„Płakałam, przeklinałam, ale nigdy nie przestałam”. Natascha Badmann o treningu mentalnym w triathlonie

Jako pierwsza Europejka wygrała mistrzostwa świata IRONMAN na Hawajach. Obecnie prowadzi seminaria na temat zwalniania tempa życia, redukcji stresu i idealnej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. W rozmowie dla „The Red Bulletin”, przedstawiając swoją historię, opowiedziała o tym, jak ważny w triathlonie jest trening mentalny. 

ZOBACZ TEŻ: Triathlon w walce o prawa kobiet. Historia Zeinab Rezaie

Natascha Badmann, przez wielu nazywana jest królową triathlonu. Szwajcarka w 1998 roku jako pierwsza Europejka wygrała mistrzostwa świata IRONMAN na Hawajach. Później swój sukces powtórzyła aż 5-krotnie.

Trudne początki 

Ważnym wydarzeniem, które rzutowało na postrzegania świata przez Nataschę były narodziny jej córki. Matką została w wieku 17 lat. Ojciec dziecka zostawił ją samą. Kobieta, aby móc utrzymać rodzinę rzuciła się w wir pracy. Pracowała jako sekretarka, a jej codzienność daleka była od stabilizacji i wewnętrznego spokoju. Jak przyznaje świat był dla niej smutnym i ciemnym miejscem.

Sport zaczęła uprawiać, aby schudnąć. Proces zmian zapoczątkowało spotkanie Toniego Haslera, byłego narodowego trenera triathlonu, który później został również jej trenerem i partnerem życiowym. To on odkrył talent Nataschy do sportów wytrzymałościowych i konsekwentnie promował jej rozwój jako czołowego sportowca.

Natascha Badmann
Źródło: IRONMAN

Echo przeszłości 

W wieku 54 lat dalej stara się trenować codziennie. Jak sama jednak mówi po latach treningów rozplanowanych co do każdej minuty, teraz modyfikuje je w zależności od swojego nastroju. Kiedy wspomina czasy przygotowań do najważniejszych startów określa je krótko: trenować, jeść, spać. Przyznaje, że wtedy unikała każdej czynności, która nie wpisywała się w jej plan treningowy.

Dziś [w dniu wywiadu] pracowałam też w ogrodzie. Obcinałam rośliny do momentu, kiedy rozbolały mnie ręce. W przeszłości nigdy bym tego nie zrobiła, ponieważ nie pomogłoby to w moim treningu.

Dopiero z perspektywy czasu, wie, że życie, które wiodła było dalekie od zdrowego balansu. Chociaż od treningu nie mogło powstrzymać ją nic i osiągała coraz lepsze wyniki to codzienna presja sprawiała, że czuła się bardzo przytłoczona.

Płakałam, przeklinałam, ale nigdy nie przestałam […  To było takie trudne. Mogłabym dokładnie opisać, który zakręt na Furce [przełęcz w Szwajcarii] był tym, gdzie wiedziałam, że najbardziej stromy podjazd jest jeszcze przede mną. Myślałam, że nie, nie dam rady. Zatrzymałam się i po prostu płakałam.

ZOBACZ TEŻ: Chris Nikic: Pierwsza osoba z zespołem Downa na Mistrzostwach Świata

Nowe spojrzenie na świat 

Przepracowanie trudnego okresu dorastania i wyjście z cienia otyłej kobiety z kompleksami, na intensywnie trenująca triathlonistkę nie było proste. Toni nie tylko odkrył talent Nataschy, ale również pomógł jej w walce z największymi ograniczeniami. Wprowadził ją w świat treningu mentalnego. Jak sama przyznaje, gdyby nie Toni nigdy nie osiągnęłaby tych wszystkich sukcesów.

Bez niego moja kariera nie byłaby tym, czym jest. Pewnie nawet nie zaczęłabym triathlonu. Ale Toni zawsze mi powtarzał: jesteś dużo silniejsza, niż myślisz.

Okazało się, że kluczem do sukcesu była kontrola własnych myśli. Natasacha zdała sobie sprawę, że trenowanie z myślą o bólu jest niemożliwe. Postanowiła więc wymazać to słowo, zapomnieć o nim. Jak podkreśla – siłę buduje świadomość. Odpowiednie przygotowanie ciała wymaga zaangażowania umysłu oraz zachowania spokoju.

Nie czuję żadnego bólu. Czuję, że trening może nie jest łatwy, jest wyczerpujący, ale nie bolesny. Zawsze to myśl sprawia, że się poddajesz, na długo przed tym, zanim zrobi to ciało. Dlatego ta kontrola myśli jest niezwykle ważna – nauczyłam się, jak silna może być głowa.

 Natascha Badmann
Źródło: Presseportal

Magia słów 

Kluczową metodą okazało się dobieranie „słów mocy”. 

Pierwszym, który wybrałam dla siebie był „orzeł”. Myśl o byciu orłem – wielkim, silnym i majestatycznym – dała mi siłę do przetrwania w ekstremalnych sytuacjach. Orzeł był zawsze tam, gdzie go potrzebowałam, łapał mnie za ramiona i niósł do mety. Przed moim ostatnim zwycięstwem na Hawajach  przećwiczyłam nowe słowo mocy – nie wiem, intuicyjnie – i było to „wilk”. Przez wszystkie lata wcześniej zawsze schodziłam z roweru jako pierwsza i nie musiałam nikogo gonić. Ale w tym roku było inaczej, nie byłam pierwszy i musiałem zacząć gonić. Jak wilk na polowaniu.

Świadome treningi oraz rozwój mentalny pozwolił jej zrozumieć, że motywacja i wielkie możliwości były w niej od zawsze, tłumione jednak przez negatywne emocje i trudne życiowe doświadczenia.

Ostateczna próba 

Rok 2007 był kolejnym i najtrudniejszym testem w jej życiu. Podczas Mistrzostw Świata na Hawajach doszło do poważnego wypadku. Natascha po zahaczeniu o motor, który chciała wyprzedzić, upadła. Jak wspomina, była tak ciężko ranna, że nie mogła nawet otrzeć swoich łez. 

Jedyne, co nie zostało złamane, to mój obojczyk. Który, jak początkowo sądzili lekarze też miał być złamany.

Gdy po operacji dwóch barków obudziła się z zagipsowanymi rękami, pomyślała, że straciła już wszystko. Ponownie musiała znaleźć wewnętrzną siłę, która pomagała jej sięgać po tytuły mistrzyni świata.

Pojawił się głos, który powiedział: „Jesteś taka niewdzięczna, nie straciłaś wszystkiego.  Możesz myśleć. Nie jesteś martwa. Zrób coś ze swoją głową”. 

Leżąc w szpitalnym łóżku Natascha zaczęła wizualizować sobie powrót do sportu. Głowę zajęły myśli o ściganiu i trenowaniu. Chociaż nie mogła robić tego fizycznie, oczami wyobraźni widziała jak pływa, biega i jeździ na rowerze. Po 4 latach ponownie stanęła na linii startu podczas wyścigu IRONMAN Lanzarote w Hiszpanii.

W 2014 roku wydała swoją autobiograficzną książkę, w której dzieli się swoimi przeżyciami i stara zmotywować się innych do działania. Po wszystkich trudnych przejściach obrała sobie za cel szerzenie wśród sportowców potęgi treningu mentalnego. Wspólnie z Tonim organizują seminaria, na których poruszają tematy świadomego treningu oraz psychologii sportu. 

ZOBACZ TEŻ: Wysiłek fizyczny może ją zabić. Mimo to wystartuje w Konie

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,437ObserwującyObserwuj
438SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze