Joanna Sołtysiak nie robi postanowień noworocznych, bo wyzwania buduje sobie na bieżąco. Zawodniczka mówi, że kiepska impreza sylwestrowa nie oznacza w jej przypadku takiego samego roku. Jedną szaloną imprezę wspomina do dziś.
ZOBACZ TEŻ: Bartosz Hoffman: „Nie wyznaczam postanowień noworocznych. Cele obieram na bieżąco”
Z okazji zbliżającego się Nowego Roku Akademia Triathlonu przygotowała serię kilku szybkich pytań dotyczących sylwestra. Jak świętują polscy zawodnicy? Czy trzymają się noworocznych postanowień?
Grzegorz Banaś: Czy stawiasz sobie każdego roku nowe postanowienia? Udaje Ci się je realizować czy może rozpływają się z czasem? Niekoniecznie musi chodzić o postanowienia sportowe.
Joanna Sołtysiak: Praktycznie nie robię żadnych postanowień noworocznych. Stawiam sobie wyzwania każdego dnia, a postanowienia buduje na podstawie bieżącej sytuacji. Nie uważam, że trzeba czekać do 1 stycznia, żeby coś zmienić w swoim życiu.
GB: Zdarzyło Ci się kiedyś realizować noworoczny trening z kacem? Czy w sylwestra pozwalasz sobie na alkohol? Jak wygląda impreza sylwestrowa triathlonistki?
JS: Raczej nie jestem zwolennikiem alkoholu w sylwestra i jak pije, to jest to raczej przysłowiowa lampka wina. Jest to spowodowane faktem, że zazwyczaj noc sylwestrową spędzam w rodzinnym gronie i bez dużych szaleństw. Zazwyczaj idziemy do teatru lub opery, wiec jest raczej na spokojnie.
GB: Mówią: jaki sylwestrowe, taki nowy rok. Czy to powiedzenie się kiedyś u Ciebie sprawdziło?
JS: Nie przywiązuje do tego powiedzenia żadnej uwagi. W zeszłym roku miałam dość kiepskiego sylwestra, a sportowo i zawodowo był to chyba najlepszy rok.
GB: Jest jakaś sylwestrowa/noworoczna historia, która szczególnie zapadła Ci w pamięć?
JS: Tak, sylwester w Danii w 2010 roku, który spędzałam jeszcze będąc na studiach. Po imprezie znalazłam różne dziwne rzeczy w swoim pokoju i do dziś zastanawia mnie, skąd wzięły się u mnie takie rzeczy, jak znak drogowy, róg renifera oraz kijek narciarski (śmiech).