Co jesz? Znow trawę? Ostatnio kolega w pracy powiedział, ze siedzimy jak króliki w klatce i wyciągamy te swoje sałaty. Ale sałata to w sumie łatwizna, nawet jesli nie zrobię nic w domu, to można ja kupić w pierwszym lepszym sklepie lub w opcji na wynos. Śniadanie, to tez małe piwo, bo owsianka od rana smakuje jak śmietana;-)
Dla mnie schody zaczynaja sie, gdy myśle o drugim śniadaniu i podwieczorku jedzonych w pracy. Jestem poszukiwaczem skarbów, jesli chodzi o te dwa posiłki. Mam swoje wymagania , bo:
– musi sie szybko robić . Max 5 minut od rana
– musi sie łatwo jeść
– najlepiej jakby było zdrowe
No i jakie mam ostatnio patenty?
– kaszka manna na mleku sojowym z owocami mrożonymi – ja sie naprawdę od nowa zakochalam w kaszce mannie , jak jakiś przedszkolak!
– koktajl na mleku sojowym z owocami – zawsze mam w zamrażarce zapas wiśni, truskawek, jagód, a ze świeżych owoców staram sie mieć banany, awokado, mango, no i w zależności od smaku lub dostępnych owoców kombinuje
– tortilla z twarozkiem chrzanowym, łososiem wędzonym i zielskiem, lub z twarozkiem ziołowym i szynka plus zielsko- jak ja uwielbiam ta tortille!
– twaróg z ogórkiem i rzodkiewka
– kukurydza z groszkiem, a gdy ma robić za sałatkę lunchowa to z kuskusem i tuńczykiem
Próbowałam wyciskać soki warzywne, ale mnie to przerasta, po prostu za dużo czasu zajmuje.
Dałam sie zindoktrynowac na mleko sojowe, wiec zrezygnowałem z gotowcow typu serki danio, jogurty , twarozki wiejskie i zastępuje to super koktajlami.
No ale ponieważ nadal szukam, to chciałam tez popytać Was. Jakie macie patenty, które zabieracie ze sobą do pracy, bo mimo, ze moja top lista bardzo mi smakuje, to obawiam sie, ze przy tak małej różnorodności, to moze mi sie po prostu znudzić.
:):) kupiłem lodówke z szyfrowym zamikiem:):):). Kod zna tylko zona:):):) ale meczę sie strasznie……
Moje (pierwsze) śniadanie to kawa + trzy pajdy (lub grzanki z wyskakacza) z miodem + kubek mleka. W pracy: II śniadanie to sok marchwiowy + banan + kanapki. Lunch to sałatka ze sklepu (droga) lub naleśniki lub zupa. W domu obiad a na podwieczorek ciasto (ale tylko w okresie postartowym :-)). Kolacja to czasem kanapki czasem banany. Mało urozmaicona dieta, ale szybka w realizacji 😉
….kaszanka, salceson, czarne i smalec to podstawa i zasmażka do tego! Wszystko popić przednim bimberkiem…. To chyba ze złości tak! Na samego siebie! Żarełko a w zasadzie słabość do niego to moja pięta achillesowa!
Mam ten sam problem co Łukasz:)
Na 2gie śniadanie (ok. 9-9:30) przeważnie mam takie coś owoce: winogrona lub jabłko i pomarańcza (pomarańcz czy jak to tam zwał) lub suszone figi, orzechy nerkowca, rodzynki (czyli to co Piotrek Papierz już wspominał). Teraz w okresie przesilenia, kiedy noce i poranki chłodne mam przeważnie: kanapka z sałatą, pomidorem, jakimś mięsem (np. schab pieczony w domu, ew. szynka ze znanego i sprawdzonego źródła), chleb oczywiście ze słonecznikiem, ew innymi ziarenkami. Do 13 styka, potem obiad i na 17-17:30 na trening jak znalazł.
zuplenie zapomnialem dodac, dobrze ze 'triathlonbyjanusz’ przypomnial, ostatnio mi w pracy jest zupelnie 'zielono’ (Zielono mi jak w niedziele, najmilsza ma, dziekuje ci za te zielen, Zielono mi, bo ty, wlasnie ty w noc i we dnie mi sie snisz i jestes moja cisza w czasie zlym). Rano blender i mix z 'zielonki’ starcza na caly dzien! Nie wiem tylko, jak dlugo jeszcze to wytrzymam -:)
A ja mam inny problem. Zdarza się, że przez cały dzień trzymam idealnie zdrowe żywienie, a wieczorem napad na lodówkę! Znika wszystko.
Ja zawsze na drugie śniadanie jogurt z rogalikiem, albo coś w podobnym stylu. Ale taką tortillę chyba spróbuję się skusić, skoro się tak szybko robi jak mówisz. 😉
Dla mnie jedzenie w pracy to tez najwiekszy zywieniowy problem a jedyne rozwiazanie jakie znalazlem to planowanie. Najgorsze jest to ze jesli mam do wyboru zjesc jakis fast-food albo nie zjesc nic wybieram to drugie co skutecznie zamienia pozniejszy trening w koszmar. Ostatnimi czasy zbudowalem sobie plik w Excelu (sprobuje go na AT opisac i sie podzielic), ktory pozwala mi planowac na caly tydzien co bede jadl i daje tabele co musze kupic (moge sobie zaznaczyc ile dni do przodu). Majac liste wpadam do sklepu i nie trace czasu, wszystkie moje przepisy to max 15 min gotowania wiec wieczorem robie kolacje plus to co bede jadl w pracy nastepnego dnia. Wraz z plastikowym pojemnikiem prozniowym to rozwiazanie sprawdza mi sie juz od kilku miesiecy, a glowne odkrycie ze o ile ogolna wizje moge miec miesiac do przodu (typu wiecej protein, wiecej wegli), tydzien to max co moge zaplanowac konkretnie :).
Moim stałym drugim śniadaniem ( a w zasadzie pierwszym, bo śniadań nie jem zazwyczaj) jest awokado z białym serem (3.5%), oliwa z oliwek i ewentualnie jakąś przyprawą (np. imbir). Świetne to, bo awokado ma dużo potasu i jest mocno alkaliczne, biały ser dostarcza białka i też jest trochę alkaliczny, oliwa wiadomo, a imbir działa przeciwzapalnie. No i przygotowanie tego zajmuje 2 minuty. Jeśli ma się dobry blender (dobry w sensie taki vitamix) to można po prostu zrobić litr szejka warzywnego i popijać przez cały dzień. Super patent, tylko trochę czasu minie zanim się dorobię vitamixa:) Poza tym orzechy. Bakalii i suszonych owoców jednak bym za dużo nie jadł, bo to dość duży jednorazowy strzał cukru, a łatwo jeść to garściami.
dla mnie to tez jest zmora. Ja pomagam sobie tzw. 'studentenfutter’ (orzechy, ziarna, bakalie, suszone owoce wszelkiej masci, etc.) do poludnia a po poludniu jogurt z owocami lub salata najczesciej z tunczykiem, albo po prostu marchewka z jabkiem. pzdr