Rozmowa z Jakubem Czają, zwycięzcą Susz Triathlon 2013
Kuba, twoje zwycięstwo w Susz Triathlon 2013 to olbrzymia niespodzianka. Pokonałeś wielu utytułowanych triathlonistów, którzy tę dyscyplinę uprawiają od dziecka, a ty triathlonem zajmujesz się od zaledwie 2 lat…
– To nie jest tak, że ja się w sporcie wziąłem znikąd. Na swoją wydolność pracowałem latami, byłem przecież zawodowym biegaczem (Jakub Czaja reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach na 3000 m z przeszkodami, jest multimedalistą MP w lekkoatletyce – red.).
To prawda, ale triathlon to również pływanie i jazda na rowerze. Jeśli tylko podciągniesz się w pływaniu, to połamanie 4 godzin w half-ironmanie wydaje się całkiem realne. Masz takie ambicje?
– Dla mnie niezmiennie celem numer jeden jest dystans Ironman, a nie połówka. W Suszu płynąłem spokojnie, wręcz asekuracyjnie (39 miejsce po pływaniu, czas 30:59 – red.). Miałem w głowie doświadczenia z ubiegłego roku – „zagotowałem” się wówczas w piance, pojawiły się też problemy z nawigacją w wodzie, przez co raz wpłynąłem nawet w szuwary. Wiedziałem, że na rowerze, a zwłaszcza w biegu jestem mocny i zdążę jeszcze odrobić minuty stracone w wodzie.
Rower ukończyłeś z trzecim wynikiem – 2:20:13. Lepsi od ciebie byli tylko Bartłomiej Pawelczyk i Jacek Gardener. Za to bieganie – to już kompletna dominacja. Półmaraton ukończyłeś w 1:16:13, o ponad 3 minuty szybciej niż Michał Siejakowski. Kiedy zorientowałeś się, że możesz wygrać te zawody?
– Tak naprawdę to wiedziałem już na rowerze. Choć nie jechało mi się zbyt dobrze, to nie tylko nie traciłem dystansu, ale nawet zmniejszałem stratę do czołówki. Wiedziałem, że na biegu już mi nie uciekną. Po pierwszej pętli rowerowej już kontrolowałem sytuację.
Jak smakuje to zwycięstwo?
– Wspaniale! Chciałem wygrać jeszcze jakieś zawody w życiu w obecności żony i córki. Cieszę się, że udało mi się to w Suszu. Gdyby nie cierpliwość i wyrozumiałość rodziny, tego sukcesu by nie było. Bardzo Wam za to dziękuję! Ja w ogóle lubię startować w Suszu. Przyjeżdżam tu od trzech lat i co roku świetnie się bawię.
Nie myślisz o tym, by wrócić do wyczynowego uprawiania sportu i zostać zawodowym triathlonistą?
– (śmiech) Nie, nie, ten rozdział w moim życiu jest już zamknięty. Dla mnie to wszystko to tylko zabawa. Ja dużo pracuję i na trening mogę poświęcić nie więcej niż 15 godzin tygodniowo. W tygodniu biegam około 70-80 kilometrów, pływam trzy razy. Tak więc o żadnym zawodowstwie nie może być mowy.
Dziękuję za rozmowę!
Warto dodać, że na zdjęciu widoczna jest równie utalentowana zawodniczka – Ewa Bugdoł, która na swoim koncie ma takie sukcesy jak na przykład 6 miejsce na MŚ na dystansie długim (3-80-20).
Kuba jest wybitnym sportowcem i tym bardziej cieszę się że tak fenomenalnie sprawdza się w triathlonie !!! Poza tym , jego wiedza i wsparcie w zakresie odżywiania są nie do przecenienia! Gratuluję 🙂
Panie Jakubie ! Gratulacje!!! Nawiązując do tego co napisał Marcin, wierzę,że kiedys dostarczy Pan nam niezapomnianych emocji gdy będziemy oglądać relację z Kona. Powodzenia !
Motywujące! 🙂
Szacun, szacun, szacun. Fajnie, ze tacy ludzie się pojawiają. Jest mobilizacja w narodzie. Czekam Kuba na pierwsze polskie „złoto” na Hawajach!
pięknie trenuję tylko 15h tygodniowo jak na „amatora” to całkiem dobry wynik. Po za tym nie długość treningu a jego jakość się liczy, a w tym przypadku widać, że jakość jest na dużym poziomie.