Ten z największym sukcesem w życiu

– Powiedz mi, co sądzisz o (…), bo przeczytałem na Akademii Triathonu, że (…)? – takie pytanie od mojego brata sprawiło, że po plecach przeszły mi ciarki. Po kilku latach prób, udało mi się chłopaka ruszyć z kanapy! Nie da się porównać tego sukcesu z żadnym innym. W odstawkę idą życiówki, pudła, tytuły. Mój własny, rodzony, osobisty i prywatny brat zostanie w połowie lipca w Bydgoszczy triathlonistą! Swoją drogą, to naprawdę ciekawy przypadek osoby, u której alko sprzyja sportowi. Weźmy pod uwagę ubiegły rok – na jednej imprez założył się z kumplem o to, który z nich szybciej dobiegnie do mety lokalnego biegu na 10 km. Stawką była oczywiście dobra flaszka. Motywacji mu jeszcze wówczas trochę brakowało, z systematycznością było różnie, ale bieg ukończył. Gdy na trasie maratonu w Rotterdamie NKŚ (Najlepsza Kibicka Świata) przekazała mi informację, że zrobił to w równą godzinę, pękły wszystkie maratońskie ściany.

Nie inaczej było z triathlonem. Któregoś razu, po kilku głębszych, Młody zadeklarował, że mam mu znaleźć jakąś fajną ćwiartkę (i nie chodziło tu o pojemność butelki) i w sezonie 2015 wystartuje w triathlonie. Jego wiedza o tym sporcie opierała się wówczas na kibicowaniu mi na trzech zawodach i lekturze blogowych relacji z kilku kolejnych. Na początku deklarację potraktowałem więc z przymrużeniem oka, ale gdy na Endomondo pojawiło się regularne bieganie, zatliła się we mnie iskierka nadziei. Minęły prawie dwa miesiące, regularność nie spadła, a do biegania dołączyły systematyczne wizyty na basenie i trenażer stojący w piwnicy, który bynajmniej nie pokrywa się kurzem. Z małej iskierki zrobił się żywy ogień i nic nie wskazuje na to, by miał przygasnąć.

Dziś na pochłaniaczu nad kuchenką (zabudowana lodówka to przeszkoda nie do przeskoczenia!) dumnie wisi magnes z tegorocznego Wytop Czelendżu z docelową wagą oraz rozpiska treningowa na najbliższy tydzień z MKONowym hasłem NIE MA NIE MOGĘ. Jak pierwszy raz je zobaczyłem, to miałem łzy szczęścia w oczach. W połowie lipca w stanie się wielka rzecz. Na starcie i mecie Triathlon Bydgoszcz stanie dwóch braci Krasoniów. Będziemy jak bracia Brownlee na Igrzyskach!

 

Marcin „Krasus” Krasoń – pasjonat sportów wytrzymałościowych i miłośnik życia

 

MK1

Powszechnie znany jako Krasus, na co dzień PR-owiec w branży finansowo-nieruchomościowej, po godzinach sportowiec amator i autor bloga Biecdalej.pl. Miłośnik triathlonu, biegów na orientację, biegów ultra oraz gór pod (prawie) każdą postacią. W sporcie kocha rywalizację i dobrą zabawę, starając się łączyć jedno z drugim. Drugi wicemistrz Polski w biegu na orientację na 50 km w 2014 r., maratoński trójkołamacz, w triathlonowym dorobku m.in. 4:57:41 na 1/2 IM w Borównie oraz udział w pierwszej edycji Triathlonu Karkonoskiego, który określa mianem „przygody życia”. Za największy sportowy sukces uznaje jednak nie swoje wyniki czy osiągnięcia, a przekonanie do aktywności fizycznej kilkoro bliskich.

 

Powiązane Artykuły

3 KOMENTARZE

  1. Beawo Marcin! Zawsze uwazalem i uwazam,ze najwiekszy sukces to skuteczne dzialania pedagogiczne i motywujace:) Rosnie ood bokiem i pewnie bedzie chcial „ugrzyc”:)))

  2. Kuba, dzięki! Mam jeszcze kilka innych sukcesów tego typu, ale zawsze były to występy biegowe. A tu proszę, triathlonista mi pod nosem rośnie!:)

  3. to się nazywa sukces pedagogiczny, brawo, aby tak dalej, może uda się jeszcze kogoś wyciągnąć z kanapy! Powodzenia w lipcu!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,701ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane