Debiutancki sezon

Miałem ten wpis napisać dopiero w przyszłym tygodniu, ale głowa jest tak gorąca od ostatnich treningów i wyciąganych wniosków, że postanowiłem dzisiaj trochę wolnego czasu poświęcić na streszczenie mojego debiutanckiego sezonu w tri.

Rok jak zwykle rozpocząłem maratonem w Krakowie z czasem 3:16, co biorąc pod uwagę tylko dwa długie wybiegania przed zawodami (raz na 30km i raz na 25km) było nie lada wyczynem. Życiówkę poprawiłem o niecałe 4 min, ale najbardziej cieszył mnie fakt, że ani razu się nie zatrzymałem, był to pierwszy maraton który w całości przebiegłem, niemalże stale trzymając się peacemakerów na 3:15.

Później był debiut w triathlonie, w Białce Parczewskiej. Małe, lokalne zawody, pierwszy raz organizowane. Dobrze, że dzień wcześniej był rozgrywany sprint, to część błędów organizacyjnych na mój start (ćwiartka) zostało wyłapanych i poprawionych. Po przyjeździe na miejsce zamierzałem kupić żele na expo, jakoś w Krakowie nie udało mi się kupić moich ulubionych, ale okazało się, że expo nie ma bo jest kiepska pogoda i mało klientów 🙂 Na szczeście spaliśmy z narzeczoną przed zawodami u jej babci i dała nam czekoladę, której to kawałki sobie poza bułą (patent wyczytany na blogach AT) przykleiłem taśmą do roweru. Biorąc pod uwagę deszczową pogodę, można sobie wyobrazić jak bardzo musiała smakować 'chrupiąca’ czekolada, ale było to moje jedyne paliwo na rowerze. 

Przebrany w piankę, którą kupiłem miesiąc wcześniej i pewny swego stanąłem na starcie, zaczynają liczyć 10,9,8 a tu jeszcze moje Kochanie robi mi sweetfocie na fejsa wiec trzeba było zapozować, słyszę 5,4 staję w szeregu i nagle uświadamiam sobie, że nie wiem gdzie mam płynąć a tu słyszę 0 i ludzie z tyłu napierają na mnie, stwierdziłem, że płynę za tymi z przodu i jakoś to będzie i byłoby faktycznie gdybym ich się trzymał, ale moja nawigacja po jednym trenningu open water wyglądała jak nawigacja Zagłoby po kilku głębszych, więc zygzankiem od lewej do prawej jakos ten niecały kilometr przepłynąłem, później strefa zmian, wogóle nie przećwiczona, co zresztą szybciutko wyszło na jaw, ale później rowerek.

Nie miałem dużego doświadczenia kolarskiego, a w Krakowie głównie trenuję po górkach więc nie miałem pojęcia czego oczekiwać, tym bardziej, że tydzień wcześniej kupiłem moją pierwszą lemondkę. Najpierw na rowerku spokojnie, wsunąłem kanapkę no i strzała, bo nagle się okazało, że nikt mnie nie chce wyprzedzać, za to ja wyprzedzam innych. Odcinek rowerowy składał się z 2 pętli, na drugiej wyprzedziło mnie 2óch gości (jeden ciągnął na bezczela drugiego) ale to ich sprawa, na pierwszej pętli podjeżdzam do nawrotki a tam mi krzyczą że jestem 10, stwerdziłem, cóż trzeba załadować paliwo, chociaż czekolada okrutnie zgrzytała i do przodu. Drugie kółko minęło spokojnie, ze średnią prędkością 35km/h. Na biegu stwierdziłem, że walczę o podium na AG więc po co mi skarpetki, to tylko 10km, co z tego,że mam zwykłe buty do biegania, a nie triathlonowe. Efekt, wyprzedzonych kolejnych kilku gosći i mega odciski na stopach, ale na metę przybiegłem 8 😀

Czas wyszedł 2:11 (18:46 pływanie +strefa zmian, 1:11 rower, 41 min bieg) i pierwsze miejsce w AG (tak naprawdę byłem 5ty ale pierwsza 6 została odrzucona z klasyfikacji AG) więc miła niespodzianka na początek sezonu, choć wydaje mi się, że dystans był niedomierzony.

Drugi start to Triathlon w Szczecinie na połówce, z którego tydzień wcześniej chciałem zrezygnować, bo jak tu robić połówke jak 2 tygodnie na wakacjach nieco wcześniej się całkowicie obijałem. Ostatecznie stanąłem na starcie, który z racji upałów przesunięto na 9 rano. Narzeczona się smiała, że po pływaniu w Odrze będę świecił w nocy na zielono, ale było całkiem przyjemnie, szczególnie jak dogoniłem gości z ćwiartki, którzy startowali 5 min wcześniej, patrze, oni wychodzą już z wody a przede mną nikogo, więc na chwilę się zatrzymałem i krzyczę czy jestem pierwszy, no ale w końcu kogoś tam z przdu dostrzegłem, więc pierwszy na pewno nie byłem. Druga pentelka już spokojnie, później znowu długa strefa zmian i rower. Tu było prawie wszystko ok, poza tym, że izo miałem za gęsto rozrobione i na ostatnim kółku zamist dawać mi eneregię izo mi tą energię właściwie odebrało, na szcześćie było to już przed strefą, więc szybko złapałem butelke wody, poszła całła od razu, później zmiana (tym razem założyłem skarpetki) no i bieg, tylko jak tu biec jak mi organizm krzyczy stop, złapałem kolejną butelkę wody, lód na serducho i na plecy (bo inni tak robią) no i do przodu, pierwszy podbieg a nogi odmawiają posłuszeństwa, sprawdzam tętno i widzę, że nic z tego trzeba pomaszerować, no i tak gallowayem zeszło mi do 13 km ale dzięki piciu na każdym puncie, a były praktycznie co 1,5km po 13km wróciły mi siły i zacząłem nieprzerwanie truchtać z tempem około 5 min/km. Ostatnie kółko niemalże już przeleciałem porównując wcześniejsze i zawody skończyłem na 22 miejscu, 5 w AG z czasem 5:40 (40 min pływanie, 2:40 rower i 2:07 bieg), co było grubo poniżej oczekiwań, ale cóż słoneczko przygrzało. 

Później postanowiłem sobie humor po nieudanym Szczecinie poprawić w Strawczynie :), gdzie wyczytałem, że trasa będzie płaska (proszę mnie nie pytać gdzie, możliwe, że mi się przyśniło), bo okazało, się że trasa była do góry i na dół, co wbrew mojej opinii na tle innych zawodników niesamowicie mi pasowało. Na jednym z podjazdów podjechał do mnie sędzia i mówi żebym został dwa metry bo za blisko 2óch gości z przodu się trzymam (oni na czasówkach carbo na na aluminowej kolarce), więc się wystraszyłem i zwolniłem, natomiast jak goście już zaczęli opadać z sił to podjechałem do sędziego i mówie, że ja z nimi tak niemalże od początku, ja ich wyprzedzałem pod górkę, a onie mnie z górki, więc sędzia powiedział żebym robił swoje. Nie obchodzi mnie co gosćie robili za moimi plecami, czy draftowali, ale na tych zawodach musiałem się naprawdę namęczyć, żeby z czytstym sumieniem powiedzieć, że za nikim się nie próbowałem ciągnąć. 

Poza tym, że wlazłem jeszcze w centrum pralki co spowodowało, że moje pływanie było tragiczne, to reszta zawodów minęła zgodnie z planem, no może poza odżywianiem, bo tym razem przegiąłem z żelami co się zemściło na pierwszym kółku, gdzie tempo spadło do 4:20, ale później było już tylko lepiej, kolejny raz strategia 'pij, okładaj się lodem i polewaj wodą jak dają’ się sprawdziła. W efekcie zawody skończyłem na 14 miejscu z czasem 2:25 (26 min pływanie, 1:12 rower, 42 min bieg) no i 3cie miejsce w AG.

Została mi jeszcze na ten rok moja chcąc nie chcąc główna impreza w Krakowie, tyle, że tutaj już jest dozwolony drafting, a ja w tej dziedzinie niestety doświadczenia żadnego nie posiadam, ale forma jest wysoka, więc celuję też dość wysoko, wszystko się wyjaśni za tydzień. 

Kolejną informacją, którą myślę, że warto się podzielić, jest to, że w końcu przeczytałem niemalże całego Friela, a przynajmiej doszedłem do techniki i wyszło, że pływam a-technicznie, a biegając robię sobie straszną krzywdę, dzisiaj orientacyjnie zrobiłem sobie trening biegowy pod kątem tego co jest napisane w Biblii Treningu i muszę przyznać, że faktycznie lepiej się biega na krótszym kroku a wyższej kadencji, niestety dla mnie narazie to oznacza troszkę wolniejsze tempo, ale mam nadzieję, że uda mi się szybko przestawić. 

Gorzej jest z pływaniem, bo pływam od bardzo dawna i miałem przerwę na studiach, a później zacząłem pływać przechylając się w stronę przeciwną niż powinienem 🙂 i tego się oduczyć będę musiał w zimie co będzie dla mnie nie lada osiągnięciem. Cele na przyszły rok są, kalendarz treningów, też już ułożony, więc teraz tylko skończyć ten sezon na spokojnie i mogę z optymizmem celować w 2016. 

Akademia Triathlonu
Akademia Triathlonuhttps://akademiatriathlonu.pl
Największy portal o triathlonie w Polsce. Jesteśmy na bieżąco z triathlonowymi wydarzeniami w kraju i na świecie, znajdziesz również u nas porady treningowe, recenzje sprzętu czy inspirujące rozmowy.

Powiązane Artykuły

7 KOMENTARZE

  1. Human w tym roku nie dam rady, ponieważ mam inny start 6.09, ale może w przyszłym roku sie uda…. 🙂 Mateusz też jeżdżę do Niepołomic tylko z Huty, ale możemy się umówić że przejadę przez Bieżanów, kwestia dogadania. mój mail priv [email protected] pisz spróbujemy coś wykombinować, może 12.09 ?

  2. Super wyniki, gratuluję. p.s. Nie pokazuj Kubie tych nowych tras, bo jak mu się spodobają to On gotów jeszcze w tym roku Malbork zdobyć !!! ;-)))) pozdrowionka

  3. Kuba mieszkam na Bieżanowie, więc uderzam albo do Niepołomic (wzdłuż autostrady), jeden ciekawy podjazd, albo do Gdowa (kilka ciekawych podjazdów od 7%. Dziś odkryłem w Biskupicach jeszcze lepszy podjazd, nie wiem jakie nachylenie, ale tętna jeszcze na tym poziomie nie miałem(173bpm), choć to może być efekt tego że rower był zaraz po pływaniu, jak chcesz to możemy się kiedyś umówić na Twój krótszy trening to mogę Ci te trasy pokazać.

  4. Sluchajcie no Borek! 🙂 Widzę u was duży potencjał!!! Nie zmarnujcie tego! Spokojny, wyważony trening, cierpliwość i systematyczność a będzie tylko lepiej! Czego oczywiście życzę. 😉

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,340ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze