Triathlonisto! Nie oszukuj! Daj szansę kolarzowi!

Jestem byłym sportowcem wyczynowym, a obecnie trenerem. Sport uprawiam nadal, ale tylko amatorsko i dla siebie. Karierę kolarza zakończyłem stosunkowo szybko, bo w wieku 27 lat. Pod moją opieką znajdują się początkujący amatorzy, średniozaawansowani do wyczynowych sportowców włącznie. Mam bardzo bogate doświadczenia jako osoba, która przez trzynaście lat zajmowała się sportem z myślą tylko i wyłącznie o sobie. Od czasu gdy zakończyłem wyczynową karierę jako zawodnik, stworzyła się nowa perspektywa – bycia trenerem. Uwielbiam przeżywać wyścigi ze swoimi podopiecznymi. Wszystkie zwycięstwa – te małe i duże oraz porażki, to zawsze wiele przeróżnych emocji.  To właśnie one nakręcają mnie do dalszego działania.

 

Od czasu do czasu włącza się we mnie ponownie „żyłka” sportowca i wówczas chcę myśleć tylko i wyłącznie o swoich emocjach. Co jakiś czas, na chwilę, staję się zawodnikiem, co bardzo pomaga mi w pracy trenera. Patrzę na zawody z różnych perspektyw. Triathlon wzbudził moje zainteresowanie, właśnie przez formułę non-drafting. Dzięki temu można rywalizować ze sobą. Czasami zakładam się też z moimi zawodnikami i bawimy się wspólną rywalizacją. Fakt, że zacząłem bawić się w triathlon, nie potrafiąc pływać, jeszcze bardziej mnie motywował. Cieszyłem się ponownie, jak początkujący sportowiec, gdy po każdej wizycie w basenie widziałem swój progres. W międzyczasie zaczęło zgłaszać się do mnie wielu triathlonistów, których zacząłem trenować pod kątem kolarstwa oraz biegania, by później wraz z trenerem od pływania Michałem Stasiaczkiem prowadzić ich kompleksowo.

 

Gdy po raz pierwszy pojawiłem się na linii startu jako triathlonista amator w Sierakowie 2014 na dystansie 1/4 Ironmana, nie potrafiłem za bardzo pływać. Dystans 950m pokonałem w 24 minuty, a z wody wyszedłem ledwie żywy. Trasę rowerową przejechałem w czasie 1:01, wyprzedzając ogromną liczbę zawodników. Gdy po części biegowej zająłem 16 miejsce open, czułem się bardzo szczęśliwy. Dodatkowo wielu zawodników napędziło mnie do tego, by zapisać się na połówkę 1/2 Ironmana w Poznaniu oraz Gdyni tego samego roku.

 

W Poznaniu po raz pierwszy przepłynąłem dystans 1900m. Ponownie wyszedłem z wody ledwo żywy, ale wyprzedzając ponad 1000 osób na rowerze byłem pozytywnie nakręcony na biegu. Moja nadwaga (obecnie 91-96kg, gdy ścigałem się zawodowo 79-83kg) dała się we znaki i umierałem niemiłosiernie. Jednak wtedy, w Poznaniu, oraz dwa tygodnie później w Gdyni, doświadczyłem po raz pierwszy zjawiska drafitngu na ogromną skalę. Na jednej i drugiej imprezie wyprzedzałem ogromnie dużo osób i byłem świadkiem bardzo niesportowych zachowań, przepychanek oraz wręcz typowo kolarskich zjawisk, jak: peletony, skoki i ataki. Przez moment poczułem się jak na wyścigu, a nie triathlonie w formule non-drafting. Ludzie wyzywali się, a niektórzy ze znikomym rezultatem próbowali mi usiąść mi na koło… W Gdyni doszło do tego, iż dwukrotnie próbowano specjalnie zajechać mi drogę, żebym wytracił prędkość i tym samym ktoś mógł złapać moje koło.

 

gucwa4 grudzien2015

 

W międzyczasie jako trener sportowców amatorów, dosyć szybko dostrzegłem, że dla większości poprawienie życiówki może wiązać się z oszukiwaniem za wszelką cenę. Jako były zawodowiec widziałem na własne oczy wiele oszustw, ale uderzyło mnie to, jak bardzo ludzie potrafili być zakłamani i na licznych forach internetowych oskarżać się o oszustwa związane z drafingiem… draftując jednocześnie. W tym sezonie sam doświadczyłem bardzo brutalnego ataku na swoich zawodników w kolarstwie, którzy podczas jednego wyścigu przekroczyli dozwolone granice w pomaganiu sobie podczas rywalizacji. Doszło do bardzo dziwnej sytuacji, w której za popełnione wykroczenie nie mogli zostać wykluczeni z wyścigu, ponieważ regulamin tego nie przewidywał.  Gdy dowiedziałem się o tym zamieszaniu, byłem zaskoczony i zdegustowany, ale znając swoich zawodników wiedziałem, że zrobili głupio, w przypływie złych emocji, które powstają podczas rywalizacji sportowej. Sam jako zawodnik kilkukrotnie dałem się ponieść emocjom, ale gdy przychodziło opamiętanie – żałowałem swoich decyzji i starałem się wyciągać wnioski. Dlatego też wspólnie z innymi trenerami GVT – wymagaliśmy od naszych zawodników, żeby przemyśleli swoje zachowanie i już nigdy nie dopuszczali do podobnych sytuacji przekroczenia dozwolonej pomocy podczas wyścigu kolarskiego.

 

Uważam, że nie wolno oszukiwać w sporcie, ale na pewno zawodnicy nie powinni bawić się w sędziów!!! Zawodnicy nie mają do tego kompetencji oraz sami w przypływie emocji nie mogą podejmować obiektywnych decyzji. Od tego zawsze powinni być sędziowie! Wracając do sytuacji z zawodnikami GVT na wyścigu kolarskim. Bardzo zadziwił mnie fakt, iż podczas internetowego zamieszania nagle znalazło się wiele osób ze środowiska triathlonowego, które próbowało podpiąć zachowanie dwójki zawodników z kolarskiej drużyny GVT (które miało miejsce w Rzeszowie) do zawodów triathlonowych odbywających się w tym samym czasie (Sieraków). Gdy to zobaczyłem, nie mogłem uwierzyć.

 

Odezwała się masa zawodników startujących w zawodach triathlonowych, których w przeszłości widziałem, gdy jechali dwójkami, trójkami po zmianach lub w peletonach! Uznałem że poziom hipokryzji sięgnął dna… Na szczęście spokojną pracą wraz z innymi trenerami GVT udowodniliśmy, że jako grupa chcemy uczciwie rywalizować i uczyć naszych zawodników zdrowej, sportowej walki i tych najlepszych emocji.Wracam do tej sprawy tylko dla tego, że chcę dać jasny przekaz: „Zawodnicy nie mogą być sędziami, a wzajemne oskarżenia wywołują tylko niepotrzebny chaos.”

 

gucwa2 grudzien2015

 

W roku 2015 wystartowałem w 11 startach triathlonowych. Byłem już odrobinę szczuplejszy 🙂 Poprawiłem też swoje pływanie, więc i miejsca na mecie były lepsze. Moje wyścigi jednak zawsze wyglądają podobnie. Dalekie wyjście z wody i pogoń za czołówką, mijając różne grupy zawodników uczciwych i draftujących. Myślę, że podobnie jak ja, znacie obrazek z mety. Podczas przeróżnych zawodów, stojąc w strefie regeneracji, dochodząc do siebie i obserwując jak kolejne osoby wpadają na metę, widzisz osoby, które w mniej lub bardziej kulturalny sposób oskarżają swoich rywali o drafitng. Na szczęście zawsze stoję z boku i tylko patrzę z zażenowaniem na te sytuacje, które i tak nigdy nie rozstrzygną tej sprawy. Po prostu nie uważam się za sędziego i moim zdaniem takie „pofiniszowe” dyskusje nie mają kompletnie żadnego sensu.

 

Jeżeli mogę zaapelować do organizatorów imprez triathlonowych, to moim zdaniem receptą jest znaczące zwiększenie liczby wykwalifikowanych sędziów, którzy nie będą dopuszczać do dziwnych sytuacji. Nie można przecież skontrolować kilkuset zawodników, rozciągniętych na długości wielu kilometrów, dwoma lub trzema sędziami na motorze. Podczas wyścigu kolarskiego w zawodowym peletonie bierze udział maksymalnie 220 zawodników, których kontrolują z reguły trzy samochody sędziowskie oraz dwóch trzech sędziów na motorach. W triathlonie potrzebna jest znacznie większa liczba osób, które będą dbały o naszą uczciwość. Inną kwestią jest mentalność i profesjonalizm sędziów. Np. podczas tegorocznej połówki w St. Polten w Austrii byłem świadkiem, gdy zdyskwalifikowano zawodnika za upuszczony papierek poza strefą zrzutu. Podczas IM Barcelona, gdzie niestety nie ukończyłem zawodów z powodu choroby – bierność sędziów widzących draftujące peletony, była przerażająca. Poziom sportowy w Polskim sporcie amatorskich idzie niesamowicie w górę, ale liczę również, że bardzo wysoki poziom organizacyjny polskich imprez triathlonowych przełoży się na wyższy poziom wykwalifikowanych, ostrych sędziów, którzy paradoksalnie pomogą takim kolarzom jak ja. Wówczas będziemy mogli wykorzystać swoją przewagę.

 

Na koniec z przymrużeniem oka.

Trenując amatorów triathlonu zauważyłem, iż początkujący w tym sporcie średnio radzą sobie technicznie na rowerze, więc dla ogólnego bezpieczeństwa nie jeździjcie w zbyt dużych grupach na rowerach czasowych, żeby nie zrobić sobie krzywdy 🙂

Powiązane Artykuły

23 KOMENTARZE

  1. Witam wszystkich.
    Krótko i na temat.
    1. Triathlon to sport indywidualny a kolarstwo do dyscyplina drużynowa no chyba, że startujesz indywidualnie w TT ? No comment.
    2.Radzę wszystkim pasjonatom triathlonu zająć się i skupić na sobie a jeśli potrzebujesz ducha drużyny i wsparcia kolegów to zmień dyscyplinę puki nie jest za późno. Mnie wystarcza wsparcie najbliższych.
    3. Jest taka zasada, która bardzo trafnie opisuje problem draftu i innych pojawiających się zarzutów podczas zawodów TRI. „ Jeśli wskazujesz palcem od dłoni na kogoś to zauważ, że zawsze 3 twoje palce będą wskazywać na ciebie :-/” Daje do myślenia ?!
    Polecam stosować tą zasadę w całym życiu nie tylko w tym sportowym.
    Pozdrawiam i życzę wszystkim spokojnych i radosnych świąt !
    endutrition.pl

  2. Przeczytałem i się zniesmaczyłem. Prawie jak o TK.
    O drafcie, wiem naocznie jak to wygląda. Większość draftuje, choć by na chwilę albo się tłumaczy inaczej się nie da. Otóż się da. Co do wspomnianego artykułu. Panie Zbyszku Pana zawodnicy jadą na nielegalu i jak pokazały filmy nie są to chwile słabości, tylko żenada z premedytacją. Co do reszty, hm przejrzałem Pana wyniki.
    I tak czasówka z 23.08.2015 roku jest dla mnie odniesieniem.
    Czemu? Ano myślę, iż pomimo podjazdu (dość mały 33 m przewyższenia) jest dość sprawiedliwa raczej nie ma możliwości draftowania, malo uczestników itd, tak naprawdę pokazuje nogę.
    I tak czasówka z 23.08 15,5 km średnia prędkość 41,86
    Przechlewo wrzesień 2015 90 km średnia 39,35 fatalne warunki, byłem widziałem. Super czas jak na te warunki.
    Poznań 26.07.2015 90 km 40,56 km/h
    Gołdap 19.07 45km 42,15 km/h
    Radków pomijam – podjazdy.
    Ślesin 07.06 45 km 41,35- fatalna trasa ale płaska.
    Sieraków pomijam trasa krótsza.
    Piaseczno 24.05 45km 42,35 total draft w/g innych.
    Coś dodać? Mimo 2 miejsca na czasówce w śniadaniu mistrzów, lepsze średnie notuje Pan ma trasach dłuższych, np Piaseczno x2 dłużej, czy Gołdap to samo.
    Wnioski? Zostawiam innym. Mnie się nie udaje przejechać 15km na maksa wolniej niż 45 km, jakoś tak wychodzi, że te 45 jadę wolniej niż 15 km a 90 km jadę wolniej niż 45…a najszybciej jadę 10 km… Inna sprawa bym się zbliżył do 40 km na h nie mam szans. Stąd gratuluję nogi. Jednak uważam, iż Pan nie powinien się wypowiadać w sprawie draftu, no chyba, że uważa Pan póki mnie nie chwycą to nie draftuję.
    Całość artykułu, pomimo szacunku jaki żywię do tych co jeżdżą po 40km na h, uważam za nie warte funta kłaku, choć warte skomentowania.

  3. Jak dotąd głównym problemem jest wg mnie ścisk na trasie.
    Gdynia, to był po prostu peleton. Zamiast problemu draftingu – był problem hamowania za poprzednikami. Ciężko się było w ogóle przebić, a sędziowie dodatkowo utrudniali jazdę zajmując lewą część pasa. W Sierakowie też było ciasno. Poznań – tu już było luźno.
    Jednak przez te w sumie 270km nie trafiłem na ani jeden przypadek draftingu z premedytacją. Nie wiem o czym jest mowa.

  4. Zapłać AT i wstaw swój tekst i przy okazji się zareklamuj.Chyba Nie trzeba być geniuszem żeby dojść do wniosku iż autor chce przyciągnąć nowych zawodników do siebie.Tak zrobił tekst.Dla mnie początek bez sensu,wskazujący na reklamę swojej osoby A przy okazji swojego teamu.Każdy sam decyduje komu zapłaci i komu zaufa.Mnie osobiście takie podejście nie przekonuje,W Polsce mamy zawodników którzy w triathlonie zjedli zeby A przy okazji trenują zawodników amatorów bardziej bym takie osoby polecał.Nowi mają ciężką bo po pseudo reklamie ciągną do takich ludzi co wiadomo mają jakieś pojęcie o triathlonie Ale bardzo małe.A co do ustawiania kogoś na trasie żeby podciągnąć drogiego to żenada Ale na takie ze czy trzeba mieć twarde dowody A nie kogoś obrzucać publicznie błotem. T.M

  5. Czesc, tekst jest naiwny. w tri scigam sie od 4 lat, z mojego doswiadczenia wynika ze czesto draftuja wlasnie kolarze – latwo ich poznac po klubowych strojach.

    jezdze w peletonach i kolarze maja jednak to do siebie ze lubia kombinowac 🙂 co mi sie podoba i urozmaica wyscig pod warunkiem ze jest zgodne z zasadami fair play/regulaminem

  6. @Slawomir Ziemniakowski . Czasami nie intencjonalnie „draftujemy” w sytuacjach nie do unikniecia , jak dojazd do grupy, dojazd do nawrotki itp . Sedzia ma prawo dac ostrzezenie czy kare i jezeli padlo to akurat na mnie mowie , ze bylem „in the wrong place at the wrong time”. Nigdy nie draftowalem intencjonalnie bo uwazam to za najzwyklejsze oszustwo a nawet kradziez, kradziez miejsca w tabeli wynikow . Miejsca ktore nalezalo sie innemu zawodnikowi , zawodnikowi , ktory walczyl uczciwie . W ciagu siedemnastu lat startow zostalem jednak ukarany dwa razy za drafting . Pierwszy raz gdy dojechalem do grupy, ktora zwolnila na podjezdzie i blokowala cala szerokosc drogi , skonczylo sie ostrzezeniem . Drugi raz na polowce IM w Michigan w tym roku gdy dojechalem do trzech zawodniczek, dwuch jadacych ewidentnie „razem ” i trzeciej okolo 2-3m za nimi ale po lewej stronie pasa . Czekajac przez chwile co zrobi ta trzeci , wyprzedzi czy zjedzie na prawo , dostalem 5 min kary . Nie panie zawodniczki za blokowanie drogi ale ja za drafting . Bylo to okolo trzydziestego km , po odbyciu kary dogonilem je i wyprzedzilem na szescdziesiatym km a na siedemdziesiatym widzialem ta ktora jechala/blokowala , naprawiajaca przebite kolo.
    Karma !!!
    Jednak marne pocieszenie ! Bez kary bylbym drugi w grupie z przepustka na MS w Australi a tak skonczylo sie na piatym miejscu .
    Co robie aby unikac draftingu ? Gdy dojezdzam do grupy nie wprzedzam z marszu , jade 1-2 min w przepisowej odleglosci (odpoczywam/zbieram sily) i wyprzedzam.
    Jezeli wyprzedza mnie pojedynczy zawodnik , lekko zwalniam nie walcze . Jezeli jednak widze, ze wyprzecil mnie jadac „na ambicji” ciezko dyszac i ten manewr byl wszystkim na co go stac , daje lekcje i odskakuje do przodu by wybic mu z glowy ponowne wyprzedzanie .

  7. Pamiętam swoje pierwsze zawody w Suszu i ekipę asystentów na biegu pewnego znanego triathlete… I można tak długo wymieniać

  8. Moje doświadczenie w triathlonie jest znikome ( 1 start w raczej kameralnej olimpijce z draftingiem -Przykona). Stąd moja prośba o rozwinięcie artykułu o porady i uwagi dla uczestników triathlonu między innymi jak uniknąć draftingu? Pisane i zwyczajowe prawa. To znaczy o ile pisane łatwo znaleźć to zwyczaje są raczej nie opisane w internecie. Brak doświadczenia powoduje że nie wiem jak się zachowywać jak dojeżdżam do dużej grupy ale nie mam na tyle siły by ją całą wyprzedzić w 5 sek lub to mnie ktoś wyprzedza ale bardzo powoli i robi się z tego wyścig żółwi tak jak się wyprzedzają TIR-y na autostradzie ( ktoś popatrzy z boku pomyśli drafting). Co wtedy zwyczajowo wypada zrobić?
    P.S. Jak by moja prośba miała być iskrą do obrzucania się nawzajem błotem to ją zignorujcie. Chciałbym pozostać w błogiej nieświadomości że ten amatorski sport to rzesza ambitnych ale przyjaźnie nastawionych do siebie ludzi, którzy chętnie się dzielą z innymi swoimi doświadczeniami i wiedzą.

  9. Zbyszek G. ale dalej nie odnosisz się do planowania twoich grup startowych na Maraton Trzebnica w jaki sposób sprytnie układałeś grupy tak aby ludzie bez numerka pomagali innym / podobnie dziewczyny dostawały takie asysty zaplanowane przez Ciebie np. na Kocich górach w Zawonii / sprytnie omijasz temat – odnieś się do tego – rewelacyjny PIJAR, a jeśli chodzi o Śniadanie Mistrzów to dwa razy była sytuacja taka iż jeden z twoich „trenerów: czekał tam na podjeżdzie i dobrze wiesz o tym tylko się nie przyznasz BO NIE MASZ ODWAGI!

  10. Maranie z okolic Wrocławia zapraszam Cię na jeden z treningów GVT, żebyś mógł przekonać się jak wszystko wygląda naprawdę.
    Nigdy nie komentowałem różnych wypowiedzi zawodników na przeróżnych forach internetowych, ponieważ nie mam na to czasu i wolę skupiać się na realnych rzeczach. Byłem świadomy że przez to pewne historię zaczynają żyć swoim życiem.
    Wiadomość na którą się powołujesz, była wyrwana z kontekstu, było jeszcze dziesięć innych których pewnie nie widziałeś.
    Ale szczególnie rozbawił mnie przykład który podajesz ze Śniadania Mistrzów, tylko sam utwierdzasz mnie jak łatwo stworzyć historię z niczego… mianowicie w tym miejscu często stoi ktoś z GVT i robi zdjęcie innym i to wszystko. To cały sekret tej historii. Nie musisz mi oczywiście wierzyć. Oczywiście masz rację nasi zawodnicy w Rzeszowie oszukiwali, ale nie była to żadna zaplanowana taktyka. Popełnili błąd. Ale jeżeli chcesz teraz we Wszystkim co robimy doszukiwać się fałszywych intencji masz do tego prawo, ale ja się z Tobą nie zgadzam.
    Jeżeli na koniec mogę mieć do Ciebie prośbę żebyś pilnie obserwował wszystkich zawodników GVT w nowym sezonie (pojedziemy ponownie podobne wyścigi jak w ubiegłym roku) jeżeli zauważysz jakąś nieprawidłowość proszę żebyś zgłosił to sędziemu lub organizatorowi.

  11. Akurat jazda 'na kole’ w triathlonie to specjalność byłych kolarzy. W Poznaniu na olimpijce mijała mnie taka dwójka z prędkością światła. Pozytywne jest to, że była to jedyna ewidentnie draftująca para jaką tam widziałem. Zdarza mi sie trenować w grupie z byłymi zawodowymi kolarzami i potrafię odróżnić ich jazdę na kole od pozostałych.

  12. Zbyszek, błagam Ciebie zwolnij z obłuda i Hipokryzją bo się zapędzisz i nie wrócisz / lepiej żebyś się w ogóle już nie odzywał, Twojego meila nie oficjalnego „tajnego” ma chyba z 50 osób we Wrocławiu jak nie więcej i każdy wie, że to co pisałeś dla PIJARU w necie na fb czy www gvt żeby uratować sytuację po Rzeszowie i Tauronie to nie prawda bo myślałeś co innego. a Krzysztofa straszyłeś sądem
    Krzysztof KUBIK nie kłamie! i ty przestań to robić
    Odnieś tu proszę się w wypowiedzi do sportowego twojego zachowania do którego namawiasz np. co roku swoich „podopiecznych” do grup które tworzyłeś na zawodach np Żadło Szerszenia, gdzie kazałeś swoim zawodnikom na ogół 2/3 jechać bez numerka – opłaty startowej w 2/3 osoby do pomocy – bardzo sportowe zachowanie !!! / w Nowym Dworze przed Trzebnica czekali na danego twojego zawodnika dołaczali do grupy po to aby jechać później cała trasę i jemu pomagać, szczególnie dziewczynom, bo o pudło łatwiej , Sniadanie Mistrzów we Wrocławiu tez bardzo czesto na podjezdzie koło cmentarza czekali odpowiedni Gregario do wciągnięcia , żeby ktoś tam poprawił się o 2 sekundy / SKOMENTUJESZ? Dlatego uważam, ze twój wpis o uczciwości jest tu delikatnie mówiąc nie na miejscu

  13. Dzięki Zbyniu! 🙂 Nie będę się wypowiadał na temat wyścigów stricte kolarskich, tam różne ,,chwyty” są dozwolone a jazda na innego zawodnika to normalka… Osobiście przerabiałem w triathlonie dwie niekomfortowe sytuacje, które oglądane z boku mogą być różnie odebrane. Pierwsza gdy ,,wciągnął” mnie peleton. Siłą rzeczy przez jakiś czas jadę w grupie. Przecież nie ,,dam po hamulcach” żeby uwolnić się od potencjalnego zarzutu ,,wożenia”… Odpuszczam ,,pociąg” stopniowo ale jak w tym czasie zareaguje sędzia to pozamiatane. Druga taka sytuacja gdy dochodzę zawodnika, czuje, że jestem w stanie go wyprzedzić a ten nagle ,,odpala ambicje”, walczy. I znowu to trwa jakiś czas…. gdzie trzeba podjąć decyzję. Podobnie jak w poprzedniej sytuacji wygląda to w danym momencie na ,,wożenie” choć moje intencje są dobre….. Niektórych sytuacji po prostu nie unikniemy…. co nie znaczy, że wszystkich mamy traktować jak potencjalnych oszustów. Howgh.

  14. Arkadiusz Cichecki: dla mnie i Profesora zawsze będziesz wzorem 🙂

    QAZ: tak zgadza się sędziowie również popełniają błędy, ale wydaje mi się że nie ma innej możliwości niż zaufać sędziom. Jako zawodnik kilka razy w życiu byłem bardzo pokrzywdzony przez sędziów, ale niestety takich sytuacji nie da się uniknąć.

    MW: dokładnie o to mi chodziło, żeby szukać uczciwej rywalizacji i nie dawać się ponosić złym emocją, które często są złym doradcą.

    Julek: masz oczywiście prawo do takiego osądu. Ja mówiłem o sobie, żeby pokazać swoje emocje i swoje doświadczenia. Był to tekst w dużej mierze również o emocjach. Miał być ogólny.

    Marian: tak jestem byłym kolarzem zawodowym. Mam ogromną 'przewagę” nad kolarzami, triathlonistami amatorami. Ale uważam że do tej 'przewagi” mam prawo bo ciężką na nią pracowałem przez lata swojej kariery. Pocieszę Cię jednak że trenuje bardzo mało i na kolejnych wyścigach będziesz miał szansę mnie pokonać w sportowej rywalizacji do której Cię zachęcam 🙂
    Krzysztof Kubik to bajkopisarz, który sam w prywatnej ze mną rozmowie przyznał że odrobinę poniosła go fantazja opisując sytuacje z Żądła Szerszenia. Zapewniam Cię że ja osobiście nie potrzebuje niedozwolonej pomocy na wyścigach. Z samego triathlonu kilka razy czytałem na forach internetowych że rzekomo 'draftowałem”.. i takich przykładów na swój temat widziałem wiele…. nigdy na nie nie odpowiadałem, ponieważ były za każdym razem żenujące.
    W tym roku jeżeli czas mi pozwoli również wystartuje w Żądle Szerszenia bo lubię ten wyścig blisko domu. Zachęcam Cię do uczciwej rywalizacji sportowej tej prawdziwej a nie internetowej.

  15. wszyscy we Wrocławiu kuluarowo wiedzą jak GVT jeżdzi imprezy kolarskie mniejsze i większe / więc on bardziej tu się reklamuje dla pieniędzy co widać po tekście niż edukuje ludzi – ŻENUA ŻENUA level 11 na 10, żałuję, że nie mogę znaleść jeszcze relacji z innej imprezy koło wrocławia, z jednego bloga która była w necie jak GVT lata szose i to nie jest pomysł zawodników tylko oni takie wytyczne dostają od swojego główkującego prezesunia Zbysia G chcącego zabłysnąć Pijarem na swoim FB wcześniej meilem – wszystko jest ustalone

  16. Znam tego Pana bardzo dobrze i wiem jakie metody stosuje. Jakim prawem człowiek, który oszukiwał i oszukuje i uczy tego Swoich tzw. podopiecznych – którzy jeszcze mu płacą za to nie małe pieniądze / świat staje na głowie / Hipokryzja level 11 na 10- na każdych amatorskich prawie imprezach, pisze takie bzdury / np. na wszystkich imprezach z seriii Supermaraton Zbyniu obstawia se swoich zawodników w grupy do pchania / ciągnięcia na kole / urywania z grupy poniżej będą dowody i linki.
    Ani Ci nie było przykro jak Twoi narozrabiali w Rzeszowie na Tauronie u Langa tylko ich broniłeś , chociaż sami za to mocno odpokutowali ale Twój meil – Twoje słowa / nie wycofasz się z Tego i nie wyprzesz
    więc nie rób wazeliny publicznie na forum i nie graj na dwa fronty:
    https://twitter.com/krzysztof_kubik/status/605354592264667136
    a Tu Opis jak pojechałeś np Trzebnice Super Maraton w 2014 czyli ok 1,5 roku temu / czyli pełen ogór amatorski nawet nie start wspólny / Świeżo po zakończeniu swojej żenującej kariery kolarskiej ale jednak zawodowej – co ty chciałeś tam udowodnić ?
    : cytuję:
    http://szosa.org/topic/10557-supermaraton-%C5%BC%C4%85d%C5%82o-szerszenia-2014/page-6
    Pragnę dorzucic swoje 3 grosze, które zapewne wywołają spore zamieszanie.
    Przede wszystkim Zbigniew Gucwa to zawodnik Wibatech’u Brzeg (do 2013roku) klubu kolarskiego 3 dywizji, który ma
    prawo startu w profesjonalnych wyścigach w Europie !.
    Co do dzisiejszego zwycięstwa, to sposób w jaki je osiągnął jest żenujący.
    W wyniku losowania Zbyszek nie miał w grupie nikogo do pomocy, więc z góry skazany był
    na małe niepowodzenie. W związku z tym sprytnie poustawiał sobie ludzi z nowego teamu, którego jest założycielem od tego sezonu GVT(Gucwa Velo Trainer) co kilka kilometrów i tym samym stworzył grupę.
    Z opowiastek wynika, ze 30% trasy przeorał na swojej zmianie, ale dzięki swoim
    satelitom mógł odpoczywac. Bez nich nic nie zrobiłby. Wynika z tego, ze ponad 50% trasy przeorał on, jego kumple przy czym jego zmiany trwaly po 10min, a innych ludzików, którzy z nim jechali po 1min. Większośc wiozła się na kole.
    W dodatku Zbyszek miał ustawionego kolejnego kolegę przed Prababką, który go rozprowadził na najlepszy
    czas na premii górskiej.
    Ogólnie mówiąc, brak słów. Polska
    potwierdzone przez świadków.

    a tu jeszcze jak podopieczni GVT jeżdża tą samą imprezę wg wskazówek swojego pseudo „trenera” Zbigniewa G. czyli w Nowym Dworze czeka po 2/3 osoby do 1 os do ciągnięcia jakiejś słabszej osoby i cała drogę / takich „dream” teamów jest zazwyczaj wcześniej meilowo wyznaczonych z 10.
    także nie udawaj i nie wybielaj się HIPOKRYTO proszę Cię.

  17. Ja ten artykuł odbieram tak ze albo autor sie żali albo chwali i poprzez kilka sloganów szuka porostu nowych zawodników-klientów. O patologii w sporcie jaka jest nieprzestrzeganie jazdy solo powiedziano wiele, dotyczy głownie tych z przerostem ambicji i brakiem siły pod nogą. Kto chce i tak bedzie oszukiwał i kombinował i tyle.

  18. To czy ktoś darftuje, pcha drugą osobę czy stosuje doping mnie osobiście nie interesuje. To jest tego sprawa co robi i co uważa za dopuszczalne. Ale jeśli zaczyna przeszkadzać drugiej osobie (zajeżdżanie drogi, popychanie) to jest to poniżej jakiegokolwiek poziomu. Takie zachowania powinny być karane bardzo surowo, ale również napiętnowane przez nasze środowisko. Przecież to nie są anonimowi ludzie tylko nasi znajomi. Mam wrażenie, że każdy to potępia ale jeśli coś takiego zrobi nasz kolega/koleżanka to przymkniemy na to oko. Może warto mu/jej później, jak opadną emocje startowe, zwrócić uwagę i „posuszyć głowę” za to co zrobił. Największy wpływ na nas ma jednak otoczenie w którym obracamy się na co dzień.
    Ja startuje w triathlonie by sprawdzić siebie i dać z siebie maksa (chyba o to chodzi w amatorskim sporcie), a nie żeby zająć jak najwyższe miejsce – ale niestety jestem w mniejszości.

  19. A co zrobić w sytuacji gdy dostajesz karę, ale się nie zgadzasz. Na Silesiamanie dostałem karę od pani sędzi, bo zbliżyłem się do zawodnika szykując się do nawrotu. Sytuacja była zabawna, bo byłem na klamkach i postanowiłem wyprostować sobie jeszcze kręgosłup, stojąc na pedałach. Patrzę, a tu kartka. Myślałem, że to kara za złą pozycję na rowerze. Nie miałem ani intencji ani żadnej korzyści z rzekomego przewinienia. Co mam się zatrzymać i dyskutować? Nawroty i punt odświeżania był wyłączony z zakazu. Czy może jeździć z monitoringiem i to oby aero?
    Niestety są sędziowie i Sędziowie. Nie wiem jakie powinny być standardy i formy przyznawania kar. Regulaminy stanowią czasami o bezwzględnym zakazie i bezwzględnym karaniu , a i tak nic z tego nie wynika. Z reguły na zawodach widywałem motocykl sędziowski, który z tyłu za radosnym peletonem się czai i obserwuje, może mierzy czas, by w końcu podjechać równolegle celem rozgonienia towarzystwa i okazania upomnienia. Legenda głosi, że gdy upomniany zawodnik powtórzył nieuczciwe zachowanie dostał już karę czasową. Zasadę upomnienie-kara uważam za zasadną. W przypadku zajeżdżania drogi lub popychania, nie widzę już miejsca na upomnienia.
    Co w sytuacji gdy peleton dojeżdża, do zawodnika – bogu ducha winnego – który zostaje uznany i ukarany za jazdę w peletonie. Ktoś powie, winny się tłumaczy. To tak jakbyś spacerował po Warszawie i napotkał np. kibiców, albo tłum manifestujący niechęć do innych, w sytuacji gdy akurat służby porządkowe postanowiły rozgonić towarzystwo przy pomocy pałek. Kogo będą interesować Twoje posiniaczone plecy czy nogi?

  20. Nic mnie dziwi, po tym jak jakiś czas temu przeczytałem o dopingu w sporcie amatorskim. Czym jest zatem „nieWINNE” chwycenie koła kolegi na drodze do zdobycia tzw. „złotych kalesonów”, lub pobicia czasu kolegi z klubu. Tylko jak można czerpać satysfakcję i radość z tak podłej odmiany „rywalizacji”? A gdzie wasz honor? (wiem, trochę to naiwnie brzmi w dzisiejszych czasach)

  21. Zbyniu popełnił fajny tekst. Oby co niektórzy wzięli sobie do serca… Faktycznie ma duże możliwości przeglądu przebiegu wyścigu…. W Suszu w pewnym momencie miałem na liczniku 39 a on wyprzedził mnie w takim tempie, że zacząłem zastanawiać się czy mi licznik nie szwankuje! :-)))

  22. „Uważam, że nie wolno oszukiwać w sporcie, ale na pewno zawodnicy nie powinni bawić się w sędziów!!! Zawodnicy nie mają do tego kompetencji oraz sami w przypływie emocji nie mogą podejmować obiektywnych decyzji. Od tego zawsze powinni być sędziowie!”

    Cały artykuł jest bardzo dobry, a pod powyższym fragmentem podpisuję się obiema rękami. Oby więcej takich głosów rozsądku.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,754ObserwującyObserwuj
18,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane