tu zajadać pyszne steki bez niego… dwa dni mnie trzymało:-) A 'pasta’ wszelkiej postaci z oliwą, czosnkiem, pomidorami i wszelkimi dodatkami, owocami morza itd…. mmmm…. mogę jeść codziennie ale ostatnie pół roku także odstawiłem – teraz powoli wracam. O coś czuje, że kiedyś sobie pogotujemy na wspólnych wyjazdach;-) Andrzej – Twoje BMI obecnie to 29,9 – górna granica nadwagi i początek otyłości – ile powinno być? Jeśli nie jesteś kulturystą z przesadnie rozbudowaną muskulaturą to 78 kg da Ci BMI 24 (od 25 zaczyna się nadwaga).

  9. A to ja mam jeszcze jedną propozycję. Proponuję założyć 'klub kwintala AT’. I przyjmować tylko tych, co przyślą certyfikat ważenia z wynikiem powyżej 100kg. Taki elitarny klub triathlonu. Jakoś chyba łatwiej uporałbym się w stronę 100 niż w stronę 85. Przy 92 kg. już dostrzegam kaloryfer, znaczy tam w myślach, głęboko wizualizując. Andrzej – ale 96 to już przegięcie 🙂 No chyba że klub kwintala.

  10. No to podnieśliście mnie na duchu. Znaczy ja jestem w tym gronie normalny 🙂 Bo mnie jeszcze tri-noreksja nie dopadła. Chociaż i tak do pożądanej wagi brakuje mi 6kg. Ale dzisiaj rano bęcnąłem niesłodzoną, czarną kawkę, pożarłem pyszne ciacho, takie jak wuzetka, ale czekoladowe. Poprawiłem odrobiną czekoladki 🙂 I teraz mi dobrze, siedzę sobie i nic nie robię. No ale żeby nie było za lekko, jak mi się lód na kostce roztopi i noga trochę odtaje to półtorej godziny na eliptyku w planie. A potem z córą do aquaparku i następne półtorej godziny ganiania. Skąd dzieciaki mają tyle prądu? A waga? Waga kłamie!

  11. Nie czytałem jeszcze fachowej prasy ale coś mi się wydaje, że jestem w czarnej d…e z moją wagą, wiek 44, wzrost 180 a ja wciąż stoje na 96 kg i od kilku miesięcy nic się nie zmienia, a ważyłem 116kg 2 latka wstecz. To jaka wagę powinienem osiągnąć w/g Was?

  12. Zdroof- gratuluję BLOGERZE SIERPNIA;) zasłużyłeś- lubię czytać Twoje wpisy, masz dryg do ujmowania tematów w ciekawy dla czytelnika sposób. Gratki jeszcze raz!

  13. Artur. Mimo, że jest północ…idę do kuchni 🙂 …@Michał…pokręciło nas…uważaj

  14. Ja mam przykład. Sam stosuję od dwóch lat i wciąż się nie nudzi. To danie na po treningu. Cztery ząbku czosnku rozgnieść a potem drobno pokroić. Dwie małe suszone papryki peperoncino rozdrobnić. Pęczek natki pietruszki drobno pokroić. Oliwę z oliwek bez oszczędzania na patelnię wlać. W międzyczasie wstawić wodę na makaron. Nie solić, nie lać oliwy. Jak woda się zagotuje wsypać makaron w ilości ok. 100 g (danie dla jednej osoby). Dopiero wtedy lekko posolić. Makaron musi być mocno al dente (wtedy cukier uwalnia się w organizmie jeszcze wolniej). Zanim dojdzie makaron, na patalnię wrzucić część natki pietruszki, peperoncino, czosnek zeszklić. Czosnek nie może się przypalić bo inaczej zawartość patelni wywalić do kosza. Makaron gotowy odcedzić i wrzucić na patelnię. Dodać resztę natki pietruszki. Wymieszać. Potem na telarz i posypać świeżym serem (ja używam grana padano). Czas przygotowania 8 minut (tyle ile gotuje sie makaron).Po takim daniu regeneracja murowana. Oprócz cukrów o niskim indeksie glikemicznym, siarka z czosnku, istotna w procesach tlenowych, żelazo w natce wspomoże transport tlenu we krwi. Czego więcej trzeba. Smacznego.

  15. czy was zupełnie pokręciło???????? jak można pysznej kawki nie słodzonej nie wypić każdego dnia???? cholercia kawy od roku nie pije hmmm gdzie ja trafiłem muszę być ostrożny z kim się zadaje 😉

  16. Ja herbaty nie piję praktycznie całe życie, a kawy od 3 miesięcy – jakieś inne przykłady proszę, które mógłbym wprowadzić do swojego jadłospisu 😉 I chyba będę się musiał do Ciebie uśmiechnąć w kwestii pożyczenia jakiejś książki na temat diety i treningu.

  17. Tak. nie pytaj jak moja żona reagowała na początku na to wszystko, ale byłem zauroczony książką Friela. Zresztą kiedy przyjechał do Polski na konferencję 'Triathlon 3 razy TAK’ miałem okazję godzinami rozmawiać z nim o tym sposobie żywienia. To wszystko wymagało ogromnego poświęcenia – do dziś dziękuję mojej rodzinie, że wytrzymywała jedzenie na dwa sposoby. Ja szykowałem swoje – oni swoje. Teraz, wracając do tego sposoby żywienia, nie stosuję się już tak bardzo do wszystkich zasad, ale generalnie kierunek 'NATURALNE’ przeważa. kwestia przyzwyczajenia, wyrobienia odpowiednich nawyków żywieniowych. Podam ci przykład. Kiedyś piłem herbatę i kawę z dużą ilością cukru. Dziś nie mogę wziąć nawet łyka 'słodzonego’ – organizm tego nie przyjmuje. Nie wiem, jak można pić słodzoną herbatę lub kawę :-))) zresztą kawy od roku nie piję 🙂

  18. Że tak zapytam Łukaszu – to da się w tych czasach jeść tylko naturalne rzeczy? Czym Ty się tak naprawdę żywiłeś? Bo jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić…

  19. w pierwszym roku treningów do tri (2008) stosowałem zasady paleodiety opisanej przez Friela. Wszystko naturalne. Zero czegokolwiek, co zawierało sztuczne dodatki, zero pieczywa, zero alkoholu. Z prawie 103kg schudłem do 85 w ciągu jednego roku. ostatnio jeden ze znanych triathlonistów w Polsce – czołówka – powiedział święte słowa: 'Spójrz na najlepszych triathlonistów na świecie. To kogucia waga. Jeśli chcesz mieć dobre czasy w tri musisz przy swoim wzroście ważyć poniżej 80kg’….(182cm). Wracam do paleodiety :-))) Czułem się wówczas najzdrowiej…choć w dzisiejszych czasach trudno jest utrzymać reżim takiego żywienia. Pokus jest zbyt dużo.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane