Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom #6 – Michał Twarowski

Przygoda Michała Twarowskiego z triathlonem rozpoczęła się pewnego październikowego poranka. Czas na kolejną historię z cyklu “Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom”.

Tylko kilka dni dzieli go od wymarzonego startu w Mistrzostwach Świata IRONMAN. Michał Twarowski jest kolejnym age-grouperem, który dzieli się swoją sportową drogą prowadzącą do Kony. Dokładnie za tydzień zmierzy się on z triathlonistami z całego świata, pełnym dystansem (3,8-180-42,2 km) oraz wymagającym hawajskim klimatem.

Kto by pomyślał, że kilka kilometrów przebiegniętych pewnego październikowego poranka doprowadzi na wyspę po drugiej stronie oceanu, gdzie zbierają się najlepsi zawodnicy. Zapraszamy do szóstej historii z cyklu “Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom”.

Zaczęło się od kilku przebiegniętych kilometrów 

Miesiąc przed 40. urodzinami, siedząc około 6 rano na kanapie, pomyślałem, by pójść pobiegać. Był to koniec października, więc było trochę zimno i ciemno. Przebiegłem około 4 km i wróciłem zlany potem. Nie wyobrażałem sobie, że kiedyś przebiegnę maraton… Ale spróbowałem się do niego przygotować.  

Zacząłem więc biegać 3 razy w tygodniu, a że umiem pływać, zdecydowałem, że spróbuję wystartować też w triathlonie.  Na pożyczonym rowerze mtb ukończyłem dystans ¼ IM w Gdańsku. Po zawodach kupiłem kolarkę.  

Po 2 latach różnych startów oraz ukończenia dwóch maratonów zapisałem się na pełny dystans w Malborku. Zawody ukończyłem na 1. miejscu w kategorii M40 – chyba 5. open. Wtedy dopiero zdecydowałem się, by poszukać trenera. Czułem, że sam już nie będę w stanie się poprawić. W zasadzie to właśnie od tamtego czasu zacząłem trenować, a nie pływać, biegać czy jeździć rowerem.

Michał Twarowski na podium
źródło: archiwum prywatne

Zdobyłem slota na Hawaje 

Pierwsze wyzwanie, na które umówiłem się z trenerem to złamanie 10 godzin na długim dystansie w Malborku. Wykonane po roku trenowania u Adama Zięby, czyli w sezonie 2017. Kolejne lata to sporo sukcesów na krótszych dystansach, w tym złote medale na mistrzostwach Polski na dystansie olimpijskim. W duathlonie zdobyłem jeden srebrny i kilka brązowych krążków.  

Jednak moim prawdziwym marzeniem wciąż był start w mistrzostwach świata na pełnym dystansie, czy w Konie na Hawajach.  

Rok temu z kolegami z grupy TRISPACE/TREK, na zgrupowaniu w Wałczu, podjęliśmy decyzję o przygotowywaniu się do pełnego dystansu. Oni jednak zaliczyli Roth, ja konsekwentnie przygotowałem się do Gdyni, by tam powalczyć o slota. Sukces był ogromny, bo zawody ukończyłem z czasem 9:22:03, co dało mi 4. miejsce open i pierwsze w kategorii — ze slotem oczywiście.

 

Michał Twarowski
źródło: archiwum prywatne

Dziś już jestem na Big Island i adoptuję się do lokalnych warunków. Jest cudownie, wspaniała atmosfera, choć wiem, że wyścig będzie bardzo trudny. Aloha!!!

ZOBACZ TEŻ: Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom #5 – Paweł Młodzikowski

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane