Triathlon to styl życia. Sylwetka Julity Sikory

Startuje od kilku lat. W wywiadzie powiedziała, że Kona to najpiękniejsze triathlonowe miejsce, w jakim startowała. Poznajcie Julitę Sikorę, która od lat z sukcesami startuje jako age grouperka w zawodach na całym świecie.

ZOBACZ TEŻ: Julita Sikora: „Kona to najpiękniejsze miejsce, w jakim startowałam”

Na triathlonowych szlakach Julitę Sikorę możecie spotkać od wielu lat. Startuje na różnych dystansach, jest doskonałą i ambitną age grouperką, która ma na koncie sporo dobrych wyników. Prywatnie lekarka, od lat łączy pracę zawodową z treningami. Kim jest zawodniczka, która dwa razy występowała w Konie?

Sukcesy age group

Jeżeli gdziekolwiek sprawdzicie wyniki Julity Sikory, to przy jej nazwisku zobaczycie sporo medali age group i wiele doskonałych wyników. W 2014 roku wystartowała w Susz Triathlon na dystansie sprintu. Zajęła wtedy 2. miejsce w kategorii K40+ i był to pierwszy z wielu tak dobrych wyścigów w jej wykonaniu.

Zawodniczka zajmowała później czołowe miejsca jeszcze wiele razy. Pierwsze miejsce w AG podczas GIT w Ślesinie, kolejne świetne występy w Suszu – można tak wymieniać. W 2016 roku wygrywała swoją kategorię wiekową w Suszu, a także podczas trzech wyścigów Garmin Iron Triathlon. Dzisiaj takich sukcesów na koncie ma kilkadziesiąt.

Triathlonowy obieżyświat

W jednym z wywiadów Julita Sikora powiedziała, że startuje na bardzo różnych dystansach. Właściwie na każdym, od sprintu do pełnego IM w jej résumé znajdziecie medale.

Podczas IRONMAN Gdynia w 2015 roku zajęła 5. miejsce w swojej grupie wiekowej. Rok później powtórzyła ten wynik, a w 2017 roku wystartowała w MŚ na dystansie 70.3, które odbywały się wtedy w Chattanooga w stanie Tennessee.

W 2018 roku zajęła 1. miejsce w kategorii K45-49 podczas 5150 Triathlon Series Warszawa. Kolejną zawodniczkę pokonała o 11 minut, co pokazuje, że jej słowa, że „zawsze walczy o zwycięstwo” nie są tylko wyświechtanym frazesem. Później zajmowała między innymi 2. miejsce podczas IM 70.3 Gdynia. Na Florydzie uplasowała się na 4. miejscu AG, a swój sukces na 5150 Triathlon Series Warsaw powtórzyła w 2019 roku. Znów wygrała i ponownie miała… 10 minut przewagi nad kolejną rywalką!

Julita Sikora
fot. Julita Sikora – archiwum prywatne/IG

Pierwsze Hawaje spadły z nieba

Dla każdego zawodnika występ podczas MŚ na Hawajach jest czymś innym. Niektórzy traktują to, jak wielki cel, inny chcą odwiedzić legendarne miejsce, inni liczą na dobry wynik w ciężkich warunkach Kony. Również dla Julity było to wielkie marzenie.

Są osoby, które systematycznie pracując, pną się do góry, zaczynają stawać na podium i docierają do punktu, kiedy wygrywają slota. Trochę nieoczekiwanie tak odległe miejsce jest na wyciągnięcie ręki. Obojętnie jednak, czy Hawaje są naszym celem, marzeniem czy nie są związane z naszym działaniem, pewnie każdy raz w roku włącza komputer i z napięciem śledzi zawody – zauważa triathlonistka.

Julita Sikora pierwszy raz w Konie wystąpiła w 2019 roku. W naszej rozmowie przyznała, że już wcześniej filmy z hawajskich zawodów wywoływały u niej szybsze bicie serca. Chciała się tam znaleźć i poczuć tę atmosferę na własnej skórze. Kilka miesięcy wcześniej na mistrzostwach Europy, startując w ciężkich warunkach, wywalczyła 3. miejsce AG i w ten sposób „Hawaje spadły z nieba”.

Hawaje są takie bardzo magiczne. Trasa się wydaje prosta, chyba bardziej trudna dla głowy, bo rower jest po autostradzie – mówi w rozmowie z IronWay.

Zawodniczka wspomina, że w swoich pierwszych zawodach popłynęła bardzo mocno. Na trasie rowerowej miała trochę problemów z wiatrem, który wiał zdecydowanie mocniej niż podczas treningów. Temperatura dawała o sobie znać, co jest oczywiście charakterystycznym punktem wyścigów na Konie. Z wysoką temperaturą przegrywa wielu zawodników.

Oblewałam nogi i głowę non stop zimną wodą. Kolarze właśnie tak radzą. Również bardzo dużo picia. W strefie zmian odczuwałam ten wyścig chyba jednak najmocniej. Dawali nam tam zmrożone ręczniki. Głowa była cała gorąca. Gdyby nie dawali tych ręczników, to nie wiem, co by było – wspomina.

Julita Sikora
fot. Julita Sikora – archiwum prywatne/IG

Pierwsza Kona była więc udana, chociaż nie było się bez problemów. Zawodniczka wspomina, że musiała w pewnym momencie zejść z roweru, bo miała obawę o jego stan techniczny. Prawdziwy problem pojawił się jednak przed metą, bo pierwszy raz dostała kolki i po prostu stanęła.

Nie pamiętam, kiedy się na Julitę tak darłem i to nie przebierając w słowach. Musiałem ją postawić na nogi. Takie historie jednak na Hawajach się zdarzały – mówi prof. Artur Pupka, prywatnie mąż Julity Sikory, który sam startuje w zawodach i towarzyszy żonie podczas występów.

Pierwszy występ na Hawajach Julita Sikora zakończyła z czasem 11:39:17, co dało jej 33. miejsce w grupie wiekowej. Wspomina, że zapamięta z tych zawodów wiele rzeczy – wiatr na rowerze, profesjonalistów, atmosferę przed wyścigiem oraz po nim. Wiedziała więc, że będzie chciała tam wróci.

Drugiej Kony nie planowała

W zeszłym roku podczas IRONMAN Gdyni wygrała kategorię wiekową i znów wywalczyła slota na Konę. W naszej rozmowie przyznaje jednak, że wcale nie planowała lotu na Hawaje. Jeden ze znajomych wspomniał jednak, że ma wolne mieszkanie w Konie.

Mąż stwierdził: lecimy! – wspomina.

Julita Sikora
fot. Julita Sikora – archiwum prywatne/IG

Na początku października mogła znów unieść ręce w geście radości. Przekroczyła po raz drugi w swojej karierze metę MŚ IRONMAN, osiągając czas nieco poniżej 12 godzin. Nie to było jednak najważniejsze. Przyznaje, że niesamowicie cieszy ją, że po raz kolejny spotkać mogła swoich przyjaciół i osoby, które ją motywują.

Triathlon to ludzie, historie i przyjaciele

Triathlon to sport indywidualny, wielkie emocje i walka o wysokie miejsce, ale to tylko jeden z kilku aspektów. W rozmowach zarówno Julita Sikora, jak i jej mąż prof. Artur Pupka (podkreślają, że to wręcz styl życia – sposób na poznanie nowych znajomych, nawiązanie kontaktów, odnowienie przyjaźni. Ten element jest niezwykle ważny i bez niego starty nie byłyby takie same.

Kolejne wyjazdy, kolejne możliwości rozmów. To wszystko przybliża te osoby. Wiemy skąd te wyniki, skąd te historie. U nas to jest styl życia – mówi w rozmowie z IronWay.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Julita Sikora (@julitasikora)

Dlatego też często na zawody małżeństwo jeździ z przyjaciółmi, większą grupą. To świetny sposób, aby wspólnie spędzić czas w sportowy sposób, ale nie tylko.

Rozmawiamy nie tylko o triathlonie. Każdy się wywodzi z jakiegoś innego środowiska. Czasem są zaskakujące sytuacje. Kilka lat temu siedzieliśmy z przyjacielem, z którym byliśmy na wielu obozach. Zapytaliśmy jego żony: Sylwia, a czym ty się zajmujesz? Mówi: jestem pilotem – wspomina.

Amatorom Julita Sikora radzi, aby zawsze robili to, co kochają. Podkreśla, że wyniki nie są jednak najważniejsze. One przyjdą wraz z systematycznym treningi. Triathlon ma przede wszystkim sprawiać dużo radości. To styl życia, który każdy może zdefiniować na swój sposób.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,299ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze