Lucy Charles-Barclay: „Poświęciłam całą swoją karierę, próbując zwyciężyć w tym wyścigu”

Na mistrzostwach świata w Konie czterokrotnie zajmowała drugie miejsce. W sezonie 2023 w opinii wielu nie miała szans na udany powrót po poważnej kontuzji. Lucy Charles-Barclay udowodniła jednak, że poświęcenie i determinacja są najlepszymi doradcami w drodze na szczyt. 

ZOBACZ TEŻ: Kona odczarowana! Lucy Charles-Barclay została mistrzynią świata IRONMAN!

Czwórka to dla niej albo najbardziej pechowa, albo najbardziej szczęśliwa liczba. Cztery razy na Hawajach była o krok o zdobycia mistrzostwa świata, lecz zawsze musiała zadowolić się srebrem. Jej czwartym startem w tym sezonie były tegoroczne mistrzostwa świata, gdzie przerwała złą passę i wskoczyła na długo wyczekiwane najwyższe miejsce podium. 

Do pięciu razy sztuka

W przypadku Lucy Charles-Barclay powiedzenie „do trzech razy sztuka” należałoby raczej zastąpić „do pięciu razy sztuka”. Triathlonistka na Wielkiej Wyspie tytuł wicemistrzyni świata zdobywała czterokrotnie – w 2017, 2018, 2019 i 2022 roku. Przełomem okazał się rok 2023. Jednak jej triumf na Hawajach dla wielu wydawał się czymś niemożliwym. 

Droga Barclay do mistrzostw świata nie była prosta przede wszystkim ze względu na kontuzje i brak możliwości startów i treningów. W 2022 roku Charles-Barclay musiała zrezygnować z zawodów na Wielkiej Wyspie ze względu na złamanie zmęczeniowe biodra. W 2023 złamała kość śródstopia, która wykluczyła ją praktycznie na cały sezon.

Do ścigania Charles-Barclay wróciła zaledwie dwa miesiące przed mistrzostwami świata na Hawajach. „Rozgrzewką” przed docelowym startem był wyścig PTO Asian Open. Triathlonistka zajęła tam 5. miejsce, a co ważniejsze pokonała demony, które wcześniej wywoływały u niej strach. Barclay uświadomiła sobie, że ponownie jest w stanie ścigać się na najwyższym poziomie. Udowodniła to, dominując zawody na Wielkiej Wyspie. Została pierwszą kobietą w historii, która od początku do końca utrzymała się jako liderka i poprawiła poprzedni rekord trasy o blisko dwie minuty. 

Źródło: TRI247

„Wszystko, czego kiedykolwiek chciałam, to wygrać ten wyścig”

Tuż po przekroczeniu mety Lucy Charles-Barclay nie kryła swojego wzruszenia. W wywiadzie po starcie przyznała, że Kona to wyścig, któremu podporządkowała praktycznie całą swoją karierę.

Naprawdę trudno to wyrazić słowami. Ostatnie kilka lat było naprawdę trudne. Ja po prostu bardzo tego chciałam [wygrać na Hawajach]. Odkąd zaczęłam karierę, było to coś, na co ciężko pracowałam i zajęło mi to pięć prób. W końcu mi się udało. W tej chwili ciężko jest nawet o tym myśleć. Nie sądzę, żeby to w ogóle do mnie dotarło. Prawdopodobnie zajmie to kilka dni, kilka tygodni, ale jestem po prostu wniebowzięta – komentowała swój wyczyn. 

Nowa mistrzyni świata powiedziała również, że zwycięstwo w nowym formacie mistrzostw świata, poświęconym tylko kobietom było czymś niesamowitym. Na trasie zawodniczki wyrażały ogromne wsparcie dla Charles-Barclay. To właśnie umiejętność wzajemnej motywacji i szacunku do rywalek zdaniem Brytyjki buduje triathlon. 

Kobiety były dziś po prostu niesamowite. Kibicowały mi wszystkie zawodniczki. Myślę, że wiedzą, jak bardzo chciałam tego od tak dawna, a ich wsparcie, nawet gdy wszystkie tam cierpimy, pokazuje, jak niesamowity jest ten sport i jak niesamowite są wszystkie kobiety w tym sporcie. Dlatego bardzo im dziękuję za to, że dały mi dziś trochę dodatkowej energii – mówiła. 

A jakie są dalsze plany nowej królowej Kony? Cieszyć się z triumfu na Hawajach, bo był: „wszystkim, czego kiedykolwiek chciała”.

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,784ObserwującyObserwuj
20,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane