Zrobił to, co zapowiadał! Robert Karaś pobił rekord świata na dystansie 10x Ironman. 38 km pływania, 1800 km roweru i 420 biegu w 164 godziny 14 minut i 2 sekundy!
ZOBACZ TEŻ: Robert Karaś na starcie Brasil Ultra Tri. Celem rekord świata na dystansie 10x Ironman
20 maja Robert Karaś, Jurand Czabański i Rafał Godzwon wystartowali w wyścigu Brasil Ultra Tri. Do pokonania mieli dystans 10x Ironman, czyli 38 km pływania, 1800 km roweru i 420 biegu. Karaś mówił, że jego celem jest pobicie poprzedniego rekordu świata wynoszącego 182 godziny, 43 minut i 43 sekund. Jak zapowiadał, tak zrobił! Pobił rekord o blisko 20 godzin, kończąc wyścig w Brazylii w czasie 164:14:02.
Nowy rekord świata
Poprzedni rekord świata należał do Kennetha Vanthuyne’a i wynosił 182 godzin, 43 minut i 43 sekund. Belg ustanowił go w zeszłorocznych zawodach Swiss Ultra, z których Robert Karaś ze względu na kontuzję zmuszony był zrezygnować. Już wtedy Polak prowadził wyścig z ogromną przewagą nad pozostałymi zawodnikami. Po nieudanym starcie zapowiedział, że rekord świata nieustannie jest jego celem.
W Brazylii Karaś od samego początku zdominował wyścig. Etap pływacki, liczący 38 km, gdzie musiał przepłynąć 760 długości basenów, pokonał w 9:41:40, wychodząc z wody blisko 3 godziny przed drugim zawodnikiem. 1800 km roweru Karaś pokonał w czasie 68:58:43, a 10 maratonów, czyli 420 km przebiegł w 104:03:20. Łącznie Polak spędził na trasie ponad 164 godziny i poprawił aktualny rekord o 18 godzin 29 minut i 41 sekund!
*Wyniki czasowe poszczególnych etapów mogą się różnić w zależności od ich aktualizacji. Dokładne czasy poszczególnych etapów i dokładny czas całego wyścigu z minutami i sekundami potwierdzimy po oficjalnej wiadomości organizatorów.
Polacy walczą o podium
Oprócz Roberta Karasia w wyścigu Brasil Ultra Tri świetnie radzi sobie dwóch pozostałych Polaków. Jurand Czabański od początku wyścigu znajduje się na 2. miejscu i utrzymuje niesamowite tempo.
Rafał Godzwon, po zaciętej walce na etapie rowerym, wyprzedził goniącego go Meksykanina i znajduje się na 3. pozycji.
ZOBACZ TEŻ: Brasil Ultra Tri – RELACJA LIVE
Jeśli Polakom uda się utrzymać swoje miejsca na zawodach Brasil Ultra Tri zobaczymy polskie podium!
Panie Profesorze Zatoń. Przykro czytać Pana opinię dotyczącą przekraczania granic i wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Nie każdy urodził się z predyspozycjami fizycznymi aby zostać najlepszym (lub bardzo dobrym) w danej dziedzinie sportu. Przykładowo Małysz nie byłby najlepszym młociarzem z uwagi na swoją posturę. Każdy z nas szuka dyscyplin (nie tylko sportowej), w której czuje się najlepiej. Pięknem sportu jest dążenie do celu (a przy tym perfekcjonizmu) oraz szukanie swoich mocnych stron. Uważam, że idąc Pana myśleniem (odnośnie szukania swojej drogi), nie powinniśmy wychodzić z jaskini, ale to zrobiliśmy (może nasi przodkowie również byli niedowartościowani). Tak samo jak nie każdy dąży do osiągnięcia tytułu naukowego „Prof. dr hab.”, który zajmuje znacznie więcej czasu niż zaliczenie matury 🙂 Bardzo dobrze, że takie osoby są popularne, pokazują, że można w życiu osiągnąć coś więcej, motywują do działania. Należy promować takie osoby, „dać im zarobić” (jak to Pan Profesor powiedział), ponieważ one wnoszą wartość do społeczeństwa, w przeciwieństwie do patologii, która co raz częściej pojawia się w social mediach i wśród młodych osób. Pozdrawiam i smacznej kawusi.
Zgadzam się z Marią .Jako profesor fizjologii powinien zainteresować się tymi niesamowitymi możliwościami organizmu Roberta. Jako człowiek docenić hart ducha i walkę z przeciwnościami,determinację w osiąganiu celu.
Panie Zaton:)
Dla mnie taka opinia wynika z niedowartościowania jej autora;)
104 plus 69 plus 9 NIE RÓWNA SIĘ 164 ?
nieładnie!
Prof. dr hab. Marek Zatoń (Zakład Fizjologii i Biochemii AWF Wrocław): Nie zajmuję się takimi rzeczami. Mogę tylko przypuszczać, że kiedy ktoś ma kompleksy albo czuje się niedowartościowany, że mu nie wyszło w sporcie, to szuka sobie jakiejś dziury, w której mógłby zaistnieć. To mi się wydaje jedyną motywacją, żeby robić szaleńcze rzeczy, nawet z kontuzją. Nie sądzę, żeby to było interesujące ze społecznego punktu widzenia, raczej banalne. Zresztą, dużo takich ludzi się pojawia. Ktoś jedzie pół tysiąca kilometrów rowerem, ktoś gdzieś biegnie bez końca. Każdy niedowartościowany chce zaistnieć i kiedy nie idzie mu na basenie na sto metrów, to kombinuje z pływaniem na 50 km, żeby stać się popularnym. Skutkiem będzie blog czy jakaś inna aktywność w internecie, tam pojawią się setki tysięcy obserwujących, a on zarobi pieniądze. Tak to działa.