Frederik Van Lierde zdobył tytuł Mistrza Świata Ironman na Hawajach! Czas na mecie to 8:12:29. To jego pierwsze zwycięstwo w tych zawodach. Belgijski triathlonista utarł nosa wszystkim faworytom i przerwał 6-letnią dominację Australijczyków na Big Island. Van Lierde świetnie rozegrał wyścig taktycznie i pokazał, że w triathlonie trzeba umieć znaleźć kompromis między szybkością we wszystkich trzech konkurencjach! Takiego popisu inteligentnego ścigania dawno nie było. Ale od początku. Zawody w Kona były nietypowe w tym roku również ze względu na aurę. Takiej pogody nie było na Big Island od 30 lat – niska temperatura, brak silnych cross-winds, czyli mocnych podmuchów wiatru (komentatorzy zwracali uwagę, że podobnie było podczas Ironman 70.3 w Las Vegas, gdzie pogoda również zaskoczyła). Zaczęło się sensacyjną wiadomością: tego dnia nie wystartuje Andy Potts – Amerykańska gwiazda triathlonu i świetny pływak, który z pewnością wyszedłby z wody pierwszy. Jednak kontuzja i nerwobóle spowodowały, że Potts musiał się wycofać. To dało pole do popisu Australijskim pływakom. Ustępujący mistrz Pete Jacobs wiedział, że to on może prowadzić grupę, która przy spokojnym tego dnia oceanie będzie z łatwością ustawiała się do tzw. pływania w nogach. Jacobs wyskoczył z wody ostatecznie jako trzeci, ale z niewielką stratą do prowadzącego Brandona Marsha z USA, który najszybciej pokonał trasę pływacką (50:51). Drugi był Ausrtralijczyk Clayton Fettell (AUS).
Wyścig rowerem przez 180km między polami lawy to popis Andrew Starykowicza. Amerykanin ma piekielnie szybki rower. Udowodnił to na Florydzie bijąc rekord Ironmana w szybkości pokonania trasy. Zrobił to w 4h 4 minuty. Wygladało, że i na Hawajach chce powtórzyć ten wyczyn. Na tym etapie wyścigu nic nie zapowiadało, że Frederik Van Lierde będzie zakładał na głowę wieniec zwycięzcy. Razem z Craigiem Alexandrem i kilokma innymi gwiazdami byli daleko z tyłu pędzących jak strzały: Starykowicza, Luck’a McKenzie, Sebastiana Kienle czy Farisa Al-Sultana. Szczególnie pierwsza trójka bawiła się – jak to określili komentatorzy – w kotka i myszkę. Wydawało się, że Kienle będzie mistrzem. Każdy miał przecież w pamięci jego wyczyn z 8 września tego roku, kiedy w Las Vegas zdobywał tytuł Mistrza Świata Ironman 70.3. Zresztą początek biegu pokazał, że Kienle zamierza „oderwać się” tego dnia od ziemi. Pierwsze 5km pobiegł w 18 minut z hakiem, co dawało tempo grubo poniżej 4 minut na kilometr. Niemiec biegł lekko i systematycznie zmniejszał startę do prowadzącego Andrew Starykowicza, który zakończył trasę rowerową po 4:21:50, a z T2 wybiegł jako pierwszy, mając niespełna minutę przewagi nad drugim McKenziem. Starykowicz zakończył rywalizacje na 21 miejscu! Sebastian Kienle pędził niespełna 4 minuty za pierwszym, ale analitycy Ironmana obliczyli, że jeśli będzie utrzymywał takie tempo, to „połknie” dwóch pierwszych na 18 mili trasy biegowej. Kienle i McKenzie biegli tempem maratońskim na 2h 40minut. W pewnym momencie okazało się, że kto inny będzie dziś rozdawał karty, kto inny ma asa w rękawie…Frederik Van Lierde!
Kiedy Belg dopadł Kienlego, Niemiec dosłownie przez kilkaset metrów próbował utrzymywać tempo Van Lierde, ale widać było, że słabnie. Van Lierde biegł lekko i pewnie, wpadając na metę uśmiechnięty. Jego czas to 8:12:29 i tytuł mistrza świata, który po kilku latach wraca w ręce Europejczyka. Na mecie Van Lierde mówił szczęśliwy: „Próbowałem rozegrać to inteligentnie i się udało. Po zawodach w ubiegłym roku wiedziałem, że mogę sięgnąć tutaj po tytuł mistrza. Ciężko pracowałem w tym sezonie, jeszcze nigdy tak ciężko! To najlepsze, co mogło się wydarzyć.”.
Oto pierwsza 10-tka. Warto dodać, że nie ma w niej takich gwiazd triathlonu jak Craig Alexander czy Andreas Raelert! To wielkie zaskoczenie! Gość specjalny LOTTO KOnferencji Triathlon „3xTAK” długo utrzymywał się na 6 pozycji. Ostatecznie zajął 10 miejsce. Cieszymy się, że będzie okazaja zapytać go już w listopadzie o wrażenia z wyścigu!
1. Frederik Van Lierde: 00:51:02, 4:25:37, 2:51:18 8:12:29
2. Luke McKenzie: 00:51:17, 4:22:27, 2:57:20, 8:15:19
3. Sebastian Kienle: 00:54:13, 4:22:35, 2:58:38, 8:19:24
4. James Cunnama: 00:51:13, 4:34:22, 2:52:39, 8:21:46
5. Tim O’Donnell: 00:51:04, 4:35:39, 2:51:07, 8:22:25
6. Ivan Rana: 00:51:06, 4:40:36. 2:47:54, 8:23:43
7. Tyler Butterfield: 00:51:24, 4:30:12, 2:58:22, 8:24:09
8. Bart Aernouts: 00:57:26, 4:39:48, 2:44:03, 8:25:38
9. Timo Bracht: 00:51:21, 4:34:47, 2:56:07, 8:26:32
10. Faris Al-Sultan: 00:51:19, 4:29:58, 3:05:46, 8:31:13
WKRÓTCE ANALIZA WYŚCIGU KOBIET i OGROMNE PODZIĘKOWANIA ZA WCZORAJSZY CZAT, DYSKUSJE I WSPÓLNE EMOCJE.
Społeczność AT zapewniła nam wspaniały wieczór, mnóstwo zabawnych komentarzy i wspólną zabawę. Było kilka konkursów – również spontanicznie zorganizowanych – a o wszystkim przeczytacie jeszcze dziś na AT.
DZIĘKI, ŻE BYLIŚCIE Z NAMI!
@Pawel. Masz racje! Luc jest trenerem Frederika ale nie bratem. Moj blad.
@Andrzej, może się mylę, ale wszystkie źródła jakie znalazłem mowią, że Frederik i Luc nie są spokrewnieni…
@Andrzej… ech. biednemu zawsze wiatr w oczy. W zeszłym roku wiało tak, ze bałem się odcinkami położyć się na lemondzie…. Ale nie ma co narzekać. Będzie lepiej!
„Most people lose their concentration after about five hours. They give up.
It’s not physical, it’s mental.
When you come to Kona, it’s like racing on the moon”
Six-time Champion Dave Scott
Frederik Van Lierde ma geny biegacza, niewatpliwie, podobnie jak jego starszy brat Luc . Luc Van Lierdde wygrywajac w Kona w roku 1996 i 1999, pobiegl 2:41:48 i 2:42:46.
Z odleglosci 10m widzialem na wlasne oczy moment gdy na pierwszym kilometrze z T2 , L McKenzie wyprzedza Starykowicza.
Wygladalo to tak jakby gazela przemknela obok probujacego biec bawola.(Sorry)
Cas 3:25:34 mowi sam za siebie.
Dla przypomnienia, nasz Marcin Konieczy 3:11:28 w ubieglym roku.
Pogoda w sobote byla jak na Kone, rzeczywiscie wyjatkowa.
Nawet w piatek gdy przejezdzalem rowerem ten najbardziej wietrzny odcinek trasy bylo … bezwietrznie.
hmm… czyżby zmiana trasy rowerowej Panowi M i Ł? … no pięknie… 🙂
milczę!!! i pozdrawiam z Żywca. Właśnie wjechałem. Jutro zdjęcia do programu i trening szybki…
@Lukasz – jak dobrze wiesz w przyszłym roku nie będzie życiowki w Gdyni na połówce z wiadomych względów o których wiesz i nie wolno Ci mówić;))) (moze uda sie na innych zawodach)
Proponuje zatem taniec dla Pawła jak zlamie 5 godz:)))
Łukasz, to trzeba będzie zrobić dwie rzeczy: zmotywować Marcina do treningów i ustawić kamery:)
Panie doktorze! Marcinie! za rok też prowadzę Gdynię. Specjalnie dla Ciebie obietnica na forum: zatańczę dla Ciebie jak zobaczę, że idziesz na życiówkę!
A ja już o 8:00 byłem w wodzie:) ale o której poszedłem spać nie powiem;) a po powrocie z basenu obejrzałem sobie ostatnią godzinę zawodow takiej zabawy nie widziałem do tej pory nigdzie! To co wyprawial prowadzący „Voice of IM” w 16-17 godz było niesamowite! Powiem tylko tyle ze Lukasz oprocz doskonalego operowania glosem musi na przyszly rok pocwiczyc jeszcze taniec;))) To jak organizator i sponsorzy dbali o publiczność do ostatnich chwil tez było bardzo ciekawe:)
A ciekawe:))) Ja basen przesunalem na pozniejsza godzine:) Michał ma racje. Bylo bardzo sympatycznie:)
Rowniez pozdrawiam:)
Wyścig interesujący i trzymający w napięciu jeśli chodzi o końcowe rozstrzygnięcia. Ale największą frajdą było wspólne, chociaż wirtualne, oglądanie i komentowanie jego przebiegu na żywo. Pozdrowienia dla wszystkich uczestników czatu!
MichalM
PS: Ciekawe czy Maciek dotarł na 8 na umówiony trening? 🙂
To sie zgadza. Bo umiejetne polaczenie trzech dyyplin „robi” zawodnika i wymik. Idac tym tropem to Bart „zaspal” calkiem plywanie i te brakujace 6 min wyniosloby na 3-4 miejsce. Ale wracajac do biegu to warto przeanalizowac czasy TOP 10 w innych zawodach. Tylko obaj Belgowie schodzili pon. 2.50. Kienle dal sie poniec fantazji i „lecial” na 2.40… To, jak wiemy, raczej sie nie udaje…. Skonczyl na 2.58
Może przewrotnie, ale…
Po raz kolejny okazuje się, że rower jest najważniejszy. Za duża strata na rowerze pokazała, że nawet biegacze, którzy wykręcili świetne czasy, jak Tim O’Donnell, czy Bart Aernouts nie mieli szans na liczenie się w walce o zwycięstwo. Podobnie u pań – tym razem Mirinda Carfrae była tylko kilka minut za prowadzącymi po rowerze. Tylko silni kolarze mogą pojechać na tyle szybko zachowując dostatecznie dużo sił, żeby liczyć się w walce o zwycięstwo na biegu.
17:01:45 na mecie IM Kona – niesamowite emocje! Oglądanie na żywo ostatniej godziny zawodow dostarcza mnóstwo pozytywnej energii:)))
Niemiecki Tri o tym nie pisze bo Marcin K. przesunal plany Marcinie S. :)))) Aktualizacja planow:) Napisza jak zdecyduje o starcie:) Typuja jak w innych sportach. To taka zabawa i zaklady:) A Belgowie w tym roku byli b.mocni. Spojrzcie na 8. Barta. Mial najlepszy czas maratonu. Faktycznie, bieg jest w triathlonie wszystkim na dlugim dystansie.
Na stronie IM relacja na żywo nadal trwa!!! Właśnie mija 16 godz zawodow tłumy na mecie szaleją teraz to jest esencja IM! Piękne:)))
Hahaha to mi sie podoba nieprzewidywalny sport:) nigdy nie potrafiłem zrozumieć typujacych jak z wielka pewnością wskazują ze wygra ten i tylko ten bo to i tamto;) to jest wróżenie z fusów i trafienie jest niczym wiecej jak tylko szczęściem;) Mozna oczywiscie wytypowac kilka osób do zwycięstwa to jest prostsze. Mimo wszystko ja już dzisiaj WIEM ze MŚ w kat. 45-49 w 2015 r. będzie Marcin Konieczny:)))) Artur – czy niemiecki Triathlete już o tym wie?:)))
po rowerze Van Lierde wyglądał chyba najlepiej 😉
Łukasz! A nie plywac?!?! Hahahaha!!!!
Frederik, Frederik. W jednym miejscu zamieniłem imiona z McKenziem 🙂
To prawda Marcin! To prawda…to bieganie jest najważniejsze. A Starykowicz po raz kolejny pokazał, co to znaczy pojechać kilka minut za szybko. Ale myślę, że akurat on nie kalkulował i chciał chyba zapisać się jako rekordzista trasy rowerowej i tyle 🙂 wiedział, że na biegu nie będzie istniał przy takim tempie jazdy rowerem. Idę dziś biegać!!! 🙂
Luc? a nie Frederik?
Zaskoczenie! Ale niemiecki Triathlete wymienial van Lierde wsrod 6 faworytow do mistrzostwa. Mocny rower i dobre bieganie. W 2013 zwyciezca IM France i Abu Dhabi. Faktycznie, zaskoczyl taktyka a jdoswiadczenie uznawano za jego slaba strone. 34-latek. Brawo!
Po raz kolejny okazało się, ze dystans IM wygrywa się i przegrywa na biegu 😉