FAQ mkon czyli witamy w smentoringu ad 2016

Od 2014 prowadzę program mentoringu w triathlonie. Jest to program, którego celem jest rozmawianie z podopiecznymi (w tym roku 12 osób) o ich wyzwaniach związanych z procesem uprawiania sportu. Program zakłada formę pull nie push, czyli masz sprawę to piszesz/dzwonisz. Nie podpowiadam rozwiązań, a raczej stawiam pytania (choć jak widać na zdjęciu czasami trzeba być dyrektywnym). Poniżej doświadczenia dwóch „mocnych” styczniowych interwencji. O innych sprawach np. technicznych typu: na jakim blacie jeździć, jak się jeździ na trenażerze, nie piszę. Są zbyt osobiste 😉 Pytania, jakie dostaję, nie pochodzą wyłącznie od podopiecznych, z którymi pracuję w 2015/2016, ale od szerszego grona, więc może są wśród nich też takie, które znacie, ale boicie się zadać, ale nie ma co się bać. Zapraszam na [email protected]. Doświadczenia 9 mentorowców z sezonu 2014/2015 przedstawimy wkrótce w formie e-booka.

 

Wytop a zdrowie. Rozszerzę temat i nazwę go sport a zdrowie. Pytanie jakie dostałem brzmiało mniej więcej tak: Ile mam wyliczyć sobie codziennej dawki kalorii, jeśli nie trenuję, bo mam zabieg w szpitalu, a jednocześnie jestem na wytopie? Biorąc pod uwagę dość częste pytania odnoście ilości snu i odpoczynku przed i po treningu chciałbym odpowiedzieć zbiorowo (tak jak odpowiedziałem pytającemu również) – LUDZIE, czy to nie czas walnąć się w łeb, jeśli mylą Wam się priorytety? Kto myśli o trenowaniu, jak nie macie (z różnych powodów) czasu na sen? Gdzie trenowanie, jak nie można ogarnąć dzieci, rodziny i zarabiania pieniędzy? Kto daje swojemu organizmowi kolejny bodziec SPOWALNIAJĄCY regenerację? Myślę, że trzeba to powiedzieć wprost i to jasno. Trenowanie to nasze HOBBY. A jeśli hobby staje się obsesją, to czas się zastanowić. Jeden z moich podopiecznych pisze: „Chyba marnuję twój czas projekcie, bo podczas rozmowy z żoną doszliśmy do wniosku, ze powinienem jednak więcej zarabiać (projektuję) a nie „marnować” czas na treningi”. Inny z kolei twierdzi (też tłumacząc się z zajmowania miejsca w mentoringu) dzieci nie dają mi trenować? No come on. Dzieci nie dają ci trenować, no co za dzieci cholerne! Jak one mogą nie rozumieć, że tata musi potrenować?! Moja rada: do kaloryfera na czas treningu i zwiniętą skarpetę w gębę, żeby sąsiedzi nie słyszeli jak się drze…

 

smentor stycen2016

 

Priorytety. Od tego są, żeby wiadomo było, kto jest pierwszy w kolejce do naszego czasu. I jak sobie tego nie poukładamy, to nie warto się angażować. Będziemy żałować. A co z tego, ze w CV będziesz miał zapisane sub10 podczas zawodów Ironman w XXX. I tak za każdym razem każdy będzie cię pytał, ile razy spudłowałem w trakcie tego (bia/tria)htlonowego startu.

 

Sprawa druga: porażka w trakcie testu/treningu
W zeszłym tygodniu dostałem na ostry smentorski dyżu maila o treści mniej więcej takiej: MKON robiłem test ftp 20’ po 10’ zszedłem z roweru i teraz strasznie żałuję, że dałem ciała. Miałem siłę, ale głowa nie wytrzymała. Mam kaca. W sprawach kaca to ja nie jestem jakiś mega ekspert, ale w sprawie odpuszczania w trakcie już tak. Dlaczego? Bo mam filozofię, że nie odpuszczam. Ale od początku. Nie ma czegoś takiego jak przerwanie testu. W przyrodzie występuje, ale nie w mojej filozofii. Mogę zwolnić, mogę odpuścić, mogę przeformułować cel ostateczny, ale nie schodzę, nie przerywam. Bo po tym zawsze będą cię nachodziły koszmary. Nie zrealizowałeś celu treningowego – no coż – taki dzień, taka forma. Sprawdziany mają za zadanie pokazać, gdzie jesteś, a nie czy jesteś lepszy. Sprawdzając się co miesiąc w ramach triathlonu korespondencyjnego nie oczekuję, że każde 400m będzie szybsze. Ustalam sobie zakres, który mnie satysfakcjonuje i jazda. Podobnie z rowerem. Teścik na 10km (ostatni@15’10”) cały czas na tej samej trasie i na tym samym rowerze pokazuje, że baaaardzo daleki jestem od formy. Ale czy strach przez niepoprawieniem poprzedniego wyniku ma mnie powstrzymywać przed podjęciem próby. Nie! Trzeba walczyć – ze sobą, ze strachem, z przyszłymi wątpliwościami. Kolega, który do mnie napisał na ostry dyżur ma jaja. Jakby nie miał, to by nie napisał. Dla mnie jako faceta napisanie takiego maila jest większym osiągnięciem niż 380wat FTP. A że test powtórzy to wiadomo. Robi to w końcu dla siebie.

 

Każdy z nas ma problem z głową. Jedni mniejszy, jedni większy. Czasami wystarczy z kimś o tym pogadać, czasami trzeba podejść do tego na „sucho”. Może po prostu podczas testu zaczynamy z wysokiego C i negative split byłby lepszym rozwiązaniem. W końcu nie każdy potrafi „porzygać się” z wysiłku tak jak to Partyk, z którym w zeszłym roku również pracowałem w programie mentoringowym w temacie głowy i dawania z siebie wszystkiego na zawodach. A właściwie blokady jaką miał. A teraz dostaję od niego takiego maila:

 

„Marcin, mam taką refleksję, że świetny miałeś pomysł z tą rywalizacją na odległość. Bo naprawdę 3 miesiąc z rzędu mam motywację żeby wykonać testy i to tak na 100%. Zawsze mi brakowało motywacji, żeby wycisnąć z siebie wszystko, zawsze czułem że mogłem test wykonać lepiej,  a teraz to totalnie inna bajka. Do tego stopnia, że ostatni test biegowy zrobiłem tak mocno, że prawie się porzygałem. Wycisnąłeś ze mnie coś więcej i wierzę, że to jest świetny trening głowy. Jednak można”.

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Krótki komentarz ws testów… jak sama nazwa wskazuje to jest test a nie zawody, celem nie jest poprawa w stosunku do poprzedniego sprawdzianu (fajnie jak jest ale to wynik a nie cel) tylko sprawdzenie wytrenowania na dany moment, żeby efektywniej trenować później, żeby sobie nie zaszkodzić, jak ktoś odpuszcza w czasie testu to też jest wynik, który powinien dać do myślenia ale nie kończenie testu tylko dlatego, że wychodzi nam, że wynik będzie „zły” to absurd, to działanie przeciwko samemu sobie, żaden wynik z testu nie jest „zły”. Ale są też takie dni kiedy nie idzie i wtedy brnięcie w błocie po szyję za wszelką cenę też nie ma sensu. Może się skończyć chociażby kontuzją. Takich dni jest mało ale są. Każdy z nas powinien umieć wyczuć tą cienką linię.I wtedy trzeba umieć odpuścić. I nie martwić się tym w ogóle. To mówiłem ja…Jarząbek…trener drugiej klasy…

  2. Cenny tekst ale ginie i zapewne zginie w totalnym przekazie jaki w tym biznesie dominuje. Nie ma nie mogę, ogień z dupy to hasła które przekładają się na przemożne parcie na wyniki i gonienie „rywali” nie ważne czy ma to jakiekolwiek, choćby fizjologiczne uzasadnienie. 90 procent sprawozdań z imprez to usprawiedliwienia dlaczego nie udało się „tym razem” dogonić „Mkona” Hasło „zwolnij dla zdrowia” nie ma szans w wyścigu triszczurów którzy jeszcze wczoraj byli trikorpoludkami. Te same problemy i przeszkody z rodziną i „kiepskim” sprzętem na czele.

  3. Świetny tekst, ja muszę czasami ostro się hamować, chodzi o punkt 1, najważniejsze są priorytety. To jest mój cel na ten rok, nie ważne są wyniki, ważne są priorytety….

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,703ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane