Magdalena Lenz to zaangażowana age grouperka, która wybiera się na tegoroczne MŚ w Konie. Przed wyjazdem na Hawaje mieliśmy okazję zadać jej kilka pytań. Rozmawialiśmy m.in. o planach na ten start, o przygotowaniach, a także o tym, czym dla niej jest ten wyścig.
Magdalena Lenz jest jedną z osiemnastu Polek, które w tym roku wystartują w mistrzostwach świata IRONMAN w Konie. Slota wywalczyła w swoim debiucie na długim dystansie w Austrii. Ściganie na dystansie pełnego Ironmana na tyle jej się spodobało, że zdecydowała się wystartować na Hawajach. Obecnie przygotowuje się do najważniejszego wyścigu w karierze.
Akademia Triathlonu: Proszę odpowiedzieć na to pytanie bez zastanowienia. Pierwsza myśl, która przychodzi Ci do głowy na hasło „MŚ w Konie”, to?
Magdalena Lenz: Spełnienie marzeń.
AT: W jednym z wywiadów powiedziałaś, że nie wybierasz się na Hawaje na wycieczkę, a więc w domyśle nastawiasz się na ostre ściganie. Jak zatem zdefiniowałabyś swoje oczekiwania/cele przed tym startem?
ML: Przede wszystkim chcę zrobić wszystko najlepiej jak potrafię i dobrze się bawić. W takim wypadku na pewno będę z siebie zadowolona i sprawi mi to dużą radość. Jak zawsze nastawiam się na walkę i rywalizację na wysokim poziomie, ale nie będę zakładać na ten start konkretnego celu i oczekiwań. Biorę pod uwagę specyfikę zawodów i panujące tam warunki.
ZOBACZ TEŻ: Paweł Reszke: „Wiem, czym jest rywalizacja z najlepszymi AG na świecie”
AT: Niektórzy marzą o starcie na Hawajach. Inni nie mają ciśnienia na to, żeby tam jechać. Do której grupy się zaliczasz? Czy przyjmując slota, spełniłaś jedno ze swoich marzeń, czy po prostu doszłaś do wniosku, że grzechem byłoby chociaż raz tam nie pojechać?
ML: Należę do pierwszej grupy. Gdy zaczęłam trenować triathlon pojawiła się myśl o zrobieniu pełnego Ironmana i zdobycia slota na Hawaje. Było to moje marzenie. W trakcie przygotowań do IRONMAN Klagenfurt doszedł jeszcze jeden ważny czynnik. Wyścig na tym dystansie miał mi się spodobać. Gdyby tak nie było, nie wzięłabym slota.
AT: Jak wyglądał Twój trening od czasu wygrania slota? Jaki jest plan na końcowy etap przygotowań?
ML: Po zawodach w Klagenfurcie miałam chwilę wolnego. Po odpoczynku rozpoczęłam przygotowania do mistrzostw Polski na dystansie średnim w Poznaniu. Teraz skupiam się na przygotowaniach do mistrzostw świata. Plan jest podobny jak przed zawodami w lipcu.
AT: Czy przygotowania do takiego wyjazdu (logistyka) różni się czymś od przygotowań do wyjazdu do europejskich destynacji? Czy jest coś, co nowicjuszce wybierającej się po raz pierwszy na Hawaje spędza sen z powiek, coś co sprawiło w fazie preparacji wyjątkowe trudności?
ML: Myślę, że się nie różnią. Tak samo trzeba kupić bilety i znaleźć nocleg. W przygotowaniach logistycznych do wyjazdu na Hawaje, mogłam liczyć na pomoc Olgi Kowalskiej. Jedyną różnicą jest spore wyzwanie finansowe. W tym względzie mogłam liczyć na wsparcie bliskich osób i mojego klubu TRI Starogard Gdański. Jestem bardzo wdzięczna za taką pomoc.
AT: W tym roku na Big Island wystartuje 90 zawodników z Polski (89 AG i 1 PRO). Czy jest ktoś z jadących, z kim jesteś w kontakcie, wymieniasz się informacjami, spostrzeżeniami? A może zawiązała się jakaś grupa startujących pomagająca sobie przed wyjazdem?
ML: Cieszę się, że jedzie taka duża grupa Polaków. Miło będzie spotkać znajomych i wspólnie startować. Nie wymieniałam się z nikim spostrzeżeniami. Informacje odnośnie zawodów przekazał mi Trener Tomek Kowalski. W teorii wiem czego się spodziewać, a jak wyjdzie w praktyce, to zobaczymy.
AT: Wiadomo, że linii mety w zawodach IRONMAN nie można pokonywać z osobami niebiorącymi udziału w wyścigu. Gdyby jednak było to możliwe i mogłabyś zabrać ze sobą tych, którzy w największym stopniu pomogli Ci w dotarciu do tego miejsca, kogo zaprosiłabyś na Hawaje?
ML: Od początku mojej przygody z triathlonem zawszę mogę liczyć na wsparcie i pomoc pewnego grona osób, ale na linię mety chciałabym zaprosić moich rodziców.
ZOBACZ TEŻ: Łukasz Lis: „Na Hawaje lecę powalczyć ze sobą, ale z rozwagą i bez presji na rezultat”