Zimowa walka gorsza od świątecznej””

Witajcie, to ja – Daśka!

 

Byłam dosłownie pewna, że gdy pojadę do Rodziców na święta nie będę się mogła opędzić od pysznych pierogów, śleżyków, rybki i innych smakowitości, a jednak dałam radę bez żadnego problemu. Od czasu gdy zaczęłam znowu intensywniej trenować jedzenie jakoś mi 'nie podchodzi’, zupełnie brak mi apetytu, a może podświadomie wiem, że trzeba się lekko ograniczyć. Jednak nie o tym chciałam pisać…

 

Wróciłam dwa dni temu do Wrocławia, gdzie mieszkam już na stałe, wzięłam rower i cichy głosik w mojej głowie szepcze mi ’Daśka, jest 5 stopni, ty idziesz na rower?? Zamarzniesz!!!’. O mały włos i cichy głosik by wygrał… Niestety jestem straszliwym zmarzlakiem i każde wyjście z domu (nawet do sklepu) jest mocno przemyślane. Jak z tym walczyć?? Niestety nie ważne jak ciepło się ubiorę – mi po chwili zawsze jest zimno!! Jednak przemogłam się i wyszłam na 5 stopni, spory wiatr, mało słońca, brr juz mi zimno na samą myśl… Trening na spokojnie – 20km pół na pół, drogą i terenem dla urozmaicenia, po 4 – 5km standardowo Ventolin poszedł w ruch. Było trochę błota, więc i ciężej, ale dałam radę – przyjechałam uradowana, lekko zmęczona i zadowolona z siebie oraz… straszliwie zmarznięta!!! Niesamowite jak człowiek lepiej się czuje za każdym razem jak się porusza i zmęczy porządnie, tylko to zimno ehh… 🙂 Kolano dostało trochę pracy i ma się średnio – nadal nie mogę kucać i klękać, ale spokojnie pracuję nad tym…

 

I tu wlaśnie chciałam podziękować za zainteresowanie i wsparcie na portalu – jestem w szoku, że nagle tyle osób jest tak pomocnych (wybaczcie, ale ostatnio jakoś się z tym nie spotykam). Tyle wiedzy, zainteresowania i rad – dziękuję Wam bardzo!

 

Marzy mi się, aby być zdrową, w pełni formy i aby wystartować na początek w małym wyścigu rowerowym. Potem jak się uda to coś większego. Czy to w ogóle realne? Po 12 – letniej karierze sportowej na parkiecie nadal brakuje mi rywalizacji, morderczych treningów, zmęczenia, które jednak dawało satysfakcję, że trening był tego wszystkiego wart… brak mi tego… myślicie, że można po kilku latach przerwy, już z nie tą kondycją i kolanami co kiedyś – wrócić i coś jeszcze osiągnąć??


Poza tym jak walczyć na rowerze z zimnem – ubieram się ciepło, ale to chyba mi nie starcza… Przecież nie ubiorę spodni narciarskich!!! (w zimę w sumie tylko w nich jest mi ciepło hehe). Nie przesadzam, bo ze mnie to naprawdę straszliwy zmarzlak ;P macie jakieś dobre sposoby?? Niestety obecnie nie mam roweru stacjonarnego, trenażera itp, więc jazda w ciepluteńkim domu nie wchodzi w grę. Gdy nadejdzie śnieg (pewnie na Wielkanoc hehe) wtedy przeniosę się do jakiegoś Wrocławskiego klubu, ale co robic teraz gdy jeszcze można jeździć, nie jest ślisko, ale jednocześnie człowiek zamarza…


Jako, że jutro ostatni dzień 2013 roku, życzę Wam wszystkim, aby nadchodzący 2014 rok byl bez kontuzji, ale za to z wielką radochą, osiągnięciami i ogromną motywacją, jakiej czasami brak gdy za oknem zima. 


Pozdrowionka Daśka

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,391ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze