Witam wszystkich, to mój debiut na blogu AT.
Na wstępie chciałbym naszkicować sytuację, w której się znalazłem.
Triathlon amatorsko trenuję od dwóch i pół roku. Staram się stawiać sobie ambitne cele i realizuję je z pełnym zaangażowaniem.
W tym sezonie postawiłem sobie wysoko poprzeczkę, w sumie aż trzy.
Pierwsza: połółwka mocno poniżej 5h w Poznaniu
Druga: debiut w IM w Borównie na 11:30
Trzecia: wyprawa w Karakorum: https://www.facebook.com/roweremprzezkarakorum
Jednak nie często zdarza się, że podnosisz słuchawkę telefonu i słyszysz, że możesz wyjechać na półroczny kontrakt na Bliski Wschód.
Moją największą pasją, poza Triathlonem, są podróże i poznawanie świata od środka. Możliwość pracy w Katarze i odkrycia jak wygląda życie na Półwyspie Arabskim to dla mnie niesamowita okacja, która prawdobodobnie nigdy się nie powtórzy. Dlatego musiałem odłożyć wszystkie swoje plany i marzenia na przyszły rok. Był to niemały dylemat, decyzję musiałem podjąć w ciągu jednego dnia. Nie przespałem nocy rwąc włosy z głowy i myśląc o alternatywie jaką miałem. Z jednej strony moje plany, na które ciężko tyrałem, dzień w dzień zalewając się potem na treningach, a z drugiej wyjazd do innego świata, który zawsze mnie fascynował, świetne warunki finansowe… no i trenować da się wszędzie. To mnie przekonało do wyjazdu. Mówią, że to co się odwlecze to nie uciecze i starty oraz wyprawę przełożyłem na 2014 rok. Zamknałem wszystkie sprawy w Polsce, wyprowadziłem się z mieszkania, skończyłem projekty, nad którymi pracowałem, pożegnałem rodzinę i przyjaciół, spakowałem walizki, cały potrzebny sprzęt, łącznie z rowerem, i po dwóch tygodniach siedziałem już w samolocie lecącym do Doha czyli stolicy Kataru.
Wyobraźcie sobie teraz mały, pustynny kraj, otoczony z trzech stron gorącą kipielą Zatoki Perskiej, w którym jest tylko jedno miasto – Doha.
Kraj paskudnie bogaty, posiadający największe na świecie złoże gazu ziemnego i nieprzebrane ilości ropy.
Mamy sierpień, temperatury w cieniu dochodzą do 50 stopni (jak np. wczoraj) a wilgotność czasem nawet do 70%
Kiedy wieje wiatr człowiek ma wrażenie że to Allah operuje suszarką.
Słońce oślepia, pali skurę, rozgrzewa wszystko do czerwoności.
W pracy pot spływa ze mnie strumieniami i nie zostawia na mnie suchej nitki (dosłownie).
Jestem tu już miesiąc.
Każdego dnia mocno zaciskam zęby i po pracy wychodzę na treningi.
Zmagam się z niewyobrażalnymi, z europejskiego punktu widzenia, warunkami (które określam jako ultimate-hardcore-extremie 😉 ) i dosyć słabym zapleczem obiektów sportowych Prowadzę też nieustanną walkę z brakiem czasu, ponieważ na kontrakcie budowlanym pracuje się naprawdę dużo.
Chciałbym żeby ten blog był opisem moich zmagań na tej pustynnej ziemi.
Myślę, że pomoże mi z motywacją, którą ciężko jest utrzymać w tych warunkach.
Muszę przetrwać do stycznia i nie odpuszczać, napierać ile się da.
Życzcie mi powodzenia.
Tutaj City w Doha by night:
Niedawno ekspaci zalozyli klub triatlonowy: http://www.triclubdoha.com/. Za jakies dwa miesiace zmieni sie perspektywa, jak po plywaniu w wodzie otwartej wybierzesz sie na bieg, nadal w krotkich spodenkach i w sloncu. Wlasnie tez sie przeprowadzam w okolice, do zobaczenia na startach
Cześć Mateusz! Jesteś kolejnym blogerem 'z dalekiego kraju’ i mam nadzieję, że pisanie na AT będzie dla Ciebie świetną formą kontaktu z Polską 🙂 Będziemy dopingować z całych sił. Podsyłaj w miarę możliwości jakieś zdjęcia z tras treningowych. Chętnie zobaczymy, gdzie trenujesz. trzymam kciuki i czekamy na kolejny wpis. Witaj na pokładzie AT! Pozdrawiam.
Witaj! Nie odpuszczaj i napieraj! Trening w takich warunkach da Ci dużo! Jak wrócisz to 38 st. C latem nawet nie zauważysz:) Powodzenia!
Budowlaniec triathlonista? Witaj w klubie 🙂 Powalczymy w przyszłym sezonie 🙂
Ja na swoim kontrakcie 90% treningów rowerowych robiłem na trenażerze i miałem lepszy progres niż przy wyjeżdżeniach na zewnątrz. Polecam. Poza tym, można ogarniać maile w trakcie przy odrobinie wprawy:)
Fajny kraj, też miałem podobne dylematy, z tymże kontrakt miał być o wiele dłuższy, w czasie ustalania szczegółów dostałem inną propozycję i zostałem w Polsce. Czasami się zastanawiam jakby to było? Warunki do treningu nieziemskie, ale z drugiej strony jakbyś zdobył kwalifikacje na Kona to masz dobre przetarcie 😉
Patrzę na tą fotkę i myślę ,,rzeczywiście kawał pustyni’… 🙂 A co do tri – to ładne czasy nakręciłeś…. Tak tri-maj!
Powodzenia! 🙂 Fajnie będzie poczytać o treningu w takich okolicznościach. Mnie gorąco kompletnie rozwala.