1/4 Ironmana – dystans ten pojawił się w Polsce bardzo niedawno – dokładnie w 2011 roku! Został wymyślony na potrzeby treningowego przetarcia się przez głównymi zawodami i na dobre zakorzenił w kalendarzu imprez. Wiele osób pyta jednak, skąd tak naprawdę wziął się pomysł na zorganizowanie zawodów na dystansie 1/4 IM, czyli 950 metrów pływania, 45km jazdy rowerem i 10,55km biegu? Odpowiedzi udzielił Filip Szołowski z Labosport, ale z racji wracających pytań, albo wątpliwości tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z triathlonem i nie bardzo wiedzą, z kim i z czym to połączyć, przypominamy tę krótką historię.
Skąd wziął się pomysł na organizację dystansu 1/4 Ironmana w Polsce?
Filip Szołowski: W swojej zawodniczej karierze w klasyfikacji Mistrzostw Polski Seniorów w triathlonie wywalczyłem indywidualnie 3 złote, 6 srebrnych i 6 brązowych medali. Przygotowując się do dystansu olimpijskiego, na dwa tygodnie przed startem robiłem zwykle „przetarcie” na dystansie o połowę krótszym. W ostatnim roku swojej zawodowej kariery podjąłem decyzję o wystartowaniu w Mistrzostwach Polski w Triathlonie na dystansie długim w Suszu, w których z czasem 4:11:24 wywalczyłem brązowy medal. Metodę startu na połowę krótszym dystansie niż docelowy, chciałem zastosować również i przed tymi właśnie zawodami. Zresztą nie jest to mój wymysł. Taki cykl treningowy stosują najlepsi zawodnicy na świecie. Jest to zatem wzór godny do naśladowania. Przed zawodami w Suszu zabrakło mi jednak w kalendarzu zawodów dystansu olimpijskiego, na którym mógłbym zrobić „dobry trening”. Tym bardziej zabrakło mi zawodów bez draftingu. Wpadłem na pomysł, że sam zorganizuje sobie „zawody” i w miejscowości Umer koło Kielc, na 13 dni przed startem w Suszu, zrobiłem samodzielnie dystans 1/4 Ironmana na własne potrzeby: 0,95 km pływania, 45 km jazdy na rowerze i 10,55 km biegu.
Pochwal się zatem wynikami jakie uzyskałeś, będzie to dobra wskazówka dla tych, którzy pierwszy raz zmierzą się z tym dystansem!
Zawody, które zorganizowałem na własne potrzeby zostały zrobione z tzw. „dużego treningu”. Na pływaniu nie czułem się najlepiej – miałem otępiałe ręce. Rower został poprowadzony w terenie pofałdowanym na 4 pętlach (razem 8 nawrotów), a średnia prędkość jaką uzyskałem to 34,7 km/h. Biegłem odpowiednio 3:40/35/45/36/47/38/50/42/49/38. W sumie czas jaki uzyskałem to 2:10:01.
I po tym doświadczeniu uznałeś, że jest sens wprowadzać kolejny dystans do kalendarza imprez w Polsce, ale przecież wiele osób nie widzi znaczącej różnicy miedzy dystansem olimpijskim, a 1/4 Ironamana.
Według mnie jak najbardziej jest sens! Różnica między dystansem olimpijskim, a 1/4 może nie jest duża, bo kolarstwo i bieg są bardzo zbliżone, ale uwierz mi, że dla osoby początkującej, która dopiero nauczyła się pływać i chce ukończyć triathlon, znaczną różnicą jest przepłynąć 950, a 1500 metrów. Ponadto każdy, kto ukończy dystans 1/4 Ironmana może w dużo łatwiejszy sposób prognozować wynik, jaki osiągnie na dystansie dwa razy dłuższym. Znaczącą różnicą jest też zakaz jazdy na kole, czyli tzw. brak draftingu na dystansie 1/4.
Ty, Marcin Florek i Marcin Waniewski jako pierwsi postanowiliście wprowadzić dystans 1/4 Ironmana w naszym kraju?
Zdecydowanie tak. Już 19 listopada 2011 roku w Warszawie podczas konferencji „Triathlon – 3 razy TAK” wyszliśmy z taką inicjatywą i zgłosiliśmy nasze zawody do kalendarza startów. Później wszystko potoczyło się jeszcze szybciej. Tempo zgłoszeń zawodników przeszło nasze najśmielsze oczekiwania, bo w zaledwie 8 dni zgłosiło się 300 osób i tym samym wypełniła się cała lista startowa. Wracając jednak do pytania – TAK, jako pierwsi zdecydowaliśmy się na ten dystans w Polsce. 1/4 Ironmana jest specyficznym dystansem, na którym wielu dobrych zawodników na świecie startuje w celu przygotowania się do najważniejszej imprezy w sezonie.
Rozmawiał: Jędrzej Maćkowski