Specjalna moc, dzięki której wygrywa wyścigi. Rudy von Berg o sile mentalnej i racjonalnym podejściu do treningów

To był dla niego sezon pełen emocji. Rudy von Berg rozpoczął od wygranej, ale później jego plany skomplikował wypadek na rowerze. Jak ambasador Ekoï radził sobie mentalnie w trudniejszym okresie? Co sądzi o rozdziale mistrzostw świata na dwa wyścigi? O tym opowiada w rozmowie z Akademią Triathlonu.

ZOBACZ TEŻ: Mistrzyni świata, która nauczyła się pływać z YouTube. Jaka jest Anne Haug?

Akademia Triathlonu: W tym roku byłeś bardzo zajęty. Jaki moment był najbardziej ekscytujący, najbardziej cię ucieszył. Jaki był najbardziej stresujący?

Rudy von Berg: W tym roku sporo się działo i przeżywałem wiele różnych emocji. Moje zimowe przygotowania do pierwszego wyścigu sezonu, czyli IRONMAN Teksas, przebiegały bardzo sprawnie i naprawdę dobrze mi się trenowało. Fajnie było wiedzieć, że mam czas na dobre przygotowanie. Był taki moment, że bolało mnie kolano i 10 dni nie biegałem, ale ogólnie wszystko szło świetnie. Po Teksasie poleciałem do Europy na kilka miesięcy. Zacząłem od PTO European Open na Ibizie. Nie odpocząłem po Teksasie. Dodajmy długą podróż oraz zmianę czasu i w efekcie skończyłem na 22. miejscu.

Następnie spędziłem przyjemnie czas odkrywając po raz pierwszy treningi w Gironie. Poznałem nowych ludzi. Po powrocie do Francji sezon się skomplikował. Zaczynałem wtedy przygotowania do mistrzostw świata w Nicei. Podczas jazdy treningowej uderzyłem w samochód. Złamałem obojczyk, połamałem kręgi i złamałem palec. Martwiłem się wtedy, że nie zdążę się przygotować na Niceę. Dobrze było jednak wtedy mieć trochę czasu, aby nieco zwolnić. Wróciłem do treningu 1 lipca. Wcześniej przeszedłem operację i rehabilitację. Udało się wrócić na wysoki poziom przed Niceą i zająć tam 4. miejsce. Dobrze trenowało mi się w Boulder i później 2-3 tygodnie we Francji.

Wróciłem do Boulder, gdzie przygotowywałem się do IRONMAN Floryda. Ten okres treningu w drodze do wyścigu również wspominam dobrze. Trenowałem z innymi zawodnikami, ale starałem się robić to zgodnie ze swoim planem. Bardzo cieszy mnie zwycięstwo, slot na Konę i skok w rankingu PTO z 18. na 8. miejsce.

Akademia Triathlonu: Jest coś, co zrobiłbyś inaczej? Coś zmienił?

Rudy von Berg: Nie myślę w ten sposób. Nigdy nie żałuję niczego, co zrobiłem. Biorę odpowiedzialność za swoje decyzje i działania. Jedyną rzeczą, której nie zamierzam powtarzać, jest połówka lub dystans 100 kilometrów zrobiony 2 tygodnie po Ironmanie na innym kontynencie. To za mało czasu na odpowiednią regenerację.

fot. Protriathlontraining

AT: Z kim lubisz się ścigać najbardziej i kogo cenisz? Z kim chciałbyś się ścigać?

RvB: Jako sportowcy chcemy się ścigać z najlepszymi na świecie. Teraz będą to przykładowo Blummenfelt, Iden, Ditlev, Neumann, Laidlow, Lange, Heemeryck, Margirier, Bogen, Funk i inni. Zależy od dystansu. To był również ostatni zawodowy sezon Jana Frodeno. Zawsze ceniłem go za wyniki i profesjonalizm.

Jestem podekscytowany tym, że po 4. miejscu w mistrzostwach świata i wygranej na Florydzie będę jednym z faworytów w Konie w przyszłym roku.

AT: W rozmowie z Bobem Babbittem powiedziałeś, że twoją specjalnością jest znajdowanie siły na ostatnich kilometrach, dzięki czemu doganiasz rywali. Co to za tajemnicza moc?

RvB: Wydaje mi się, że to jest po prostu siła mentalna, wynikająca z tych wszystkich lat ciężkiej pracy i zahartowania z wyścigów. W ostatnich kilometrach biegu, kiedy jestem w sytuacji, że może straciłem kilka miejsc albo zwycięstwo jest bardzo bliskie, potrafię wznieść się na absolutne wyżyny i naprawdę dać z siebie wszystko. Dzięki temu wygrywałem kilka razy w ciągu całej kariery.

AT: Po wypadku musiałeś przejść operację i przerwać treningi. Jak radziłeś sobie z tym mentalnie?

RvB: Przez pierwsze 10 dni było to dość trudne. Z reguły jednak mam dość racjonalne i sensowne podejście do takich rzeczy. Po prostu skoncentrowałem się na regeneracji i powrocie do treningu, kiedy już mogłem to zrobić.

Przez pierwsze 10 dni nie robiłem nic. Byłem też naprawdę mocno zmęczony. Później zacząłem trochę trenować w domu, ale nie miałem siły, aby jeździć. Nie miałem energii, aby utrzymać ręce na kierownicy. Nienawidziłem tego. Zacząłem chodzić na siłownię. Robiłem 30-minutowe, szybkie spacery pod górkę na bieżni, a następnie 30-minutowy spacer na bieżni eliptycznej. Kiedy już mogłem utrzymać ręce na kierownicy (było to gdzieś 15-16 dni później), czułem się znacznie lepiej. Trenowałem po 1,5 do 2 godzin dziennie. Po około 18-20 dniach od wypadku dodałem pływanie i bieganie.

fot. Protriathlontraining

AT: Nicea jest dla ciebie specjalnym miejscem, prawda? Tam, na francuskich drogach, wziąłeś udział w pierwszym triathlonie i oglądałeś innych zawodników, którzy się ścigali.

Rvb: Nicea to miejsce, gdzie dorastałem. Tam poznałem sport. Na trasie rowerowej nauczyłem się jazdy i pokochałem rower. Tam przez lata oglądałem wyścigi Ironman. Byłem też członkiem tamtejszego klubu triathlonowego. Faktycznie to miejsce ma dla mnie specjalne znaczenie.

AT: Mamy takie wrażenie, że z jednej strony cieszyłeś się, że mistrzostwa świata rozgrywane były w Nicei, bo tam wygrałeś w zeszłym roku. Z drugiej jednak wydawało się, że brakuje ci tej atmosfery łączonych mistrzostw, gdzie rywalizują zawodniczki i zawodnicy?

RvB: Uważam, że podział mistrzostw na wyścigi kobiet i mężczyzn nie ma sensu. To jest zła decyzja. Event traci też na tym, że nie ma tam zawodników i zawodniczek. Z punktu widzenia sponsorów, wielu uczestników nie będzie planowało dwóch podróży. Uważam jednak, że coroczna zmiana lokacji mistrzostw świata nie jest złym pomysłem. Dobrze jest mieć różne trasy mistrzostw, które sprzyjają różnym typom sportowców.

AT: Po 4. miejscu na MŚ w Nicei masz chyba rachunki do wyrównania z tym miejscem?

RvB: Jestem zmotywowany na Konę w 2024 roku. Oczywiście będę też zmotywowany, aby powrócić do Nicei w 2025 roku. Wydaje mi się, że mogę pokazać się z doskonałej strony na obu tych trasach.

AT: Pomału poznajemy kalendarze startów na przyszły rok. Wiadomo już, kiedy rozegrane zostaną PTO European Open i Asian Open. Znamy kalendarz IRONMAN. To dwie konkurencyjne serie wyścigów. Co planujesz?

Rvb: W tym momencie myślę głównie o PTO Tour, Challenge Roth i Konie.

fot. Protriathlontraining

AT: Rozpocząłeś ten sezon od zwycięstwa i dobrego czasu w Teksasie. Wygrałeś na Florydzie z czasem 7:34:41. Kiedy już wygrywasz, rywalom nie wystarcza nawet życiówka. Rudy von Berg to zawodnik niezwykle trudny do pokonania, prawda?

RvB: Ten sezon był zdecydowanie udany pod względem liczby zwycięstw. Wystartowałem na pełnym dystansie 3 razy. Wygrałem 2 razy i byłem 4. na mistrzostwach świata. Były też dobre czasy. Wierzę, że jeżeli jestem dobrze przygotowany, to mogę rywalizować z każdym. To jest jednak cała wielka bitwa, bo musisz zdrowy dotrzeć na linię startu po miesiącach nieprzerwanego treningu. Jest to wymarzone przygotowanie.

AT: Dziękujemy za rozmowę.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,702ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane