Problem IRONMAN. Nicea nie ma tej samej magii co Kona?

Czy IRONNMAN może mieć problem z frekwencją przyszłorocznych mistrzostw świata kobiet? Okazuje się, że pomimo sporej liczby slotów, triathloniści dalej niezmiennie za cel obierają sobie starty w legendarnej Konie.

Dla IRONMANA ten rok jest swoistym poligonem doświadczalnym. Ze względów organizacyjnych ogromne mistrzostwa świata na Hawajach podzielone zostały na dwa wydarzenia. Kobiety i mężczyźni będą ścigali się na zmianę na Hawajach i w Nicei. Okazuje się jednak, że organizator wyścigów może mieć problem. Francuska miejscówka, przynajmniej na razie, nie wzbudza na razie tak dużego zainteresowania jak Kona.

Mało slotów na Hawaje?

Kiedy kilka miesięcy temu IRONMAN opublikował listę wyścigów oraz slotów, które rozdane zostaną pomiędzy najlepszych zawodników, uwagę zwracała bardzo mała liczba miejsc na przyszłoroczne mistrzostwach świata w Konie.

Niektóre z wyścigów (np. IM Gurye, Portugal-Cascais lub Cozumel) oferowały bądź oferują zaledwie po 15-20 miejsc AG na przyszłorocznym wyścigu mężczyzn w Konie. Jednocześnie slotów dla kobiet na Niceę jest nawet ponad 2 razy więcej!

Z czego to wynika? Powodów może być oczywiście kilka. Najważniejszym jest chyba jednak to, że IRONMAN musi liczyć się z tym, że duża liczba zawodników zdecydowała się swoje sloty age-group wykorzystać właśnie w 2024 roku na Hawajach.

Tymczasem wyścig ten ze względów logistycznych ma również ograniczoną maksymalną liczbę uczestników – około 2.500 osób. Jeden z użytkowników forum Slowtwitch obliczył, że nawet około 1.000 zawodników mogło zdecydować się na przeniesienie slota właśnie na przyszły rok!

IRONMAN Nicea jednak nie ma tej samej magii mistrzostw?

Nicea może być szansą na stworzenie nowego dziedzictwa IRONMAN (o ile organizator nie zdecyduje się na dalsze rotowanie miejsca rozgrywania mistrzostw). Na razie może być z tym problem. Od kilku miesięcy pojawiają się bowiem raporty, że o ile mężczyźni chętnie biorą sloty na Konę, to kobiety nie są tak bardzo zainteresowane możliwością ścigania się na Riwierze Francuskiej.

Pojawiają się komentarze, że w jesiennych wyścigach IM pośród kobiet nie ma dużego zainteresowania slotami na przyszłoroczne ściganie w Nicei. Slota jest znacznie prościej zdobyć, bo niektóre z topowych age-grouperek po prostu go nie biorą. Rolldown jest tak duży, że kwalifikację zgarnąć mogą zawodniczki nawet z dalszych miejsc.

Jak ściganie w Nicei oceniają sami zawodnicy? Kiedy spytaliśmy o to Roberta Wilkowieckiego, odpowiedział, że jako zawodnik wychowany na legendzie Kony, „czuje ją trochę bardziej”.

Będę starał się przygotowywać do każdych mistrzostw, bez znaczenia, gdzie będą, ale tam w sercu zawsze będę miał Konę.

ZOBACZ TEŻ: Robert Wilkowiecki: „Nicea była trudniejsza, ale to Konę mam w sercu”

Uczestnicy, którzy startowali w obu miejscach, nie skreślają jednak całkowicie Nicei. Podkreślają, że organizacja wyścigu jest bardzo dobra, ceny bardziej przystępne niż na Hawajach, a doping francuskich kibiców równie dobry. Czego więc brakuje?

Kona ma historię, która odgrywa ogromną rolę. Początek biegu w Konie jest magiczny. Bieg po Queen K jest wręcz „głupi”. Energy Lab to miejsce, na którym wielu zupełnie staje, ale to chyba jedna z nudniejszych części trasy. Finisz jest epicki. Po prostu epicki i całkowicie magiczny – dobrze podsumował jeden z uczestników obu wyścigów.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,784ObserwującyObserwuj
20,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane