Co słychać u Łukasza Kalaszczyńskiego po skończonym sezonie

Podczas tegorocznej Gali Polskiego Triathlonu Łukasz Kalaszczyński otrzymał tytuł Zawodnika Roku 2017. Łukasz był niedościgniony dla innych Polaków. Jego największe sukcesy w tym sezonie to 3 miejsce na Ironman 70.3 Ruegen, gdzie zawody wygrał Patrick Lange – Mistrz Świata Ironman. Kolejne podium to 5150 Warsaw, zawody spod szyldu Ironman – tam Łukasz zajął 2 miejsce. Oprócz tego gdzie nie wystartował, tam wygrywał wszystkie lokalne starty na dystansach od ⅛ ironman aż po ½ ironman. Tutaj można wymieniać Garmin Iron Triathlon, Challenge Poznań, Castle Triathlon Malbork czy Puchar Polski Elemental Tri Series.

Sprawdźmy co słychać u Łukasza poza sezonem startowym.

Adrian Kapusta: Na Gali Polskiego Triathlonu potwierdziłeś, że planujesz debiut na pełnym dystansie Ironman. Czy teraz Twoje przygotowania do kolejnego sezonu wyglądają inaczej niż dotychczas?

Łukasz Kalaszczyński: Głównym celem na ten sezon jest kwalifikacja na Mistrzostwa Świata Ironman 70.3 w RPA i obecnie trening podporządkowany jest pod ten start. Objętość treningowa na rowerze i biegu nie wzrosła w porównaniu do przygotowań do minionego sezonu. Na pewno więcej pływam. Wierzę, że w przyszłym sezonie będę wychodził z wody bliżej czołówki. Na rowerze i bieganiu okres jesienno-zimowy to dużo pracy nad siłą. Zarówno na trenażerze, jak i w krosowym terenie Puszczy Kampinoskiej. Na bieganiu poza siłą skupiam się przede wszystkim na jakościowych jednostkach treningowych. W moim przypadku „klepanie” dużej ilości kilometrów w formie pierwszego zakresu nie podnosi formy biegowej. Oczywiście pojawiają się spokojne rozbiegania, ale głównie w formie aktywnej regeneracji po ciężkich treningach.

Pracujesz jako nauczyciel w szkole. Wraz z początkiem września z pewnością trudniej pogodzić triathlon, pracę i regenerację na takim poziomie jak reprezentujesz. Jaki masz patent na to, aby zwiększyć dystans i dalej robić postępy?

Oczywiście, we wrześniu, kiedy wracam po wakacjach do pracy zawodowej nauczyciela w Społecznej Szkole Podstawowej nr 13 w Warszawie jest „troszkę” trudniej wszystko pogodzić. Brakuje przede wszystkim czasu na regenerację, odnowę biologiczną czy po prostu na zwykły odpoczynek – odprężenie po treningu. Dzień wygląda następująco: trening – praca – trening, czas dla rodziny. We wrześniu pojawiły się dodatkowe obowiązki. Na świat przyszedł nowy członek naszej rodziny – syn Szymon. Mam to szczęście, że mogę liczyć na wielkie wsparcie żony Doroty i wiele domowych obowiązków to właśnie ona przejmuje. Bez Jej wsparcia byłoby praktycznie niemożliwe ściganie się w kategorii PRO i łączenie tego z pracą.
Dzięki współpracy z Andrzejem Piotrowskim z Kliniki Rehabilitacji Sportowe Ortoreh, który dba o moje ciało moja regeneracja przebiega dużo szybciej. To wszystko procentuje tym, że szybko mogę wracać do ciężkiego treningu. Niestety łącząc trening z pracą nauczyciela szczególnie w okresie jesienno-zimowym brakuje mi możliwości wyjazdu na zgrupowanie w cieplejszy klimat i szlifowania tam formy przede wszystkim na rowerze. Zostaje trenażer lub rower w terenie po Puszczy Kampinoskiej. Wyjazdy na zgrupowanie muszę uzależnić od kalendarza roku szkolnego. Podobnie jest ze startami zagranicznymi. Mam jednak nadzieje, że taki układ treningowy pozwoli mi jeszcze w przyszłym sezonie poczynić postępy sportowe. Najważniejsze, żeby zdrowie dopisywało.

Fot. FB Łukasz Kalaszczyński

Skoro jeździsz zarówno na dworze jak i pod dachem to w Twoim wypadku przeważa trenażer czy jazda na świeżym powietrzu?

To wszystko zależy od planu treningowego przygotowanego przez trenera Czarka Figurskiego. Jeżeli zaplanowany mam rozjazd czy siłę na rowerze MTB, a pogoda pozwala jesienią czy zimą wyjść na zewnątrz to wtedy wybieram zdecydowanie teren. Obecnie mam możliwość testowania roweru krosowego BMC Crossmachine. Przełaj to świetna alternatywa dla roweru szosowego, zwłaszcza podczas trudnych warunków atmosferycznych jakie obecnie panują. W przypadku, kiedy mam do wykonania jakościową jednostkę na przykład kształtowanie siły mięśniowej na niskiej kadencji z określoną mocą wtedy wybieram trenażer. Zdarza się też, że łączę trening na zewnątrz z trenażerem. Zazwyczaj wtedy rozjazd w terenie traktuję jako rozgrzewkę, a zadanie główne wykonuję na trenażerze. Można mnie spotkać także na trasach bardzo popularnego Zwifta. Jednak trzeba tam często uważać, żeby rozjazd nie przerodził się w ciężki wyścig.

Dalej jeździsz na treningi z Rondo Babka?

Oczywiście, trener wplata mi trening z kolarzami z Ronda Babka. Bardzo rzadko jadę tam jednak, aby tylko się przejechać w grupie. Często mam określone zadania treningowe do wykonania, przykładowo próba zabrania się w ucieczki, pomoc w likwidowaniu „odjazdów”. Treningi z kolarzami znacznie pozwoliły mi poduczyć się w rzemiośle kolarskim. Zebrałem tam wiele cennego doświadczenia, ale i kilka szlifów na ciele. Możliwość treningu z takimi zawodnikami jak między innymi Alan Banaszek nie zdarza się często. Fajnie, że jest okazja obserwować takich zawodników z bliska. Trening w grupie pozwala mi też psychicznie odpocząć od samotności długodystansowca. Są to moje ulubione treningi kolarskie.

Czy poza sezonem przybierasz parę kilogramów na wadze? Zmieniasz dietę? Stosujesz jakąś suplementację lub naturalne sposoby w celu zwiększenia odporności?

Staram się przez cały rok pilnować zdrowego odżywiania. Zdrowe jedzenie nie musi być wcale nudne. Nie jestem zwolennikiem folgowania sobie po zakończonym sezonie i przybierania kilogramów, które ciężko się gubi w okresie przygotowawczym. Uważam, że to zwiększa ryzyko przeciążeń i kontuzji, kiedy wracam do obciążeń treningowych. Oczywiście, jeżeli mam ochotę to zjem coś mało zdrowego, ale nie jest to zbyt często. Wpływ na to ma też to, że z żoną Dorotą staramy się kształtować u naszych dzieci zdrowe nawyki żywieniowe. W domu posiłki wszyscy jemy te same. Tylko oczywiście w różnych proporcjach, choć Stasiu potrafi zjeść sporo – szczególnie jego ulubionych owoców morza z makaronem. Bywa, że muszę pilnować talerza.
W październiku rozpocząłem współpracę z dietetyk Jagodą Podkowską z High Level Center. Kwestia odżywiania przy tak dużych obciążeniach jest bardzo ważna. Jagoda wykonała pomiar składu ciała i wyniki pokazały, że jest tutaj sporo do poprawy. Teraz mój plan żywienia jest dostosowany do mojego planu treningowego. Po kilku tygodniach współpracy widać znaczące zmiany w mojej sylwetce i wadze. Potrafię w ciągu dnia zjeść trzy obiady, a waga poszła już blisko 4 kilogramy w dół od pierwszej wizyty. Najważniejsze, że utrzymałem przy tym masę mięśniową na takim samym poziomie, a zredukowałem poziom tkanki tłuszczowej. Obecnie jem 5 posiłków dziennie, a moim głównym źródłem węglowodanów są kasze oraz ryż naturalny. Wyeliminowaliśmy z diety pieczywo oraz makaron. Dzięki spożywaniu produktów o niskim poziomie glikemicznym nie mam napadów głodu, jak to często było do tej pory. Dzięki przygotowanej przez Jagodę diecie jest ona w pełni zbilansowana. Ma to na pewno wpływ na odporność, która jest wysoka i w związku z tym bardzo rzadko choruję. Jak najwięcej składników odżywczych staram się dostarczać bezpośrednio z pożywienia. Jednak stosuję też dodatkową suplementację: białko, magnez. argininę, żelazo, probiotyk , witaminę C i D oraz izotonik, a także podczas długich treningów wspomagam się żelami i batonami energetycznymi.

Fot. FB Łukasz Kalaszczyński

Gdzie widzisz w dalszym ciągu swoje największe rezerwy – pływanie, rower a może bieg?

Myślę, że w każdej z trzech konkurencji jestem w stanie jeszcze „coś” urwać. Na pewno pływanie i rower to priorytet na najbliższe sezony. W tych dwóch dyscyplinach są największe rezerwy. Chcąc rywalizować z najlepszymi w zawodach IM 70.3 czy później na „pełnym” dystansie muszę wychodzić z wody bliżej czołówki. Dlatego też w obecnym okresie spędzam dużo czasu w wodzie. Widzę po wynikach treningowych, że przynosi to efekty. Przede wszystkim poprawiła mi się ekonomika ruchów, a co najważniejsze wzrosła też szybkość. Jestem typem zawodnika, że zdecydowanie lepiej czuję się na wodach otwartych niż w basenie. To musi więc przełożyć się na szybsze pływanie podczas zawodów triathlonowych.
Rower to dyscyplina, w której myślę, że są największe rezerwy. Uważam, że tu jest najwięcej minut do urwania. Mocno podporządkowujemy z trenerem trening pod tę dyscyplinę. Chciałbym zbliżyć się do 2:00 – 02:02 h na szybkiej i płaskiej trasie na dystansie 90 km. Jednak musi to być poparte w okresie zimowym treningiem w ciepłym klimacie. W tym roku zamierzam to zrealizować. Obecnie najszybciej udało mi się przejechać odcinek kolarski w Rugi z wynikiem 02:05:51
Biegowo chciałbym utrzymać wyniki zbliżone do tego co prezentowałem w tym sezonie. W najwyższej formie biegałem 01:12:30 – 01:13:30.

Planujesz zmianę pozycji na rowerze?

Rower BMC Teammachine spisywał się wyśmienicie w sezonie. Obserwując jednak pozycje na rowerze najlepszych kolarzy w triathlonie uważam, że można jeszcze poprawić ułożenie mojego ciała na rowerze. Zamierzam wymienić kokpit w swojej maszynie i dzięki temu nabrać jeszcze bardziej aerodynamicznej pozycji. Mam nadzieje, że Mateusz Nawrol z Veloart, który do tej pory pomagał mi w tej kwestii wydobędzie ze mnie jeszcze troszkę i spowoduje, że będę bardziej aero i dzięki temu zyskam kilka „darmowych” sekund.

Jak często wykonujesz trening siłowy w tym okresie i czy stosujesz ciężary?

W swoim treningu do tej pory nie stosowałem treningu na siłowni. Planuję, żeby to się jednak zmieniło. Brakuje czasu, żeby włączyć ten element treningu do planu treningowego. Dwa razy w tygodniu w domu stosuje trening na gumach pływackich i ćwiczenia core stability. Sporo pływam z wykorzystaniem sprzętu pływackiego takiego jak na przykład łapki zastępując w ten sposób trening z obciążeniem na siłowni.

Jak Ci się układa praca z trenerem i na co najczęściej zwraca Ci uwagę poza sezonem startowym?

Współpraca z trenerem Czarkiem Figurskim układa mi się znakomicie. Świetnie się dogadujemy. Progres jaki zrobiłem w tym sezonie pokazał, że to była bardzo dobra decyzja. Czarek pozwolił mi uwierzyć w siebie jeszcze bardziej i wpajał cały czas do głowy, że jestem w stanie rywalizować z najlepszymi zawodnikami podczas zawodów IM 70.3. Najwyższą formę miałem zawsze w odpowiednim momencie. Uważam, że stanowimy świetny team. Nie dostaje tylko kartki z planem i realizuję trening. Cały czas rozmawiamy o moich odczuciach i na bieżąco wyciągamy wnioski do kolejnego cyklu treningowego. Wiem, że jest to trening indywidualnie ułożony dla mnie. Wierzę, że nasza wspólna praca pozwoli mi być jeszcze szybszym w nadchodzącym sezonie i zrealizujemy postawione sobie cele.

Czy masz już ustalony wstępny kalendarz startów na przyszły sezon?

Tak oczywiście mam już ustalony wstępny kalendarz startów: marzec IM 70.3 Tajwan, kwiecień IM 70.3 Chiny oraz Hiszpania. Po tych trzech startach zdecydujemy z trenerem odnośnie dalszych zawodów. Wszystko zależy jak dużo punktów uda mi się uzbierać do rankingu IM 70.3. Na pewno zobaczymy się także w Gdyni oraz w październiku zadebiutuję na dystansie „pełnym” w Barcelonie.

Fot. FB Łukasz Kalaszyński

 

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,754ObserwującyObserwuj
18,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane